Marek Balicki uważa, że premier Kopacz będzie broniła ministra Arłukowicza
Marek Balicki uważa, że premier Kopacz będzie broniła ministra Arłukowicza Fot. Sławomir Kamiński / AG

– Minister Arłukowicz zapomniał, że ochrona zdrowia to inna dziedzina niż produkcja przemysłowa. Do takiego obszaru nie wolno wprowadzać atmosfery konfrontacji i wojny, gdzie jeden musi wygrać, a drugi przegrać – mówi w „Bez autoryzacji” były minister zdrowia w rządzie SLD Marek Balicki.

Za rządów SLD był pan ministrem zdrowia. Co by pan zrobił na miejscu Bartoza Arłukowicza? Ustąpił lekarzom czy poszedł na konfrontację?

Nie mogę powiedzieć, co bym zrobił, bo nie uczestniczyłem w negocjacjach i nie znam szczegółów sprawy. Uderza mnie to, że wszyscy bardzo chętnie tę sprawę komentują i oceniają postawy obu stron konfliktów, ale większość nie wie, na czym polegają technikalia sporu. Diabeł tkwi w szczegółach i tak jest pewnie w tym przypadku. Ja mogę tylko powiedzieć, że z tego, co wiem, w planie finansowym Narodowego Funduszu Zdrowia nie ma kwot, o których mówił Arłukowicz. Są kwoty zdecydowanie niższe.

Jakie widzi pan wyjście z tej sytuacji?

Banalne. Generalnie w Polsce, nie tylko w ochronie zdrowia, brakuje dialogu społecznego. Obie strony powinny usiąść i jak najszybciej rozwiązać ten konflikt, bo ofiarą są pacjenci.

Ale chyba jest już za późno na takie rozwiązanie.

Nie sądzę. Na każdym etapie jest taka możliwość. Ustalenia powinny być do przyjęcia dla obu stron. Nie może być tak, że jedna strona narzuca coś drugiej. A wygląda na to, że tak właśnie zrobił minister.

Jakiś czas temu za pieniądze Unii Europejskiej prawnicy przygotowali materiał dotyczący trybu konsultacji publicznych. To była bardzo interesująca praca pokazująca, jak powinny wyglądać poszczególne etapy konsultacji, w jaki sposób należy tworzyć prawo. Z tego, co zaobserwowaliśmy w tym przypadku, wygląda, że do tego modelu jeszcze nam daleko. Etapy przed przyjęciem prawa bardzo u nas szwankują. Mamy konflikt, bo zabrakło rozmowy. I przede wszystkim wnioski na tym obszarze powinny zostać wyciągnięte.

Myśli pan, że społeczeństwo jest w tym konflikcie po stronie Arłukowicza? Może część osób widzi w nim polityka, który sprzeciwił się roszczeniowej grupie interesu?

Z dzisiejszego sondażu w „Rzeczpospolitej” wynika, że najwięcej Polaków uważa, że winne są obie strony. Powiem tak: nie można zaakceptować zamknięcia gabinetów przed pacjentami, którzy są w nagłej potrzebie zdrowotnej. Z takiego założenia wychodzi też spora część społeczeństwa, dlatego nie dziwi mnie, że spory procent opinii publicznej będzie widział Arłukowicza jako bojownika w walce z roszczeniowymi lekarzami.

Tym bardziej, że lekarze podnoszą larum nie tylko w tej jednej sprawie.

Tak, w przypadku pakietów kolejkowego i onkologicznego jest podobnie. Tutaj moje zdanie jest takie, że to dobrze, że rząd zajął się przyspieszeniem rozpoznawania i leczenia nowotworów. Znów jednak zaszwankowało wykonanie i po raz kolejny zabrakło rozmowy, bo onkolodzy przekonują, że wielu ich bardzo ważnych postulatów nie uwzględniono.

Myśli pan, że minister Arłukowicz zasłużył na dymisję?

Nie oszukujmy się. Jesteśmy parę miesięcy przed wyborami, to jest koniec kadencji. Były już stawiane wota nieufności i zostały obronione. Trzeba byłoby liczyć na decyzję premier Kopacz, ale ona wyraźnie stoi za ministrem. Przecież to jest bardziej polityka rządu jako całości, a nie jednego człowieka. Dlatego uważam, że premier musi bronić Arłukowicza i wprowadzanych przez niego zmian.

Arłukowicz do niedawna był pana kolegą z SLD. Cieszy się pan, że nie ma go dziś w szeregach Sojuszu?

Trudno powiedzieć, bo nie wiemy, jak by się zachowywał, gdyby pozostał w SLD. Uważam, że on dziś trochę zapomniał, że ochrona zdrowia to inna dziedzina niż produkcja przemysłowa. Tu niezwykle ważne jest zaufanie, budowanie atmosfery bezpieczeństwa, pewności, spokoju. Jak się pójdzie na izbę przyjęć do szpitala, to tam są ludzie bezradni, zdani na pomoc innych. Do takiego obszaru nie wolno wprowadzać atmosfery konfrontacji i wojny, gdzie jeden musi wygrać, a drugi przegrać. Tak zrobił Arłukowicz i mam mu to za złe.