Hairwald

W ciętej ranie obecności

Olejnik (02.01.15)

 

Putin narzuca Unię

Andrzej Poczobut, 02.01.2015
Kreml, 23 grudnia 2014 r. Od lewej: prezydent Armenii Serż Sarkisjan, Białorusi Aleksander Łukaszenka, Rosji Władimir Putin, Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew i Kirgistanu Ałmazbek Atambajew

Kreml, 23 grudnia 2014 r. Od lewej: prezydent Armenii Serż Sarkisjan, Białorusi Aleksander Łukaszenka, Rosji Władimir Putin, Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew i Kirgistanu Ałmazbek Atambajew (MAXIM SHIPENKOV/AP)

1 stycznia wystartowała Eurazjatycka Unia Gospodarcza – sztandarowy projekt Putina. Rosja marzy o powrocie do ZSRR, a jej sojusznicy o korzyściach gospodarczych. – To kolos na glinianych nogach – mówią analitycy.
Unia już dziś jednoczy Rosję, Białoruś, Kazachstan i Armenię.- Dla Putina to projekt polityczny, próba odbudowy ZSRR, którego rozpad nazwał „największą tragedią XX w.”. Za projektem stoją imperialne ciągoty rosyjskich elit – mówi „Wyborczej” rosyjski politolog Andriej Piontkowski.

Euroazjatycka Unia Gospodarcza (EUG) to ponad 20 mln km kw., czyli 15 proc. powierzchni świata, i 173 mln osób. Jej fundamentem jest zasada swobodnego przepływu towarów, usług, kapitałów i siły roboczej między krajami Unii oraz wspólna polityka gospodarcza.

Jednak do pełnego wprowadzenia tych swobód jeszcze daleka droga. Od wczoraj obowiązuje jedynie swobodny przepływ pracowników. Dopasowywanie ustawodawstwa i całkowite zniesienie barier między państwami nastąpi w 2025 r. I tak w 2016 r. ma powstać wspólny rynek farmaceutyczny, w 2019 – energii elektrycznej, a dopiero w 2025 – ropy i gazu.

– EUG miała być analogicznie do Unii Europejskiej liberalnym połączeniem gospodarek. Jednak konfrontacja Rosji z Zachodem sprawiła, że dziś to rynek na wpół zamknięty m.in. za sprawą objętych sankcjami zachodnich towarów, wejściem nań będą zainteresowani wszyscy światowi gracze – mówi „Wyborczej” rosyjski politolog Kirił Koktysz z Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych MSZ Rosji. Jego zdaniem następstwem wspólnej polityki ekonomicznej będzie wzrost wpływów politycznych Rosji, która ma największą spośród krajów członkowskich gospodarkę.

W Moskwie będzie mieć siedzibę Euroazjatycka Komisja Gospodarcza, a rosyjski będzie jej językiem urzędowym. W Mińsku urzędować ma sąd EUG, a w Astanie, stolicy Kazachstanu – od 2025 r. instytucja regulująca finansową działalność Unii.

Pracami EUG pokieruje Najwyższa Euroazjatycka Rada Ekonomiczna (prezydenci państw członkowskich), decyzje mają zapadać jednogłośnie.

Rosja marzy o powrocie do ZSRR i wzmocnieniu wpływów na postradzieckim obszarze, ale jej sojusznicy mają inne cele. – Dla Białorusi, podobnie jak dla Kazachstanu i Armenii, EUG to zwłaszcza korzyści ekonomiczne – mówi nam politolog Dzianis Mieljancou z Białoruskiego Instytutu Badań Strategicznych. Według niego Mińskowi zależy głównie na zniesieniu barier dla białoruskich towarów oraz dostępie do rosyjskich surowców energetycznych (po tamtejszych cenach). – To dla nas najważniejsze, bo ok. 50 proc. eksportu kierujemy do Rosji, a nasze przedsiębiorstwa przetwarzają rosyjską ropę i sprzedają na Zachód – wyjaśnia Mieljancou.

Zdaniem Piontkowskiego rozbieżność interesów członków EUG będzie źródłem nieustających konfliktów: – Kazachstan i Białoruś grają na rosyjskich imperialnych ciągotach, wyłudzając od Rosji wsparcie gospodarcze. Jednak nikt nie zamierza rezygnować z własnej suwerenności i godzić się na nowy ZSRR. Unia będzie kolosem na glinianych nogach.

Piontkowski przypomina, że tylko w 2015 r. Rosja będzie musiała wydać na wspieranie gospodarek swoich sojuszników ok. 5,2 mld dol. A Białoruś i Kazachstan – korzystając z zasady jednomyślności w Unii – będą blokować inicjatywy Moskwy dążącej do zwiększenia wpływów i silniejszej centralizacji EUG.

Unia wystartowała w trudnych czasach. Rosyjska gospodarka przeżywa kryzys za sprawą zachodnich sankcji, a zwłaszcza spadku cen ropy, która jest jednym z głównych źródeł dochodu budżetu.

– W warunkach ekonomicznego osłabienia Rosji atrakcyjność Unii będzie maleć – uważa Mieljancou. Inaczej sądzi Koktysz: – Integracja przysporzy członkom dodatkowych korzyści. Rozwój własnej produkcji, która zastąpi zachodnie towary, doprowadzi do 8-10-proc. wzrostu.

W 2015 r. jako ostatni do EUG ma dołączyć Kirgistan. Jednak Putin nie traci nadziei, że to nie koniec poszerzania Unii.

Zobacz także

wyborcza.pl

Skok na zwierzenia

Monika Olejnik, „Kropka nad i” TVN 24, „Gość Radia Zet”, 02.01.2015
Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

Platforma Obywatelska bez Donalda Tuska jest pogubiona i nie widać w niej chęci do walki, przeciwnie niż u Jarosława Kaczyńskiego, który w każdym wywiadzie dla prasy prawicowej podkreśla, że zwycięstwo jest tuż-tuż, tylko trzeba patrzeć władzy na ręce, bo może sfałszować wybory. Wojsko Kaczyńskiego jest uszczuplone o słynnych madryckich posłów, przez co jest mniej pitne, ale cały czas bitne.
W najnowszym wydaniu tygodnika „wSieci”, którego partnerem są SKOK-i, Kaczyński narzeka, że opozycja ma słaby dostęp do mediów i do pieniędzy. A przecież pan prezes mógłby występować we wszystkich telewizjach, widać, czegoś się boi, woli ramiona dziennikarzy prawicowych. I jest bardzo zabawne, kiedy niepokorni, niezależni przytulają się do SKOK-ów.
Prezes PiS zwierza się, dlaczego jego kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy nie było obok niego na podium podczas marszu PiS 13 grudnia – stwierdza, że to nie był dobry moment. Czy nie chciał, by ludzie kojarzyli Dudę z okrzykami, że w Polsce nie ma demokracji i jesteśmy jak Białoruś? Czy wolał mieć obok siebie kapitana żeglugi wielkiej Zbigniewa Sulatyckiego, częstego bywalca Radia Maryja? To podlizywanie się o. Rydzykowi słabo wychodzi Kaczyńskiemu, bo Rydzyk ciągle go podszczypuje.W Polsce nie dzieje się dobrze, jak wiadomo, ale najgorsze jest to, że prezydentura „to zawody, w których jeden zawodnik, ten obecnie rządzący, biegnie w wygodnych kolcach po tartanie, a ten drugi, opozycja, któremu każą biec wąską ścieżką pod górę i jeszcze z workiem kamieni na plecach”.

Zamiast rozpaczać nad nierównymi szansami, trzeba było wystawić w wyborach prezydenckich Jarosława Gowina, a nie postać, której nikt nie rozpoznaje.Jarosław Kaczyński za to ma szanse w wyborach parlamentarnych i może wreszcie zrzuci ten worek kamieni, którym jest obecna koalicja.

Zobacz także

wyborcza.pl

Dodaj komentarz