Marek Goliszewski postanowił dochodzić swoich racji w sądzie
Marek Goliszewski postanowił dochodzić swoich racji w sądzie Fot. Adam Kozak / Agencja Gazeta

Marek Goliszewski, prezes Business Centre Clubu, pozwie m.in. Jacka Żakowskiego i Adama Michnika. Goliszewski wystąpi na drogę prawną, ponieważ uważa, że wskazani autorzy dopuścili się pomówienia, gdy pisali o jego pracy doktorskiej. Wątpliwości Żakowskiego budziła chociażby znajomość, jaka łączy Goliszewskiego z prof. Andrzejem Zawiślakiem, promotorem pracy.

O doktoracie Goliszewskiego pisano na łamach „Gazety Wyborczej” w październiku 2014 roku. Temat ten był poruszany przez Jacka Żakowskiego oraz Agnieszkę Kublik. Żakowski pisał wprost o „skandalicznym doktoracie prezesa BCC”. Według publicysty podczas obrony pracy doszło do konfliktu interesów.

„Testy nie wykazały plagiatu”
Informując o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia przeciwko Żakowskiemu, Kublik, Adamowi Michnikowi oraz publikującemu w Codzienniku Feministycznym Piotrowi Nowakowi, prezes BCC podkreślił, że został de facto pomówiony o dokonanie przekupstwa.

W dyskusji dotyczącej doktoratu mówiono także o rzekomym plagiacie, jakiego miał się dopuścić Goliszewski.

– Mimo że doktorat przed obroną poddany był przez Wydział Zarządzania UW, miejsce obrony, autoryzowanym testom antyplagiatowym, które plagiatu nie wykazały. Mimo, że zwróciłem się do Dziekana Wydziału Zarządzania UW o wskazanie fragmentów dysertacji, które są rzekomym plagiatem. Odpowiedzi nigdy nie otrzymałem – zaznaczył prezes BCC.

Odnosząc się do publikacji Żakowskiego, prezes BCC podkreślił, że redaktor ani razu nie zadzwonił do niego, by zapytać o doktorat. – Kublik [zadzwoniła] zaledwie raz, przed swoim pierwszym artykułem, poprzedzającym całą ich negatywną serię. I tylko po to, by nakłaniać mnie do wycofania dysertacji. Nie wycofałem – napisał Goliszewski.

Nawiązując do swojej znajomości z prof. Zawiślakiem, prezes BCC zauważył, że Żakowski, Kublik oraz Nowak „w swoim krytycyzmie nie wskazali na żadne normy etyczne i prawne, które zakazywałyby potępianych przez nich więzów przyjaźni miedzy promotorami a doktorantami”. – Takich zakazów czy nakazów zwyczajnie bowiem w kodeksach deontologii nie ma – wskazał Goliszewski.

„Adama Michnika poważałem”
Dlaczego prezes BCC pozywa także Michnika? Ponieważ redaktor naczelny „Wyborczej” pozwolił na opublikowanie nierzetelnych materiałów.

– To szczególnie przykra dla mnie sprawa. Adama Michnika poważałem. Próbowaliśmy razem ratować Unię Wolności, później budować partię z prof. Religą, B. Geremkiem i innym byłymi działaczami opozycji demokratycznej w PRL. Adam Michnik zezwolił na wypływ nienawiści wbrew lansowanemu etosowi „Gazety Wyborczej”. Zabrakło wewnątrzredakcyjnych mechanizmów korygujących brak etosu – zaznaczył Goliszewski.

MAREK GOLISZEWSKI

W/w osoby oskarżam nie tylko o to, że publicznie i bez racji i celowo podważały zaufanie głównie do mojej osoby, insynuując w rozpowszechnianych materiałach, że jako założyciel BCC, największej w Polsce organizacji skupiającej prywatnych przedsiębiorców, naukowców, dziennikarzy, lekarzy, studentów, próbowałem dzięki koneksjom i obietnicom bezprawnie uzyskać stopień doktora ekonomii na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Także o to, że wywołują oni swoimi działaniami takie skutki, których społeczne i osobiste koszty ponoszą osoby podejmujące w dobrej wierze i z całkowitą uczciwością aktywność publiczną. (…).

Mam świadomość ryzyka, jakie ponoszę narażając się ponownie na napastliwe publikacje i opinie, których autorzy mogą próbować wmówić czytelnikom historię o kupowaniu doktoratu przez nieudolnego, ale bogatego przedsiębiorcę, który nie podołał wymogom stawianym doktorantom i przedłożył plagiat i niskich lotów dysertację.

Oświadczam, że każda kolejna próba rozpowszechniania informacji podtrzymujących tę nieprawdziwą narrację przed wyrokiem Sądu, zwłaszcza w okolicznościach skorzystania przeze mnie z przewidzianych prawem środków ochrony, będzie uznana za świadome naruszanie mojego dobrego imienia i spotka się z natychmiastową ripostą, ze wszystkimi tego prawnymi konsekwencjami.

Goliszewski podkreślił, że ceni wolność słowa, ale nie godzi się na rozpowszechnianie pomówień.

Pracy „Wpływ sposobu organizacji dialogu społecznego na efekty gospodarcze” Goliszewski bronił w czerwcu 2014 roku. W październiku Wydział Zarządzania UW zdecydował, że nie nada mu w tym przewodzie stopnia doktora nauk ekonomicznych.