Kaczyński, 27.11.2015
Stanisław Piotrowicz. PRL-owski prokurator – twarz zmian w Trybunale Konstytucyjnym
Poseł PiS Stanisław Piotrowicz (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)
W środową noc był posłem sprawozdawcą projektów uchwał unieważniających wybór pięciu sędziów przez poprzedni Sejm. Z mównicy sejmowej zaatakował prof. Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
– Obecny pan prezes Trybunału dokonuje w mediach bezprecedensowej w demokratycznym państwie prawa przedprocesowej krytyki działań legislacyjnych Sejmu, sugerując wręcz wyrok, a dwaj byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego ośmielają się poniżać demokratycznie wybrany Sejm, porównując działanie parlamentu do zamachu stanu, a państwo polskie do dyktatur. Już same te fakty pozwalają wątpić w apolityczność Trybunału, jego niezależność, jak i sprawność ustawowego systemu dyscyplinującego sędziów – perorował Piotrowicz.
Profesor Rzepliński po tym wystąpieniu opuścił gmach Sejmu.
Kim jest Piotrowicz? To prokurator, który rozpoczął karierę pod koniec lat 70. W oficjalnym życiorysie, który zamieścił na stronie internetowej, czasom PRL poświęcił tylko dwa zdania: „Karierę zawodową rozpoczął w Prokuraturze Rejonowej w Dębicy, skąd następnie przeniesiony został do Krosna i skierowany do pracy śledczej w ówczesnej Prokuraturze Wojewódzkiej. Gdy po wprowadzeniu w 1981 roku stanu wojennego odmówił prowadzenia śledztw o charakterze politycznym, został przeniesiony do Prokuratury Rejonowej w Krośnie”.
Ale to nie cała prawda o jego pracy w tamtych czasach.
Pod koniec 2013 r. Tomasz Sekielski w programie „Po prostu” w TVP pokazał, że Piotrowicz w 1982 r. oskarżał Antoniego Pikula, działacza „Solidarności” z Jasła. Za rozrzucanie ulotek Pikul siedział trzy miesiące w areszcie. Sam Pikul w programie potwierdził, że był oskarżony przez Piotrowicza, ale podkreślał, że prokurator nie był nadgorliwy.
U Sekielskiego wystąpił też prokurator Piotrowicz. Najpierw nie pamiętał Pikula. Gdy dziennikarz pokazał mu dokumenty, Piotrowicz przekonywał, że aktu oskarżenia nie przygotowywał, dostał go w końcowej fazie. I że podczas przesłuchania w areszcie zadawał Pikulowi takie pytania, które ułatwiały obronę. Podkreślał, że na dokumencie pokazanym przez Sekielskiego nie ma jego odręcznego podpisu.
Sekielski przypomniał, że Piotrowicz był członkiem egzekutywy PZPR przy prokuraturze w Krośnie i jako taki prowadził szkolenia. A jeszcze w 1983 r. dostał Brązowy Krzyż Zasługi. Piotrowicz przed kamerą bagatelizował, że było to mało ważne odznaczenie.
Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, tak ocenia postawę Piotrowicza: – Wtedy, kiedy pan Piotrowicz był prokuratorem w Krośnie, ja zostałem aresztowany za działalność polityczną, z obozu internowania przewieziono mnie do aresztu na 48 godzin do Krosna, a stamtąd trafiłem do Załęża. Oczywiście, pan Piotrowicz nie podejmował w mojej sprawie decyzji, ale kiedy patrzę na tego człowieka, do głowy przychodzi mi właśnie taka koincydencja. Ja siedziałem na dołku, on jako prokurator opiekował się wtedy aresztami. Pamiętam prokuratorów z tamtych czasów, naciąganie przez nich prawa, oskarżanie bez dowodów. Oni byli w tym kierunku w latach 60. i 70. szkoleni. Niektórym, jak widać, zostało to po dziś dzień.
Piotrowicz w nowej Polsce był czynnym prokuratorem. W 1990 r. został prokuratorem rejonowym w Krośnie. Kierował tą prokuraturą w 2001 r., kiedy umorzyła ona pierwsze głośne śledztwo dotyczące molestowania dzieci przez księdza. Prokurator Piotrowicz podczas konferencji prasowej drobiazgowo uzasadniał powody umorzenia, mówiąc o ojcowskich odruchach księdza. Przytaczał wypowiedzi duchownego, że całowanie dzieci w usta było na zasadzie „daj ciumka”.
Tamta decyzja została jednak uchylona, śledztwo prowadziła potem inna prokuratura. Kilka lat później ksiądz został prawomocnie skazany za molestowanie sześciu małych parafianek.
Piotrowicz był senatorem PiS w latach 2005-11. Przewodniczył senackiej komisji sprawiedliwości. W poprzedniej kadencji jako poseł był zastępcą Antoniego Macierewicza w zespole smoleńskim. Obecnie przewodniczy sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
Ryszard Petru: Kaczyński idzie za ostro. Zakiwa się
Ryszard Petru z posłanką swojej partii Kamilą Gasiuk – Pihowicz w Sejmie (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
Według Ryszarda Petru, rządy PiS potrwają maksymalnie dwa lata.
– Kaczyński zakiwa się. On nie jest w stanie wszystkiego kontrolować – mówił w Radiu Zet. – Rozdźwięk między rozsądniejszą częścią rządu, a tymi radykałami jest tak olbrzymi, że nie da się tego utrzymać – mówił.
Zastanawiał się też „jakie to genialne pomysły ma Prawo i Sprawiedliwość, o których wie, że mogą być kwestionowane konstytucyjnie?”
– Ewidentnie PiS ma serię zmian, które mogą być wątpliwe konstytucyjnie. Jarosław Kaczyński się do tego przyznał – mówił Ryszard Petru.
– Nie chcę używać słowa „zamach na Trybunał”, bo zostawiam je sobie na później. Zaczynam się obawiać, że przyjdzie moment, gdy trzeba będzie tych słów użyć – powiedział szef Nowoczesnej.
Krytykował też Antoniego Macierewicza za słowa, że przetarg na zakup rakiet Patriot „właściwie nie istnieje”
– Świat nie jest tak spokojny, jak w 1992 roku. Syria, sytuacja rosyjsko-turecka, konflikt na Ukrainie. A nasz minister obrony może coś chlapnąć. To jest bardzo niebezpieczne – powiedział Petru.
– Macierewicz, myśląc o Smoleńsku, może wywołać konflikt z jakimś krajem. Zupełnie niepotrzebnie. Nam eskalacja relacji polsko-rosyjskich nie jest potrzebna – dodał.
– Minister obrony, który coś chlapnie, może nas bardzo dużo kosztować. Dziś Patrioty, a jutro jakiś kraj ościenny. On może chlapnąć coś poważniejszego – skomentował Petru.
Minister Macierewicz wzywa nocą i czyści resort obrony
Minister obrony Antoni Macierewicz i jego prawa ręka w zespole smoleńskim Bartosz Kownacki, teraz wiceszef MON. Sejmowa komisja obrony, 25 listopada 2015 r. (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)
Od czasu objęcia przez Macierewicza MON dzień w resorcie nie kończy się o godz. 17.
– Nowy minister sprowadził sobie grupę ok. 14 bliskich współpracowników. Wzywają na rozmowy w godzinach nocnych, wcześniej każąc szybko przygotować materiały – opowiada rozmówca z MON.
Według relacji, które zebraliśmy, rozmowy często prowadzi sam Macierewicz. Bywają krótkie – jak ta z szefami kontrwywiadu i wywiadu wojskowego, którym powiedział, że nie ma do nich zaufania i nie wyobraża sobie dalszej współpracy. Po takiej rozmowie musieli złożyć dymisje.
Pierwszą decyzją personalną Macierewicza było zwolnienie z funkcji gen. Bogusława Packa kierującego Akademią Obrony Narodowej. Powodem był prasowy donos „Gazety Polskiej”, że Pacek wychwala w swoich pracach przywódców PRL. Generał na rozmowę o dymisji został wezwany o godz. 0.30.
Główne tematy, które przewijają się w rozmowach, to katastrofa smoleńska oraz przetargi na sprzęt dla wojska. Macierewicz chce uzyskać jak najwięcej informacji, które mogą obciążyć Bogdana Klicha, szefa resortu w 2010 r., b. prezydenta Bronisława Komorowskiego i ostatniego ministra PO Tomasza Siemoniaka.
Na stanowisku szefa swojego gabinetu i rzecznika prasowego nowy minister zatrudnił Bartłomieja Misiewicza, który wcześniej był sekretarzem zespołu parlamentarnego badającego katastrofę smoleńską i współautorem raportów o tym, że przyczyną tragedii były eksplozje i zamach. Teraz Macierewicz będzie chciał tego dowieść jako minister. Przyjął już do pracy Kazimierza Nowaczyka, jednego z polonijnych ekspertów smoleńskich, który katastrofę porównuje do mordu w Katyniu. Wczoraj pisaliśmy, że plan Macierewicza jest taki, by zmienić skład Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kieruje płk Mirosław Grochowski, szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów. KBWLPP to jedyna instytucja, która może ustalić przyczyny katastrofy powietrznej.
Macierewicz już zapowiedział, że KBWLLP będzie miała nowego szefa.
Największą rolę w MON oprócz Macierewicza będzie odgrywał poseł PiS adwokat Bartosz Kownacki, do tej pory jego prawa ręka w zespole smoleńskim, a także w komisji obrony narodowej.
To on występował podczas konferencji prasowych podważających wybór francuskiego śmigłowca Caracal przez polski rząd. Prezentował przy tym argumenty konkurentów francuskiego Airbusa, szczególnie PZL Świdnik.
Twierdzi, że przetarg został rozstrzygnięty z naruszeniem prawa.
Według naszych źródeł Kownacki zażądał w Inspektoracie Uzbrojenia MON pełnej informacji na temat przetargów, w tym przetargu na Caracala, oraz korespondencji z nim związanej ze wszystkimi oferentami. – Szczególnie interesował się rolą, jaką w tej sprawie odgrywali prezydent Bronisław Komorowski oraz minister Tomasz Siemoniak – powiedział nam jeden z pracowników MON.
Innym współpracownikiem Antoniego Macierewicza jest prof. Wojciech Fałkowski, w przeszłości związany z prezydentem Lechem Kaczyńskim. W czasach gdy Lech Kaczyński był prezydentem Warszawy, prof. Fałkowski sporządzał spis strat polskiej stolicy w czacie II wojny światowej. Miał to być odpór wobec polityki Eriki Steinbach. Prezydent Warszawy był zdania, że Polska powinna przedstawić Niemcom straty, które poniosła w czasie wojny. Zdaniem prof. Fałkowskiego w latach 1939-45 wynosiły one 45,3 mld zł.
Od kilku dni internet żyje też postacią 20-letniego studenta z USA (Uniwersytet Rutgersa), którego Macierewicz zrobił jednym ze swoich doradców. To Edmund Janniger, odpowiedzialny za aktywność Macierewicza w sieci. Minister poznał go jeszcze jako poseł, Janniger prowadził jego biuro i jak pisze, współpracował z Macierewiczem „w rozwoju stanowisk politycznych i inicjatyw legislacyjnych dotyczących stosunków transatlantyckich”. Zaprosił też Macierewicza na swoją uczelnię, gdzie studenci wysłuchali wykładu o zamachu. Jak ustalił portal Natemat.pl, Janniger jest też doradcą przewodniczącego Międzynarodowego Towarzystwa Dermatologii.
Schetyna zaprasza Waszczykowskiego na posiedzenie Komisji Spr. Zagr. i mówi o przebudowaniu struktur PO
Schetyna zaprasza Waszczykowskiego na posiedzenie Komisji Spr. Zagr. i mówi o przebudowaniu struktur PO
– Nawet, jeśli padają twarde słowa, to to mieści się w ramach normalnej, wewnątrzpartyjnej rywalizacji. Nie ma wiele takich partii w Polsce, w których wybory na szefa są „naprawdę” – mówił w radiu PiK Grzegorz Schetyna. Jak dodawał:
„Musimy przebudować, zainwestować dużo w lokalne struktury. A za 2 lata przeprowadzić wybory na wszystkich lokalnych szczeblach, bo wtedy kończy się ich kadencja – od kół po województwa”
Schetyna przyznał, iż nie wie, kto ze strony polskiej leci na szczyt UE-Turcja – mimo iż wiadomo, że Polskę reprezentować będzie Beata Szydło – i poinformował, że zaprosi szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego na przyszłytygodniowe posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych, której Schetyna przewodniczy.
Wspólna konferencja Schetyny z Arłukowiczem i Rasiem w piątek elementem strategii na pozyskanie głosów dwóch skrzydeł w partii
Wspólna konferencja prasowa Grzegorza Schetyny z Bartoszem Arłukowiczem i Ireneuszem Rasiem odbędzie się w Art Cafe Hotelu Royal o 13:00 w Krakowie. Podczas briefingu nastąpi oficjalne zgłoszenie kandydatury Schetyny na przewodniczącego PO.
Poparcie ze strony Rasia – reprezentanta skrzydła konserwatywnego w PO i dawnej „spółdzielni” rywalizującej z frakcją Schetyny w partii – oraz Arłukowicza – twarzy liberałów w PO – może mieć niebagatelne znaczenie w walce o poparcie ze strony członków dwóch światopoglądowych frakcji w Platformie.
Petru: Kukiza nie zapraszamy. Kukiz siedzi na kolankach u prezesa Kaczyńskiego
– Stworzyliśmy taktyczną koalicję z PSL [sprzeciwiającą się ostatnim działaniom PiS], do której zaprosiliśmy Platformę. Kukiza nie zapraszamy. Kukiz siedzi na kolankach u prezesa Kaczyńskiego – stwierdził dziś w Polsat News Ryszard Petru, pytany o – jak ujął to Dariusz Ociepa – „flirt” jego formacji z PSL-em.
Petru: Nie chcemy odwołania marszałka Kuchcińskiego, to byłby pusty gest. Nie podpiszemy się pod wnioskiem PO
Lider Nowoczesnej na pytanie, czy podpisze się pod wnioskiem PO – wraz z innymi posłami Nowoczesnej – o odwołanie marszałka Marka Kuchcińskiego, odpowiedział:
„Jestem często niezadowolony z pracy marszałka Sejmu, mam pretensje o to, że zawsze dopuszcza posłów PiS do głosu, a naszych czasem nie zauważa, albo mówi, że za późno… Jak PiS chce przerwę, to dostaje, a jak opozycja, to niekoniecznie… Ale na odwołanie marszałka jest za wcześnie, to byłby pusty gest. Żeby odwołać marszałka, musiałaby zajść seria bardzo poważnych wpadek. Polacy uznaliby, że to burza w szklance wody”
Neumann: Prezydent Duda jest strażnikiem interesów PiS
Jak mówił szef klubu PO w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz w „Polityce przy kawie” TVP1:
„W Polsce mamy dwie instytucje, które chronią Konstytucję. Strażnikiem Konstytucji powinien być prezydent. Niestety, widać już po tych działaniach, że nie jest strażnikiem Konstytucji. Jest strażnikiem interesów PiS. Drugim jest Trybunał Konstytucyjny. Jeżeli zdewastujemy Trybunał, nie będzie mógł pracować, bo się okaże, że jest wybranych nie 5, a 10 sędziów… (…) Będziemy mieli paraliż TK i będzie można przyjmować ustawy – bo chyba na tym zależy PIS – które są niezgodne z Konstytucją”
Neumann: PO walczyła o niezależność TK wcześniej, niż to stało się modne
Sławomir Neumann w „Polityce przy kawie” TVP1 mówił o wniosku PO o odwołanie marszałka Kuchcińskiego:
„W polityce gesty też są ważne. Wiadomo, że przegłosowane będzie wszystko, co wymyśli prezes Jarosław Kaczyński, bo ma większość. Natomiast ostatnie tygodnie pokazały, jak można dewastować demokrację i 26 lat polskiego dorobku III RP, wolnej Polski. To jeden z elementów powiedzenia stanowczego „nie”. Oczywiście, mamy świadomość, że taki wniosek trudno jest przegłosować”
Dalej mówił:
„My robimy rzeczy faktyczne, nie tylko dyskutujemy. Bo Platforma walczyła o niezależność Trybunału, o to, żeby go nie dewastować, wcześniej, niż to stało się modne. PO robiła to od pierwszego dnia. Mówimy, że to, co proponuje PiS, jest zamachem na Trybunał Konstytucyjny”
Petru apeluje do Kornela Morawieckiego o rozsądek: Jego wystąpienie było niebezpieczne, PiS go wykorzystuje
– Trybunał Konstytucyjny był ostatnią deską ratunku. Zawsze można było się do niego zwrócić. Dziś jest osłabiony. Nie wiadomo będzie, czy wyrok wydany przez TK będzie ważny, czy nie. Bo zawsze te wyroki będą podważane. Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się osłabić jedną z najważniejszych instytucji demokratycznych – przekonywał dziś w Radiu Zet Ryszard Petru.
Lider Nowoczesnej przewidywał, że kolejną instytucją, za którą”weźmie się” PiS, będzie np. Komisja Nadzoru Finansowego.
Petru nie chciał już mówić o „zamachu na Trybunał”, używał stwierdzenia „osłabienie demokracji”.
Gdy Monika Olejnik przytoczyła słowa Kornela Morawieckiego, który powiedział w Sejmie ostatnio, iż „prawo, które nie służy narodowi, to jest bezprawie”, Petru stwierdził:
„Szanuję Kornela Morawieckiego za to, co robił w latach 80., aczkolwiek uważam, że w tamtym czasie też miał takie momenty, kiedy pamiętam proponował żeby walczyć zbrojnie z komunizmem, a nie w sposób pokojowy, co byłoby bardzo kosztowne [w przypadku pierwszego rozwiązania]. Powiem szczerze, że to jego wystąpienie [z mównicy sejmowej] było trochę niebezpieczne. Chciałbym zaapelować do Kornela Morawieckiego o rozsądek. Bo idąc tą drogą, to można wszystko unieważnić. To będzie oznaczało, że jeśli Konstytucja będzi blokować jakiś „świetny” pomysł” PiS-u, to trzeba będzie tę Konstytucję zmienić (…) Kornel Morawiecki jest wykorzystywany przez PiS, później będzie żałował, że mówił takie rzeczy, które dają możliwość PiS-owi działań niezgodnych z Konstytucją”
Lider Nowoczesnej przewidywał, że rząd PiS „za rok, dwa”, się rozpadnie, bo nurty radykalne i centrowe w tej partii będą nie do pogodzenia w dłuższej perspektywie.
Budka o Nowoczesnej i postawie PO: Albo robimy show, albo staramy się skutecznie walczyć
– PiS szuka wroga, któremu można dołożyć. TK, sądy, prokuratura. O innych problemach jest cicho. Opinia publiczna jest karmiona nieprawdziwymi informacjami – przekonywał w TVN24 Borys Budka. – PiS skrzywdził 3 wybitnych sędziów, 3 wybitnych prawników, przy udziale prezydenta – dodawał kandydat na szefa PO.
Pytany, czemu „Platforma abdykowała” i wyszła z sali w czasie nocnej debaty w Sejmie, były minister sprawiedliwości odpowiedział – nawiązując przy okazji do Nowoczesnej:
„Są różne formy protestu, jeśli racjonalne argumenty nie są brane pod uwagę, jeśli my jesteśmy wyśmiewani [na sali plenarnej], to walka o wolność i wartości demokratyczne, będzie się toczyła w Trybunale Konstytucyjnym. Patrzmy na efekty, złożyliśmy dwa wnioski do TK, które będą rozpatrzone 3 i 9 grudnia. Więc to my będziemy bronić demokratycznych wartości w Trybunale. Albo robimy show parlamentarne, albo staramy się skutecznie walczyć”
Na pytanie o wybory wewnętrzne PO, Budka stwierdził: – Nie czuję się outsiderem. Mam nadzieję, że jak dojdzie do II tury wyborów, to albo Grzegorz Schetyna, albo Tomasz Siemoniak, przyłączy się do mnie.
STAN GRY: Szydło w RZ o dobrej rozmowie z Tuskiem, Sellin w GPC: Oddamy twórcom 50% uzysk, Olejnik: PO nie potrafi się zachować, Grochal chwali Petru
— PREMIER BEATA SZYDŁO O WYBORZE SĘDZIÓW TK W UBIEGŁEJ KADENCJI mówi w rozmowie z Pawłem Majewskim i Marcinem Pieńkowskim w RZ: “Myśmy wtedy apelowali, by tego nie robić, apelował pan prezydent. PO za wszelką cenę dociskała kolanem te zmiany i przeprowadziła wybory sędziów Trybunału. Te działania naruszały prawo, dlatego trzeba było to naprawić”.
— BEATA SZYDŁO O SWOJEJ ROZMOWIE Z TUSKIEM: “Mam wrażenie, że pan przewodniczący szuka teraz jakichś rozwiązań. W jego ocenie jednak rewizja może być trudna, bo główne kraje unijne będą trzymały się swoich wcześniejszych stanowisk. (…) Nasza rozmowa dotyczyła wyłącznie kwestii unijnych i myślę, że była dobra. Co ciekawe pogratulował mi, także sprawności w powołaniu rządu i przeprowadzaniu zmian i myślę, że powiedział to szczerze”.
— KWOTA WOLNA I WIEK EMERYTALNY OD 2016 – MÓWI PBSZ RZ; “Jestem po rozmowie z prezydentem i wiem, że ma przygotowane już dwa projekty ustaw: wiek emerytalny i kwotę wolną od podatku. Kiedy trafią do Sejmu, będziemy nad nimi pracować i wprowadzimy w życie. Będą obowiązywały od 2016 r.
— PBSZ O CIT 15 I PAKIECIE DLA PRZEDSIĘBIORCÓW: “W tej chwili pracuje nad nim wicepremier Morawiecki, a w przyszłym tygodniu powołam grono doradcze złożone ze wszystkich ministrów z resortów gospodarczych”.
— PBSZ O PODATKU OD MARKETÓW: “Wiemy, że budzą one emocje, spotkamy się z tymi środowiskami, które mają do nich uwagi. W przyszłym tygodniu minister Henryk Kowalczyk zaprosił przedstawiciela środowisk handlowych”.
— PBSZ NA PYTANIE RZ O SYMBOLE UNIJNE: “Jesteśmy w gabinecie premiera – widzą panowie, że unijna flaga nie została nigdzie schowana. Unijna flaga wisi również na budynku Kancelarii Premiera, w sali posiedzeń rządu. Ja cała tę sprawę traktuję jako skrajną złą wolę osób, które robią problem tam gdzie go nie ma”.
— PBSZ O REALIZACJI INTERESÓW W UE: “W taki sam sposób realizują swoją misję rządy najsilniejszych krajów Wspólnoty”.
— PBSZ O UCHODŹCACH: “To nie my budujemy dziś płoty na granicach”.
— PO OBLAŁA EGZAMIN Z OPOZYCJI – pisze w GW Renata Grochal: “I to był powiew świeżości w coraz cięższej politycznej atmosferze tworzonej przez PiS. 28-osobowy, nowy w parlamencie klub Nowoczesnej dał w środę odpór sejmowemu walcowi Kaczyńskiego. Platforma, która ma 138 posłów, pochłonięta wewnętrznymi walkami o przywództwo, oblała pierwszy egzamin z opozycji”.
— PLATFORMA ODDAJE POLE NOWOCZESNEJ – pisze Grochal: “Inny polityk tłumaczy chaos w PO wewnętrzną walką o przywództwo: – W Platformie są dzisiaj cztery głowy: pełniąca obowiązki szefa partii Ewa Kopacz, szef klubu Sławomir Neumann oraz Grzegorz Schetyna z Tomaszem Siemoniakiem jako kandydaci na szefa partii. Każdy mówi co innego. Jeśli taki chaos potrwa jeszcze dwa miesiące, to nie będzie co zbierać. Pod nieobecność klubu PO pytania zadawali posłowie Nowoczesnej i PSL”.
— MONIKA OLEJNIK CHWALI NOWOCZESNĄ – jak pisze w GW Monika Olejnik: “Platforma nabroiła w poprzednim Sejmie, a teraz nawet nie potrafi się zachować – zamiast wejść na mównicę i walczyć, to panie posłanki i panowie posłowie obrażają się i wychodzą. Ta demonstracja ma świadczyć o tym, że nie popierają tego, co robi PiS z Kukizem’15. Może niech lepiej wezmą przykład z Nowoczesnej – z 28 posłów 23 przemawiało z mównicy. Panie posłanki dawały radę pomimo kpin partii rządzącej. Nowoczesna dała lekcję parlamentaryzmu i odebrała taką, której nie było przez 26 lat w polskim Sejmie”.
— FRAGMENT ROZMOWY SE Z GRZEGORZEM SCHETYNĄ: “- Obiecywałem, że przywództwo będzie zespołowe.
– Ale jak? Z Siemoniakiem by pan chciał? Przecież mówił pan, że w czasie, kiedy budował pan struktury, on odpisywał na e-maile.
– Usłyszałem mocne słowa i mocno na nie odpowiedziałem. Ta sprawa jest już zamknięta. W każdym razie uważam, że w PO musi być zbiorowe przywództwo.
– Co to znaczy?
– Jest kilku wiceprzewodniczących. Jest zarząd krajowy. Tam się wszyscy musimy pomieścić. Tomasz Siemoniak też jest taką osobą”.
— SCHETYNA W SE O TUSKU: “- Dla Tuska jest jeszcze miejsce w PO?
– Jeżeli będzie chciał wrócić do polityki partyjnej. Jest bowiem pytanie, kiedy zakończy misję w Radzie Europejskiej.
– Mógłby być pana zastępcą?
– Ani on, ani ja takiej sytuacji sobie nie wyobrażamy. Jest pytanie, kiedy wróci i jakie będzie miał plany na swoją tu obecność”.
— SCHENGEN BEZ POLSKI – pisze RZ na jedynce: Polska może zostać ukarana za brak solidarności w przyjmowaniu uchodźców.
— BARTOSZ WĘGLARCZYK O MINI-SCHENGEN: “Byliśmy besztani i uczeni, jak wygląda nowoczesna europejskość. Teraz się okazuje, że owa solidarność polega na tym, by odgradzać się od tych, którzy się z nami nie zgadzają”.
— MACIEREWICZ WZYWA NOCĄ – pisze GW: “- Nowy minister sprowadził sobie grupę ok. 14 bliskich współpracowników. Wzywają na rozmowy w godzinach nocnych, wcześniej każąc szybko przygotować materiały – opowiada rozmówca z MON. Według relacji, które zebraliśmy, rozmowy często prowadzi sam Macierewicz. Bywają krótkie – jak ta z szefami kontrwywiadu i wywiadu wojskowego, którym powiedział, że nie ma do nich zaufania i nie wyobraża sobie dalszej współpracy. Po takiej rozmowie musieli złożyć dymisje”.
— PIS W STANIE WYJĄTKOWYM – pisze na jedynce GW Ewa Siedlecka: “Nowa władza działa w trybie stanu wyjątkowego, więc w każdej chwili może zwołać kolejne posiedzenie Sejmu i wybrać sędziów do Trybunału Konstytucyjnego w sposób pozaprawny”.
— SKOŃCZY SIĘ WYWOŻENIEM SĘDZIÓW NA TACZKACH – pisze w RZ Ewa Usowicz: “Awantura wokół Trybunału zaczyna przypominać wojnę na sztachety. Jak tak dalej pójdzie, obawiam się – mówię poważnie – że skończy się wywożeniem sędziów na taczkach. Obie strony wykonały prawną jazdę po bandzie”.
— OBRAŻALSKI SĘDZIA – FAKT O RZEPLIŃSIM.
— MICHAŁ SZUŁDRZYŃSKI W RZ O ROLI PAD: “To głowa państwa jest w naszym ustroju strażnikiem konstytucji. Od niego zależeć będzie, czy PiS będzie ostre w retoryce, lecz nie wyjdzie poza ramy przyjęte w zachodnich demokracjach, czy też pozwoli na takie naginanie prawa, by nie zmieniając konstytucji, mogło de facto zmieniać ustrój”.
300LIVE:
Petru: Nie chcemy odwołania marszałka Kuchcińskiego, to byłby pusty gest. Nie podpiszemy się pod wnioskiem PO
Petru: Kukiza nie zapraszamy. Kukiz siedzi na kolankach u prezesa Kaczyńskiego
Neumann: PO walczyła o niezależność TK wcześniej, niż to stało się modne
Petru apeluje do Kornela Morawieckiego o rozsądek: Jego wystąpienie było niebezpieczne, PiS go wykorzystuje
Budka o Nowoczesnej i postawie PO: Albo robimy show, albo staramy się skutecznie walczyć
http://300polityka.pl/live/2015/11/27/
— GW O KUCHCIŃSKIM: MARSZAŁEK NA TELEFON: “Jedyny polityk w regionie, z którym dziennikarze nie mają praktycznie żadnego kontaktu. Na wysłane mu pytania o bałagan w zarządzaniu Sejmem, niekonsultowanie projektów i obcesowe traktowanie opozycji nie chciał odpowiedzieć. Telefonu nie odbiera z definicji. Ale nie tylko media tak traktuje. Także swoich partyjnych kolegów. – Tylko czasem oddzwania – skarży się rzeszowski działacz PiS. Bo – jak tłumaczą złośliwi – zawsze i do ostatniej chwili czeka na telefon z Nowogrodzkiej (siedziby PiS w Warszawie). Stąd ten chaos w Sejmie”.
— TYTUŁ W GW O PIOTROWICZU – PRL-OWSKI PROKURATOR.
— MARNY BILANS MODERNIZACJI ARMII – pisze w RZ Marcin Piasecki: “Chwilowego zastopowania wielkiego programu modernizacji armii czy początku jego powolnej śmierci? Bilans na koniec 2015 roku wydaje się marny. Dwa postępowania, których koniec wydawał się względnie bliski, na pewno się przedłużą. I nie wiadomo, co z kolejnymi”.
— RZ O BERLIŃSKIM DEBIUCIE WASZCZYKOWSKIEGO: Relacje polsko-niemieckie wymagają pewnych przewartościowań, ale nie trzęsienia ziemi.
— GW O KULISACH WIZYTY WASZCZYKOWSKIEGO W BERLINIE: “Tymczasem w czwartek rano gdy szef polskiego MSZ szykował się do wyjazdu do Berlina jego współpracownicy poinformowali Niemców, że o obchodach rocznicy traktatu nie chce podczas wizyty rozmawiać. – Minister Waszczykowski chce najpierw przeanalizować stan stosunków, a potem świętować – mówi „Wyborczej” dyplomata znający kulisy rozmów. Podczas spotkania Waszczykowskiego ze Steinmeierem ministrowie mieli ostatecznie zatwierdzić logo jubileuszu i pokazać je dziennikarzom. Tak się nie stało”.
— GW O SŁOWACH STEINMEIERA: “- Po zmianie władzy w Polsce relacje niemiecko-polskie nie stały się łatwiejsze – mówił Steinmeier w środę wieczorem na spotkaniu ze studentami w Rostocku. Dotąd nie składał takich oświadczeń przed spotkaniem z polskimi politykami. W języku dyplomacji to sygnał, że minister boi się, czy znajdzie z polskim kolegą wspólny język”.
— POSEŁ BOGACZ KPI Z EMERYTÓW – Fakt o Święcickim.
— POMASKA I SZEFERNAKER NA LIŚCIE 100 NAJCIEKAWSZYCH LIDERÓW NOWEJ EUROPY: http://300polityka.pl/live/2015/11/26/szerefnaker-i-pomaska-wsrod-100-najciekawszych-liderow-europy-srodkowej/
— ZAPŁACĄ POLSKIE SKLEPY – piszą w GW Piotr Mączyński i Leszek Kostrzewski: “Polskie firmy nie rozumieją, że tu nie chodzi o żadną ideologię, tylko o pieniądze. A nałożenie podatków na sieci handlowe specjalnych protestów społecznych nie wywoła. Bo kto je lubi? Nieważne, polskie czy zagraniczne. A że PiS przy okazji przetrzebi polskie firmy? To ryzyko, które rząd jest gotów ponieść. Liczą się pieniądze potrzebne na projekt 500 zł na dziecko”.
— WICEMINISTER ZDROWIA O PAKIECIE ONKOLOGICZNYM – jak mówi Jarosław Pinkas w rozmowie z Piotrem Nisztorem w GPC: “Dlatego planujemy zwiększenie liczby świadczeń onkologicznych i zmianę sposobu ich finansowania, być może z budżetu państwa. Rozważamy uruchomienie funduszu onkologicznego”.
— PINKAS O AUDYCIE W MZ: “Na pewno znajdzie się w nim obszerny fragment dotyczący projektów informatycznych w służbie zdrowia. To, co zastaliśmy w tym obszarze, nie mie- 8 ści się w głowie. Wszystko wskazuje na to, że zaprzepaszczono ogromne pieniądze liczone w setkach milionów złotych”.
— JAROSŁAW SELLIN ZAPOWIADA ODDANIE TWÓRCOM 50% KOSZTÓW UZYSKANIA PRZYCHODU: “Pokażemy, że państwo stoi za twórcami i ludźmi propagującymi kulturę i wreszcie zacznie ich mocno wspierać. Na przykład oddamy twórcom kultury zabrane im odliczenia 50 proc. kosztów uzyskania przychodu”.
— SELLIN W GPC ZAPOWIADA FILMY O KARSKIM I SENDLEROWEJ: “Teraz chcemy, by powstały filmy o rotmistrzu Pileckim, o Janie Karskim, o Irenie Sendlerowej, o „Żegocie”. Musimy światu pokazać prawdziwą historię II wojny światowej”.
— SELLIN NA PYTANIE O ŁĄCZENIE MANDATU POSŁA Z FUNKCJĄ DYREKTORA TEATRU: “Zaskoczył mnie pan. Takie- go pytania nikt mi dotychczas nie zadawał. Poprosimy prawników, aby to sprawdzili”.
— RZĄDOWĄ LIMUZYNĄ Z CÓRKĄ NA ZAKUPY – FAKT O PEK.
— SE O ELBANOWSKICH: ŚWIETNY BIZNES NA 6-LATKACH, ich fundacja dostaje coraz więcej pieniędzy. “U Elbanowskich zarabia się nawet 7700 miesięcznie”.
Polska – Niemcy: jest gorzej
Szefowie dyplomacji Polski Witold Waszczykowski i Niemiec Frank-Walter Steinmeier wczoraj przed konferencją prasową w Berlinie (MICHAEL KAPPELER)
– Mam dobre wspomnienia związane z Niemcami. Kojarzą mi się z dobrobytem, studiowałem na stypendium na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie Zachodnim – mówił w czwartek w Berlinie minister Witold Waszczykowski podczas konferencji prasowej z niemieckim odpowiednikiem Frankiem-Walterem Steinmeierem. Steinmeier rewanżował się komplementami, cytując wiersz Wisławy Szymborskiej mówił, że obydwa kraje przeszły „długą, dobrą, lecz nie zawsze łatwą drogę”. – Polska i Niemcy mają najlepsze stosunki w historii. Chciałbym, by to się nie zmieniło – mówił. Gość z Polski zapewniał, że chce „podtrzymać dobrą współpracę i przyjaźń z Niemcami”.
Ale nie wszystko układa się dobrze. Według informacji, jakie uzyskaliśmy z polskich i niemieckich źródeł dyplomatycznych, ministrowie mieli się zająć przyszłorocznym, 25. jubileuszem polsko-niemieckiego traktatu o przyjaźni i dobrym sąsiedztwie z 17 czerwca 1991 r.
Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że przyszły rok w obydwu krajach upłynie pod znakiem uroczystości. W styczniu kilkudziesięciu ekspertów z obydwu krajów miało się spotkać na Forum Polsko-Niemieckim i wytyczyć program dla Warszawy i Berlina na najbliższe 25 lat. 17 czerwca cały polski rząd miał polecieć do Berlina na jubileuszowe konsultacje międzyrządowe. Angela Merkel z gabinetem była w Polsce w kwietniu. Wybrano nawet logo jubileuszu.
Tymczasem w czwartek rano gdy szef polskiego MSZ szykował się do wyjazdu do Berlina jego współpracownicy poinformowali Niemców, że o obchodach rocznicy traktatu nie chce podczas wizyty rozmawiać. – Minister Waszczykowski chce najpierw przeanalizować stan stosunków, a potem świętować – mówi „Wyborczej” dyplomata znający kulisy rozmów. Podczas spotkania Waszczykowskiego ze Steinmeierem ministrowie mieli ostatecznie zatwierdzić logo jubileuszu i pokazać je dziennikarzom. Tak się nie stało.
– Po zmianie władzy w Polsce relacje niemiecko-polskie nie stały się łatwiejsze – mówił Steinmeier w środę wieczorem na spotkaniu ze studentami w Rostocku. Dotąd nie składał takich oświadczeń przed spotkaniem z polskimi politykami. W języku dyplomacji to sygnał, że minister boi się, czy znajdzie z polskim kolegą wspólny język.
Niemieccy dyplomaci, z którymi rozmawialiśmy, zastanawiają się, co nowe kierownictwo polskiego MSZ ma na myśli, mówiąc o „analizie stosunków”. Czy chodzi jedynie o kwestię budowy baz NATO w Polsce, czego domaga się Warszawa, a czemu Berlin i Waszyngton się sprzeciwiają? Minister Waszczykowski wspominał tę kwestię m.in. w środowym wywiadzie dla „Wyborczej”. A może chodzi o sam traktat? Podczas konferencji Waszczykowski mówił, że należy zastanowić się „co trzeba poprawić”.
W grudniu 2006 r., podczas rządów PiS, ówczesna szefowa MSZ Anna Fotyga (Waszczykowski był wówczas wiceministrem) zapowiedziała, że chce go renegocjować. Jej doradcy oskarżali, że Berlin traktat łamie, nie przestrzegając praw żyjących w Niemczech Polaków. Politycy PiS domagali się, by Berlin traktował ich jako mniejszość, tak jak Warszawa traktuje żyjących w Polsce Niemców. Powoływano się przy tym na to, że mniejszość polska w Niemczech istniała przed wojną i została zdelegalizowana dekretem Hermanna Göringa w 1940 r. Niemcy ten postulat odrzucali, tłumacząc, że od tego czasu zmieniły się granice, a tereny zamieszkiwane od pokoleń przez przedwojenną mniejszość po 1945 r. przypadły Polsce. Obecnie żyjący w Niemczech Polacy to imigranci ekonomiczni, którzy tak jak żyjący w Polsce Wietnamczycy nie mogą być traktowani jako mniejszość. Ostatecznie w 2011 r. Niemcy przyznali Polakom wszystkie przywileje przysługujące mniejszości narodowej: utworzyli specjalne biuro w Berlinie i stanowiska pełnomocników ds. polskich przy rządach landów, ale oficjalnie za mniejszość ich nie uznali. Politycy PiS wspierani przez niektórych działaczy polonijnych ciągle podnoszą tę kwestię. Waszczykowski poruszył ją w rozmowie ze Steinmeierem.
– Źle by się stało, gdyby jubileusz został odwołany. To dobra okazja, by politycy się spotkali poza kalendarzem bieżących wydarzeń, poznali się, by poprawili stosunki między krajami – ubolewa nasz rozmówca.
Tak czy owak, Berlin oswoił się, że w stosunkach z Polską po ośmiu latach bardzo dobrej współpracy wraca stare, choć niemieccy politycy, pilnowani przez dyplomatów, jeszcze tego nie powiedzieli głośno. Główną kwestią sporu jest przyjęcie uchodźców. Berlin, który z napływem przybyszy sobie nie radzi, coraz ostrzej forsuje stworzenie stałego mechanizmu podziału uchodźców między kraje UE. Nowy polski rząd się temu sprzeciwia, a nawet rozważa odmowę przyjęcia 7 tys. uchodźców, na co zgodził się rząd Ewy Kopacz. Prasa niemiecka, która o sytuacji w Polsce pisze w coraz bardziej alarmistycznym tonie, domaga się, by za opór wobec uchodźców Polsce obciąć fundusze unijne.
Niemieccy dyplomaci mówią „Wyborczej”, że są rozczarowani. Pod koniec sierpnia w Berlinie z pierwszą wizytą był prezydent Andrzej Duda z żoną. Zrobili świetne wrażenie. Polski prezydent zapewniał, że w relacjach między państwami nic się nie zmieni. A jednak robi się gorzej.
Waszczykowski: Będzie zaskarżenie rosyjskiego śledztwa i wnioski o zwrot zagarniętego mienia [4 CYTATY]
Waszczykowski w wywiadzie dla PAP zapowiada m.in. nacisk na integrację i solidarność Europy Środkowo-Wschodniej, skargi na Rosję w związku ze śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej oraz „zaangażowanie humanitarne” na rzecz uchodźców „w krajach ościennych wokół Syrii”.
Fot. Sławomir Kamiński / AG
– Decyzja o kwocie 7 tysięcy uchodźców, jest decyzją polityczną, i jej wykonanie zależy od zasad i kryteriów bezpieczeństwa, od tego, czy kandydaci do zamieszkania w Polsce będą spełniali te kryteria – powiedział Waszczykowski.
Minister sprecyzował, że – zgodnie z prawem międzynarodowym – Polska będzie rozpatrywać wnioski o nadanie statusu uchodźcy, ale rząd nie zamierza przyjmować „imigrantów zarobkowych” gdyż nie mamy na to „rynku pracy i od możliwości socjalnych”. Minister zapowiada też „większe zaangażowanie humanitarne” w krajach sąsiadujących z Syrią.
Fot. Sławomir Kamiński / AG
Waszczykowski pytany o stosunki z USA w kontekście bezpieczeństwa mówi, że gwarantami bezpieczeństwa Polski jest wiele sojuszów i instytucji, ale podkreśla też, że jednym z najważniejszych partnerów są Stany Zjednoczone jako”największy członek NATO”, mające „globalną perspektywę swoich działań”.
Fot. Sławomir Kamiński / AG
– Ale jest to spowodowane zachowaniem rosyjskim – wyjaśnia Waszczykowski. – To Rosjanie poprzez napaść na Ukrainę złamali prawo międzynarodowe. Z tego tytułu na Rosję Europa nałożyła sankcje i to nie strona polska pogorszyła stan wzajemnych relacji – mówi i dodaje: „Klucze do poprawy leżą w Moskwie”
Fot. Sławomir Kamiński / AG
– Im dłużej przetrzymują wrak, im dłużej prowadzą śledztwo, tym bardziej dają nam do zrozumienia, albo tym bardziej możemy podejrzewać, że mają coś do ukrycia, że mają coś na sumieniu – powiedział minister, pytany o kwestię zwrotu wraku Tu-154.
Waszczykowski zapowiedział m.in. skarżenie śledztwa rosyjskiego do Strasburga i wnioski do trybunałów rozjemczych o „zwrot zagarniętego mienia przez Rosję.” – Przetrzymywanie wraku to jest jakiś irytant polityczny, którego teraz Rosja używa, aby tutaj zaogniać sytuację wewnętrzną – ocenił szef MSZ.
Episkopat wobec władzy PiS. Kościół oczekujący
Abp Gądecki, przewodniczący episkopatu (Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta)
Jak zareagował Episkopat na wygraną PiS? Oficjalnie – wcale, warto jednak wsłuchać się w głosy biskupów z ostatnich dni – głosy pozornie niekomentujące zmiany na scenie politycznej. Opinie hierarchów wiele mówią o nastrojach w Episkopacie. I o oczekiwaniach Kościoła związanych z nowym rządem.
Gratulacje dla parlamentarzystów
Przewodniczący Episkopatu abp Gądecki złożył pod koniec ubiegłego tygodnia gratulacje – nie Prawu i Sprawiedliwości, lecz wszystkim parlamentarzystom z okazji nowej kadencji Sejmu. Na ręce marszałka Marka Kuchcińskiego, co jest naturalne, i za pośrednictwem „Naszego Dziennika” – co jest już mniej oczywiste. Jednak dokładna lektura owych gratulacji pomaga w zrozumieniu, dlaczego szef Episkopatu wybrał akurat „Nasz Dziennik”.
Abp Gądecki prosi, aby nowym posłom towarzyszyły na co dzień „rzetelność i sumienność w wykonywaniu obowiązków”, a także o dar „odwagi i roztropności, aby obie izby parlamentu strzegły suwerenności i interesów naszej Ojczyzny”.
Przewodniczący Episkopatu specyficznie rozumie rzetelność parlamentarzysty. Stąd apel arcybiskupa, „aby prawo stanowione nigdy nie stało w sprzeczności z Prawem Bożym powszechnym i uniwersalnym”, które to prawo – zdaniem arcybiskupa – jest „fundamentem godności i szczęścia ludzi wierzących i niewierzących”.
Arcybiskup raczej nie oczekuje od posłów, by rzetelnie zajęli się stanowieniem prawa w państwie świeckim, bardziej – analizowali je pod kątem rzekomej zgodności z prawem Boskim. Pod tą ogólnikowo wspomnianą przez przewodniczącego Episkopatu „zgodnością” kryją się konkretne sugestie. Episkopat wiele razy wprost krytykował niektóre ustawy – np. o in vitro czy związkach partnerskich – jako „sprzeczne z Prawem Bożym”.
Okolicznościowe gratulacje dla Sejmu można więc odczytywać raczej jako pierwszą próbę wpływania przez Kościół na politykę nowego rządu. I postulat, by PiS „naprawił” szkody wyrządzone przez PO, czyli zmienił niewygodne dla Kościoła ustawy.
Jednak – co ważne – Kościół pilnuje się, by nikt nie mógł mu zarzucić upolitycznienia – można przypuszczać, że właśnie dlatego żadnych oficjalnych gratulacji dla zwycięskiej partii nie było (chociaż np. zawsze dostają je od Episkopatu prezydenci elekci).
Z sympatią do nowej władzy
Z pewnymi przejawami sympatii i aprobaty dla nowego rządu i prezydenta Dudy biskupi się jednak nie kryją: na zaprzysiężeniu rządu u prezydenta byli obecni oprócz o. Tadeusza Rydzyka biskup Antoni Dydycz i abp Gądecki. To wymowne, tym bardziej że na uroczystościach związanych z władzą PO biskupi nie bywali. Żaden z hierarchów nie chciał nawet odprawić mszy za składającego urząd prezydenta Komorowskiego.
Za to prezydent Duda miał aż dwie msze w swojej intencji – w dniu zaprzysiężenia i kilka dni wcześniej w Krakowie. Od mszy zaczęła też rządy premier Beata Szydło- ukłony w stronę Kościoła są więc ze strony PiS wręcz demonstracyjne. Na tym tle exposé nowej premier zabrzmiało neutralnie, na pewno nie jak zapowiedź kościelno-rządowej symbiozy. Jednak hierarchom musiała przypaść do gustu deklaracja, że państwo jest „jakością moralną”, zapowiedź krzewienia wartości patriotycznych czy „wolności słowa” na uczelniach także dla „poglądów niepopularnych” (jak można łatwo wywnioskować, chodzi o poglądy skrajnie konserwatywne czy prawicowe).
Warto z drugiej strony zauważyć, że wśród biskupów nie słychać tonu triumfalnego z powodu wygranej PiS. Choć przecież jest tajemnicą poliszynela, że to właśnie partii Jarosława Kaczyńskiego sprzyja wielu hierarchów.
Zamiast triumfalizmu jest za to gorzka refleksja nad stanem kraju po rządach PO. Szczególnie mocno było to słychać w kazaniach na 11 listopada. Kard. Stanisław Dziwisz, który kazanie rozpoczął od rozsądnego apelu o „zakończenie sporu politycznego”, już w następnym zdaniu dał do zrozumienia, po której stronie tego sporu stoi on sam. – Pamiętajmy o bezrobotnych i o ogromnej rzeszy rodaków, którzy za chlebem wyjechali z Polski. Pamiętajmy również, że w ostatnim czasie otrzymaliśmy serię ustaw, które wcale nie budują zdrowych rodzin i zdrowego społeczeństwa – ubolewał krakowski metropolita. Podtekst jest jasny: odchodząca ekipa PO doprowadziła kraj na skraj przepaści, niszczyła rodzinę. A jeśli ktoś nie ratował się emigracją, siedzi na bezrobociu. Kardynał mówił to wbrew statystykom pokazującym spadek bezrobocia.
Równie katastroficzny obraz kraju malował w kazaniu bp Libera w Płocku („Czy kilka milionów naszych rodaków, którzy w poszukiwaniu chleba i pracy musieli opuścić ten kraj, to nie jest forma kolejnego rozbioru naszej ojczyzny?”).
Homilie obu hierarchów współgrały z hasłem, z którym niedawno jeździła po Polsce premier rządu PiS Beata Szydło – „Polska w ruinie”.
Na co liczy Kościół
W ciągu ostatnich dni usłyszeliśmy też, jakie jeszcze oczekiwania – poza in vitro i zmianą ustawy o związkach partnerskich – ma Kościół. Bp Libera narzekał na „próby usunięcia religii ze szkół i innych wymiarów życia publicznego”. Można to odczytać jako znak, że Kościół już wkrótce będzie się domagał od rządu PiS jeszcze więcej przywilejów dla religii w szkole. Zapewne wróci wkrótce apel o umożliwienie maturzystom zdawania religii na egzaminie dojrzałości. I można się spodziewać, że PiS będzie temu przychylny.
„Solą w oku Episkopatu” – jak powiedział mi znajomy biskup – jest również przegrana batalia o „gender”, czyli konwencję antyprzemocową. Ślady żalu do PO pobrzmiewały m.in. w niedawnym kazaniu abp. Sławoja Leszka Głódzia, który nawiązując do konwencji, pytał: „W imię czego zakłócono ład społeczny, zlekceważono głos Kościoła?”.
Wycofanie się Polski z konwencji jest praktycznie niemożliwe, chociaż politycy PiS nie są jej entuzjastami, a ustawę o uzgodnieniu płci zawetował prezydent Duda. Te postulaty gdańskiego metropolity (nie jest w nich odosobniony) należy więc raczej potraktować jako myślenie życzeniowe.
Czego więc oczekuje Kościół? W tym przypadku słowa hierarchów należy raczej traktować jako przypomnienie i ostrzeżenie dla PiS – aby proponowane przez rząd Szydło ustawy były zgodne z katolicką ortodoksją. – Episkopat będzie patrzył PiS na ręce, czy faktycznie jest partią, której program nie stoi w sprzeczności z nauką Kościoła – mówi mi jeden z biskupów.
Z pewnością nie jest to zapowiedź bezkrytycznego entuzjazmu ze strony Episkopatu. Raczej nieodległego „sprawdzamy”.
Marszałek na telefon. Kim jest Marek Kuchciński?
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński nie dopuszcza posłów opozycji do głosu, stosując różne wybiegi (SŁAWOMIR KAMIŃSKI)
Gdy nocą ze środy na czwartek Sejm zmieniał swój regulamin i unieważniał wybór sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, protesty opozycji nic nie dały. Pisowski marszałek Sejmu Marek Kuchciński nie zgadzał się na przerwy, by posłowie mogli się zapoznać z projektami. Wcześniej długo nie był znany porządek obrad.
– O godzinie 11 nie wiemy, co będzie o 17. Marszałek nie dopuszcza posłów opozycji do głosu, stosuje różne wybiegi, choć obejmując funkcję marszałka, mówił o pakiecie demokratycznym wobec opozycji – opisuje Krystyna Skowrońska, rzeszowska posłanka PO, oceniana jako jedna z najlepszych parlamentarzystek. – W poprzednich kadencjach posłowie mieli zwykle 30 dni na zapoznanie się z projektami. W sprawach bardzo pilnych siedem. Teraz z dnia na dzień lub tego samego dnia.
W sprawie zmiany regulaminu Sejmu Kuchciński nie poprosił o opinię komisji ani biura legislacyjnego. Podobnie uchwały w sprawie unieważnienia wyboru sędziów TK – wniesione z zaskoczenia – marszałek błyskawicznie poddał pod głosowanie bez opinii Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa czy Sądu Najwyższego.
Hipis, ogrodnik
Kuchciński ma 60 lat. Żonaty po raz drugi, pierwsze małżeństwo unieważnił sąd biskupi. Ma troje dzieci: starszą córkę i chłopców bliźniaków. Z wykształcenia technik ogrodnik, w sejmowych dokumentach wpisuje „parlamentarzysta”.
Od końca lat 70. do początku 90. prowadził rodzinne gospodarstwo ogrodnicze – uprawiał pomidory.
Za brak wykształcenia uszczypnął go tuż po marszałkowskiej nominacji sprzyjający PiS lokalny dziennik „Super Nowości”. „Z ogrodnictwa do wielkiej polityki” – zatytułował publikację na pierwszej stronie weekendowego wydania.
W latach 70. studiował historię sztuki na KUL. Ale – jak zwierzył się Włodzimierzowi Nowakowi w 2006 r. w „Wyborczej” – studiów nie skończył, bo nie szła mu nauka języka rosyjskiego. Opowiadał wtedy o swojej hipisowskiej przeszłości i o używkach: – Parę razy próbowałem, ale nie tak, żeby się miało skończyć Kotańskim. Byłem ciekawy życia i różnych jego stron.
Grywał wtedy na perkusji, nosił dzwony i długie włosy. Dziś siwiejące włosy układa w grzeczną fryzurę, lubi ciemne garnitury i stonowane krawaty.
Na początku lat 80. działał w chłopskim ruchu oporu, był aresztowany. W Przemyślu z tego czasu został zapamiętany jako człowiek kultury niezależnej.
– Mieszkał w Ostrowie, opłotkach Przemyśla. Na strychu swojego domu organizował spotkania. Przyjeżdżali poeci, eseiści, malarze. Z tych spotkań zrodził się kwartalnik „Strych Kulturalny”. Marek to rozhulał. Naprawdę wartościowa rzecz. Pod koniec lat 80. wyszły cztery wydania. Pierwsze dwa miały nakład po sto egzemplarzy. To rarytas – mówi Zdzisław Szeliga, historyk, dziennikarz, dziś urzędnik.
Wierny jak Penelopa
W jednym ze spotkań na strychu uczestniczył Jarosław Kaczyński, rozmawiali o lustracji. Kuchciński poznał go w 1989 r. Pojechał do niego jako członek Komitetu Obywatelskiego.
W 1990 r. wstąpił do Porozumienia Centrum, pierwszej partii Kaczyńskiego. W 2001 r. tworzył struktury PiS na Podkarpaciu. – Zawsze stał przy Kaczyńskich. Nawet gdy byli na samym dole – wspomina Szeliga.
Sam Kuchciński lubi opowiadać, że od czasów młodzieńczych ma pseudonim „Penelopa” – odnoszący się do wierności zasadom.
W 1999 r. z rekomendacji PC został niespodziewanie wicewojewodą podkarpackim. Dwa lata później wszedł do Sejmu. Gdy w 2006 r. Przemysław Gosiewski przeszedł do rządu PiS, Kuchciński zajął jego miejsce – szefa klubu parlamentarnego partii. Kolejna nagroda za wierność. Medialnie wypadał fatalnie: dukał, nie odpowiadał na pytania, szermował ogólnikami. Ale koledzy go bronili.
Od 2004 r. szef PiS na Podkarpaciu. Jego pozycja jest niezachwiana. Ustawia kolejność na podkarpackich listach wyborczych, a teraz decyduje, kto będzie wojewodą. Największego konkurenta w okręgu wstawił dopiero na siódme miejsce, ale i tak dostał 27 tys. głosów. Tyle że Kuchciński pobił rekord – ponad 34 tys.
Jedyny polityk w regionie, z którym dziennikarze nie mają praktycznie żadnego kontaktu. Na wysłane mu pytania o bałagan w zarządzaniu Sejmem, niekonsultowanie projektów i obcesowe traktowanie opozycji nie chciał odpowiedzieć.
Telefonu nie odbiera z definicji. Ale nie tylko media tak traktuje. Także swoich partyjnych kolegów. – Tylko czasem oddzwania – skarży się rzeszowski działacz PiS.
Bo – jak tłumaczą złośliwi – zawsze i do ostatniej chwili czeka na telefon z Nowogrodzkiej (siedziby PiS w Warszawie). Stąd ten chaos w Sejmie.
Czy Kaczyński odwoła święta Bożego Narodzenia
Jarosław Kaczyński pokazał jedno – zrobi co tylko zechce (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)
Po tym, co mówi prezes PiS, widać, że był to tylko pretekst.Jarosław Kaczyński w telewizji Republika mówi, że „Platforma chciała traktować TK jak trzecią izbę i blokować nasze reformy”.
Nocna uchwała Sejmu budzi zgorszenie, tym bardziej że jej sprawozdawcą był poseł Stanisław Piotrowicz, szef sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Tę sylwetkę przypomina w „Wyborczej” Wojciech Tochman. Słabo się robi, kiedy czytam, że pan prokurator Piotrowicz usprawiedliwiał księdza z Tylawy, który seksualnie kąpał małe dziewczynki.
Poseł Piotrowicz był prokuratorem przed 1989 r., w stanie wojennym oskarżał opozycjonistę, w 1983 r. dostał Brązowy Krzyż Zasługi i oczywiście był w PZPR (od 1978 r.).
Po co PiS szuka wszędzie peerelowskich złogów, skoro ma je u siebie? Ale jak złogi są ich, to są dobre. Prezes Kaczyński chce czyścić sądownictwo z ludzi, którzy pracowali w PRL. Mówił w telewizji Republika: „Obecny stan sądownictwa w Polsce to cena, którą płacimy za nieoczyszczenie sądownictwa w 89 r.”. Poseł Piotrowicz został wybrany razem z posłanką Pawłowicz do Krajowej Rady Sądownictwa. Pani posłanka wsławiła się m.in. mówieniem o fladze unijnej, że to szmata. Naprawdę robi się słabo.
Platforma nabroiła w poprzednim Sejmie, a teraz nawet nie potrafi się zachować – zamiast wejść na mównicę i walczyć, to panie posłanki i panowie posłowie obrażają się i wychodzą. Ta demonstracja ma świadczyć o tym, że nie popierają tego, co robi PiS z Kukizem’15. Może niech lepiej wezmą przykład z Nowoczesnej – z 28 posłów 23 przemawiało z mównicy. Panie posłanki dawały radę pomimo kpin partii rządzącej. Nowoczesna dała lekcję parlamentaryzmu i odebrała taką, której nie było przez 26 lat w polskim Sejmie.
Konstytucjonaliści mówią, że to, co się stało w nocy, nie ma mocy prawa. Moc prawa też można przegłosować uchwałą. PiS może zrobić wszystko, zmienić rzecznika praw obywatelskich, rzecznika praw dziecka, postawić przed Trybunałem Stanu polityków, którzy są winni „zamachu” w Smoleńsku. A nie, przepraszam, ten Trybunał to za mało. To, jak mówi prezes Kaczyński, tylko trybunał abolicyjny, czyli zapewne winnymi zamachu zajmie się sąd.
Można zrobić wszystko nocą w Sejmie. Jednego nie można odebrać za pomocą uchwały – świąt Bożego Narodzenia. Kaczyński nie jest jeszcze szeryfem z Rottingham z filmu „Faceci w rajtuzach”, który krzyczał „Odbiorę wam święta Bożego Narodzenia!”.
„PiS zamierza rozmontować to państwo”. Cymański: energicznie robimy swoje (http://www.tvn24.pl)
Kaczyński o TK: przez 8 lat wybierano sędziów tylko jednej opcji politycznej
– Nie można się zgodzić, by konstytucja była łamana w imię interesów jakiejś grupy, jakiejś partii, czy establishmentu – powiedział w programie Gość Wydarzeń prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Dlatego, jego zdaniem, zasadne było przyjęcie przez Sejm uchwał ws. nieważności wyboru pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Były premier dodał, że skład TK powinien być „bardziej zróżnicowany”.
Pytany o szybkość działania Prawa i Sprawiedliwości w kwestii TK Kaczyński odpowiedział: – Jeśli chodzi o podejmowanie decyzji w sposób energiczny to nie widzę w tym nic złego. – Powinno być szybko, bo jeżeli są jakieś poważne błędy, o poważnych konsekwencjach, to trzeba się spieszyć. My naprawiamy to, co zostało zepsute – dodał. Odniósł sie w ten sposób do wyboru sędziów TK, których poprzedni Sejm powołał niedługo przed upływem kadencji – 8 października.
Według prezesa PiS teza, którą można było usłyszeć wczoraj na sali sejmowej, że Sejm nie ma prawa naprawić tego co zepsuł, jest „tezą absurdalną”. – Sprowadza się do tego, że naprawić to może tylko Trybunał Konstytucyjny. To nieprawda i nie ma umocowania w prawie. Jeżeli, by tak było, to w Polsce nie byłoby demokracji, bo Sejm byłby organem wysoce ograniczonym w swoich kompetencjach – tłumaczył Kaczyński.
Jako przyczynę odwołania pięciu sędziów podał: – Po pierwsze ustawa z 25 czerwca (znowelizowana ustawa o Trybunale Konstytucyjnym – red) była wadliwa z punktu widzenia konstytucji, zawierała poważne błędy o charakterze legislacyjnym. Podważała wszystko co jest i tak słabe, czyli legitymizacje TK. – Tego nie można tolerować – dodał. Prezes PiS oświadczył, że to są „wywody oparte o to, co napisali eksperci, miedzy innymi profesorowie prawa konstytucyjnego”.
„Skład powinien być bardziej zróżnicowany”
– To nie jest tak, że myśmy to sobie wymyślili. Ta przesłanka prawna jest tutaj zupełnie fundamentalna. Nie można się zgodzić by Konstytucja była łamana w imię interesów jakiejś grupy, jakiejś partii czy establishmentu – powiedział. Dodał, że skład TK powinien być „bardziej zróżnicowany i oddawać różne opcje, które występują w naszym społeczeństwie”. – To też jest przesłanka ważna, z tego względu, że powtarzam, gdyby Trybunał był inaczej usytuowany w naszym porządku publicznym, porządku konstytucyjnym to można by przyjąć, że to będzie organ zupełnie politycznie neutralny, ale on jest wybierany przez Sejm, to też trzeba brać pod uwagę. Ale przypisywanie nam czysto partyjnych motywacji jest całkowicie bezpodstawne – ocenił Jarosław Kaczyński.
Dodał też, że „przez osiem lat wybierano sędziów tylko jednej opcji politycznej”.
„Gesty wskazujące na brak dobrego wychowania”
Kaczyński odniósł się też do protestów opozycji podczas środowych głosowań, m.in. do wyjścia z sali posłów PO. – To są protesty o charakterze politycznym. Przy czym one miały charakter nie tylko dalece przesadny i histeryczny, ale charakter obraźliwy. To są gesty wskazujące na brak dobrego wychowania – ocenił. – Wydaje mi się, że Sejm powinien być miejscem ludzi dobrze wychowanych – dodał.
– Jeśli ktoś nas próbuje z tego powodu (środowych decyzji Sejmu ws. Sędziów TK) ubierać w brunatne koszule to po prostu nas obraża i to jest metoda nieskuteczna jak się okazało i niesłychanie niszcząca tkankę społeczną, która powinna tworzyć podstawy dobrego funkcjonowania społeczeństwa – podsumował.
Wszystkie odcinki programu możesz zobaczyć tutaj.
„Trzeba cisnąć, być może odwołać się do Trybunału w Hadze”. Prezes PiS o kwestii odzyskania wraku tupolewa
– Jeżeli chodzi o odzyskanie wraku, to trzeba cisnąć, być może odwołać się do Trybunału w Hadze – oświadczył prezes PiS. Dodał jednocześnie, że „być może całą prawdę będzie można wyjaśnić bez wraku”. – Tutaj wystarczy śledztwo, a właściwie dwa śledztwa – podkreślił. Jak wyjaśnił jedno śledztwo miałoby dotyczyć „katastrofy i jej kontekstów”, a drugie śledztwa, które wszczęto po katastrofie. – Jeżeli odpowiednie grupy prokuratorów się tym zajmą, to na pewno po niedługim czasie dojdziemy do prawdy – powiedział Kaczyński.
O powodach odwołania Arabskiego: to kwestia oczywistego braku kompetencji
Prezes PiS komentował też odwołanie ze stanowiska ambasadora w Hiszpanii, Tomasza Arabskiego, byłego szefa kancelarii ówczesnego premiera Donalda Tuska. Według PO odwołanie to zemsta polityczna. – Ja wobec tego zapytam Platformę, jakie kwalifikacje dyplomatyczne ma pan Arabski, ja nic o jego kwalifikacjach dyplomatycznych nie słyszałem – skomentował Kaczyński.
Dodał, że „Platforma traktowała ambasady jako łupy”. – My nie traktujemy ambasad jako łupów, a jako miejsca, gdzie mają być wysyłani zawodowi dyplomaci – stwierdził Jarosław Kaczyński. Przyczynę odwołania Arabskiego określił jako kwestię „nie tyle kompetencji, ile braku kompetencji, oczywistego braku kompetencji”.
Kaczyński: Polska nie jest w ruinie, myśmy nigdy tego nie twierdzili. Ale jest w naprawdę złym stanie
– PiS twierdzi że odkręca złą ustawę PO. Czy „odkręcanie” musi tak boleć, musi być pod osłoną nocy i tak szybko? – zapytała na początku Dorota Gawryluk. I Jarosław Kaczyński zaczął bronić tempa, w którym PiS przepycha zmiany przez Sejm. – Powinno być szybko bo jak są poważne błędy, o poważnych konsekwencjach, to trzeba się spieszyć. My naprawiamy, to, co zostało zepsute – podkreślił.
„Polska nie jest w ruinie, ale jest w złym stanie”
W dalszej części rozmowy przekonywał, że nowa władza „musi działać energicznie”. Dlaczego? Otóż, według prezesa Prawa i Sprawiedliwości, „Polska jest naprawdę w złym stanie”.
– Nie jest w ruinie, myśmy nigdy tego nie twierdzili, ale jest naprawdę w złym stanie – mówił Kaczyński. – Gdie nie spojrzeć, mamy do czynienia z wydarzeniami, ze stanami, o których jeszcze będzie mowa, a które naprawdę budzą niepokój i muszą być wyjaśnione – mówił.
„(…) Część mediów tworzy kurtynę. (…) A my widzimy rzeczywistość taką, jaką ona jest”
Lider PiS podał dwa argumenty, broniące błyskawicznego tempa działań jego partii:
1. – W Polsce znaczna część mediów tworzy kurtynę, która przesłania zwykłym obywatelom rzeczywistość, a z drugiej strony na tej kurtynie wyświetla film dla maluczkich. Często mam wrażenie, że zarzuty wobec nas padają ze strony ludzi, którzy najpoważniej na świecie ten film traktują – mówił prezes. I dodał: – A my widzimy rzeczywistość taką, jaką ona jest. Nie widzimy jej do końca, bo niestety jest tak ukryta, że nawet ci, którzy maja dobre pole obserwacji, mogą jej nie dostrzegać, ale na pewno nie widzimy jej w taki naiwny sposób, jak to jest przedstawiane przez ogromną część mediów.
2. – Nie możemy nie działać energicznie, i nie możemy nie liczyć się z tym, że w Polsce jest wiele sił, obawiam się że także w Trybunale Konstytucyjnym, które nie ze względu na Konstytucję, ale na interesy różnych grup, chciałyby uniemożliwić zmiany. Chcą chronić realny system, który w Polsce istnieje – tłumaczył Kaczyński. Gdy Gawryluk przypomniała, że TK nie zawsze decydował po myśli PO, szef PiS odparł: – My nie widzimy świata czarno-biało, ale dostrzegamy pewne ogólne kierunki działania, i takie decyzje, które nie mają realnych podstaw w prawie. Zaznaczył, że jego partia nie przygotowuje „żadnych ustaw niezgodnych z Konstytucją”.
– To jest bajka, to jest dyskurs proponowany przez opozycję. A jeżeli chodzi o zgodność, to przejrzymy te 8 lat, a czasem włos naprawdę dęba staje – dodał.
„Nie ma zgody na łamanie Konstytucji w imię interesów jakiejś partii”
Znaczną część rozmowy zdominował temat Trybunału Konstytucyjnego. Kaczyński podał trzy powody, którymi uzasadniał działania PiS:
1. Ustawa z 25 czerwca (dotycząca wyboru sędziów TK, przeforsowana przez PO-PSL) była, zdaniem prezesa PiS „wadliwa, także konstytucyjnie, zawierała błędy o charakterze legislacyjnym, podważała legitymację TK, doprowadziła do mieszania porządku wewnątrzsejmowego i zewnętrznego określonego przez ustawę”.
2. Zasada dyskontynuacji. Nawet Jarosław Kaczyński przyznał, że „nie została nigdzie wprost określona, wywodzi się ze zwyczaju”, dodał jednak, że posługiwano się nią w sądownictwie.
3. Zasada legitymizacji poprzez akt wyborczy. – Wyboru dokonano w ten sposób, że kadencje dotychczasowych sędziów kończyły się w momencie, gdy nowy Sejm był już wybrany. Można powiedzieć, że to były decyzje nie legitymizowane przez wolę suwerena, czyli wolę narodu – stwierdził prezes PiS. – I w związku z tym te decyzje trzeba było uznać za prawnie bezskuteczne i to właśnie uczyniono – dodał.
Kaczyński bronił się też, że przypisywanie jego stronnictwu politycznemu „jakichś partyjnych motywacji jest całkowicie bezzasadne”. Podkreślał, że to podstawa prawna jest kluczowa. – Nie można się zgodzić na to, żeby Konstytucja była łamana, w imię interesów jakiejś grupy, partii, czy, szerzej – establishmentu. O to tutaj chodzi. I także o to, żeby skład był bardziej zróżnicowany – stwierdził.
„Jeśli zajmą się tym odpowiedni prokuratorzy, dojdziemy do prawdy”
Szef PiS był pytany też m.in. o śledztwo smoleńskie i realne możliwości, by odzyskać wrak tupolewa. – Trzeba cisnąć, być może trzeba będzie odwołać się do trybunału haskiego – odparł prezes PiS. I mówił dalej:
– Bardzo wielką część prawdy, a może i całą prawdę można wyjaśnić bez sprowadzania wraku do Polski, wystarczy w moim najgłębszym przekonaniu uczciwe śledztwo. A właściwie dwa: pierwsze ws. katastrofy, a drugie tego śledztwa i innych wydarzeń, które były po katastrofie, bo to śledztwo wymaga śledztwa. Jeżeli odpowiednie grupy prokuratorów się tym zajmą, to do prawdy dojdziemy.
Komentując sprawę katastrofy, podkreślił:
– To jest sprawa ważna nie tylko dla PiS, ale dla Polski. Dla naszego statusu, honoru. A to ma znaczenie polityczne i gospodarcze. Ma znaczenie dla każdego Polaka, jak udaje się za granicę. Ludzie pochodzący z państw uważanych za słabe, pomiatane, też nie są dobrze traktowani – mówił.