Hairwald

W ciętej ranie obecności

TK, 26.11.2015

 

PiS strzela do patriotów

Paweł Wroński, 26.11.2015
Szef MON Antoni Macierewicz oświadczył w środę, że Polska wycofa się z przetargu na system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot

Szef MON Antoni Macierewicz oświadczył w środę, że Polska wycofa się z przetargu na system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Patriot (fot. Wikimedia Commons, SŁAWOMIR KAMIŃSKI)

Antoni Macierewicz wywraca dwie najważniejsze decyzje dla polskiej armii dotyczące śmigłowców oraz rakiet Patriot. – Ten kontrakt w istocie nie istnieje – powiedział szef MON
Macierewicz przedstawił wczoraj plany nowego kierownictwa MON na posiedzeniu sejmowej komisji obrony narodowej. Powołując się na dokumenty znalezione – jak mówił – podczas przeprowadzania audytu przetargów, stwierdził: – Zapewne ktoś wprowadził w błąd prezydenta Komorowskiego, bo warunki tego ewentualnego kontraktu [na system obrony przeciwrakietowej „Wisła”, którego patrioty mają być kluczowym elementem] dalece uległy zmianie od czasu, gdy był on przedstawiany opinii publicznej. Wyniki audytu będą za miesiąc-półtora.

– Ja nie wiem, o jaki kontrakt ministrowi Macierewiczowi chodzi. Kontrakt miał być podpisany w 2016 r. – powiedział „Wyborczej” zaskoczony Tomasz Siemoniak, były szef MON.

W kwietniu prezydent Bronisław Komorowski ogłosił, że Polska zwróci się do rządu USA jako kraju, który dostarczy system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy „Wisła”. Jest on kluczowy dla programu modernizacji sił zbrojnych, bo dziś polska armia takim systemem nie dysponuje. Ocenia się, że łączny koszt to 26 mld zł.

Natomiast w przypadku przetargu na śmigłowce (koszt 13,5 mld zł) Komorowski poinformował, że do prób zostanie skierowany francuski śmigłowiec Caracal, bo inne – oferowane przez koncerny AgustaWestland (fabryka w Świdniku) i Sikorsky (w Mielcu) – nie spełniły wymagań. Francuzi obiecali wybudować w Polsce linię produkcyjną helikopterów i je u nas serwisować.

Macierewicz zaznaczył, że jest zainteresowany uczciwymi i równoprawnymi rozmowami z partnerami z USA, ale kontrakt przedstawiony przez prezydenta Komorowskiego „nie umożliwia obrony Polski przed latami 2023-30”, kiedy miał być gotowy.

Zdaniem nowego szefa MON cena systemu jest „zdecydowanie wyższa”, nie ma pewności dostaw, a także nie została zapewniona obrona w okresie przejściowym (baterie z innych krajów lub takie, którymi dysponuje producent).

Na koniec posiedzenia zwrócił się do obecnego na sali byłego wiceministra obrony Czesława Mroczka (PO). Krzyczał w jego kierunku: – Naraziliście bezpieczeństwo państwa, wprowadzając w błąd społeczeństwo. Dość propagandy PO, dość malowania trawy na zielono.

Posłowie PiS nagrodzili go entuzjastycznymi oklaskami.

Irytację Macierewicza wywołała wypowiedź Mroczka, że obecny szef MON przyszedł na posiedzenie nieprzygotowany i nie wie, o czym mówi.

– We wrześniu PiS apelował do nas, byśmy nie podejmowali decyzji w sprawie „Wisły”. Przygotowaliśmy letter of request, który jest początkiem negocjacji, ale nie został on wysłany – tłumaczy Mroczek, który trzy tygodnie temu był w USA.

Dodał, że być może Macierewiczowi dostarczono dokumentację kierowaną do amerykańskiego Kongresu, w której przedstawia się maksymalne, a nie minimalne ceny uzbrojenia.

Wcześniej Macierewicz stwierdził, że w sprawie przetargu na caracale podejmie decyzję po opinii Ministerstwa Gospodarki w sprawie offsetu. Równocześnie zapowiedział jednak, że zostanie ogłoszony nowy przetarg – na innych zasadach, z inną liczbą maszyn (poprzedni opiewał na 50) – w którym wezmą udział zakłady w Świdniku i Mielcu.

Relacjonując zaś niedawną rozmowę z francuskim ministrem obrony po zamachach w Paryżu, mówił, że „Polska była narażana na zamachy terrorystyczne w samo centrum dowodzenia”. Macierewicz dodał też, że program modernizacji opierał się na fałszywych przesłankach, iż wojny w Europie nie będzie.

– Z tego, co powiedział minister, wynika, że chce cofnąć albo zablokować cały program modernizacji sił zbrojnych, a zamiast tego zająć się budowaniem oddziałów obrony terytorialnej – skwitował Mroczek.

Zobacz także

PiSStrzelaDoPatriotów

wyborcza.pl

Cuda w Sejmie. PiS skasował sędziów

piSZBezczelnością
Ewa Siedlecka, 26.11.2015
Robert Terlecki i Jarosław Kaczyński

Robert Terlecki i Jarosław Kaczyński (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

PiS uchwałami Sejmu unieważnił wybór każdego z pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego dokonany przez poprzedni Sejm. Prawnie to coś w rodzaju lewitacji.
Krok prawnie bezskuteczny, ale ma wprowadzić jeszcze większy chaos, szum i dezorientację. Nie istnieje coś takiego jak tryb unieważniania wyboru dokonanego przez Sejm. A już na pewno wyboru, który nie został dokonany z naruszeniem prawa. O tym, czy był dokonany z naruszeniem prawa, może orzec tylko Trybunał Konstytucyjny, oceniając przepis ustawy, na podstawie którego został dokonany.

PiS działa z bezczelnością psychopaty. Unieważnia wybór uchwałą – bo konstytucyjności uchwał Trybunał nie może oceniać. Myśli, że tym spacyfikuje Trybunał, który 3 grudnia ma orzekać o konstytucyjności przepisu, na podstawie którego sędziowie zostali wybrani. Na rozprawie PiS zażąda umorzenia postępowania wobec tego przepisu, twierdząc, że jest bezprzedmiotowe, bo wybór został już unieważniony.

I tu się przejedzie, bo tym samym da Trybunałowi okazję do wypowiedzenia się w sprawie prawnej skuteczności tego unieważnienia. Trybunał nie może o tym wyrokować, ale wypowiedzieć będzie się musiał, rozpatrując wniosek PiS o umorzenie. Może zresztą PiS to wkalkulował? Może to tylko jeden z licznych trików, którymi będzie próbował 3 grudnia spowodować odroczenie rozprawy.

PiS chce też swoimi „uchwałami unieważniającymi” legitymować prezydenta do trwania w dalszym uporze przy niezaprzysięganiu wybranych trzech sędziów. Zresztą uchwały wprost do niezaprzysięgania prezydenta wzywają.

Ten apel może być reakcją na poranną wypowiedź prezydenckiego ministra Andrzeja Dery w Radiu RMF. Sądzi, iż prezydent „ma gotowość do kompromisu” w sprawie trzech sędziów wybranych na miejsca, które zwolniły się 7 listopada.

Uznali, że prezydent „pęka”, więc trzeba postawić go do pionu?

To przemoc dokonywana w kostiumie prawa. Fakt, że czegoś takiego dopuszczają się politycy, jest już słabo wyobrażalny. Ale to, że politycy znajdują prawników do żyrowania tych prawnych lewitacji, jest po prostu niepojęte. Oto były kandydat do Trybunału Konstytucyjnego prof. Bogusław Banaszak (zrezygnował z kandydowania z powodu procesu o plagiat) pisze opinię prawną, w której stwierdza, że wybór sędziów przez poprzedni Sejm jest nieważny, bo obejmuje go zasada sejmowej dyskontynuacji! A owa zasada tu działa, bo nie został zakończony zaprzysiężeniem wybranych sędziów przez prezydenta. Na wszelki wypadek PiS dorzuca jeszcze podobną opinię profesora politologii Jarosława Szymanka.

W tej kadencji Sejmu dzieją się rzeczy nadprzyrodzone.

Zobacz także

piSZbutąPsychopaty

wyborcza.pl

Dawid Wildstein o hejcie na prawicy

Marcin Kącki, 26.11.2015

Fot. Filip Skrońc

Narracja, że każdy śniady czy muzułmanin to terrorysta, to największy prezent dla Państwa Islamskiego. Rozmowa z Dawidem Wildsteinem.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
– Za tę rozmowę dostanę pewnie wpierdol od mojego środowiska, ale to trochę moja pycha. Mam też interes, chciałbym „Wyborczą” wykorzystać. Właśnie wróciłem z wyprawy, za kilka dni znów jadę…

Wysoki, ruda broda, krótkie włosy, ubrany turystycznie: długie buty, luźne spodnie. Siedzimy przy placu Zbawiciela. Za oknami pusto, zniknęła tęcza, symbol tolerancji obyczajowej. Dawid Wildstein macha ręką, bo nie rozumie, o co tyle zachodu z tą tęczą, z kolorowymi profilami na Facebooku, gdy na świecie wojny, ofiary, męka, krew.

Wojciech Mucha, Mateusz Matyszkowicz, Samuel Pereira: „Prawy hipster, brat leminga”

Twój ojciec Bronisław Wildstein w książce „Niepokorny” mówi, że w latach 80. myślał, by jechać do Afganistanu walczyć z Rosjanami. Ciągnęło cię, by chwycić za broń?

(Zastanawia się) Każdy ma chyba taką myśl, gdy tam jeździ, ale za bardzo kocham dziennikarstwo. Gdybym chwycił karabin, musiałbym się z tym rozstać.

Kiedy chciałeś chwycić?

– No jak to?! Gdy na twoich oczach rozwalają albo katują niewinnych ludzi! Gdy widziałem martwe kobiety na Majdanie albo w Kurdystanie. Na Majdanie uciekałem przed Berkutem, który leciał z pałami, strzelał, i wbiegłem do restauracji. Widziałem przez okna, jak katowali chłopaka, a my staliśmy w środku, bezradni, przestraszeni, wściekli.

Byłeś w Afryce, na Ukrainie, na Kaukazie, w Turcji. Opisujesz konflikty społeczne i zbrojne w „Gazecie Polskiej”, ale i prawie codziennie na Facebooku, gdzie czyta to kilka tysięcy ludzi. Dlaczego tam jeździsz?

– Zaczęło się od Majdanu. Wziąłem wolne, pojechałem, gdy Majdan dopiero się budził do zrywu. Poczułem więź z walczącymi o niezależność, żyłem z nimi przez kilka miesięcy, nie chciałem ich zostawiać. Gryzło mnie, co mogę zrobić więcej, niż tylko pisać. Zacząłem zbierać pieniądze na ofiary bombardowań, ostrzału snajperów. Pomagali wszyscy: lewicowcy, prawicowcy. Raz konwój, raz gotówka. Zdziwiło mnie, jak małe pieniądze pomagają. Takie 100 tys. zł, tyle co samochód średniej klasy, a tam to dziesięć tanich samochodów zaopatrzeniowych do ewakuacji rannych spod ostrzału. Albo dwumiesięczne zaopatrzenie dla obozu uchodźców w Turcji, albo dla misjonarzy, którzy wchodzą w piekło wojny domowej w Republice Środkowoafrykańskiej.

Czy można być Turkiem i Niemcem? Tylko nie matura, córeczko

To jeszcze dziennikarstwo?

– Nie wiem, ale nadaje mu większy sens. Marzy mi się nawet kolektyw dziennikarski. Czytelnicy też chyba tego potrzebują, bo w wirtualizacji świata przestają mieć zaufanie do rzeczywistości, a jeśli widzą człowieka, który tam jedzie, pisze, bardziej mu ufają, chętniej pomagają.

Dużo piszesz o kobietach, dzieciach, pokazujesz ich twarze.

– Porusza mnie to, ale to też zabieg celowy. Gdy zacząłem zbierać pieniądze na pomoc, zauważyłem, że ludzie chętniej płacą, bo w tych twarzach dzieci wyraźniej widać wojnę, strach. „Śpiące” dziecko na plaży wywołało poruszenie świata. Wie to też Państwo Islamskie, dlatego zabija dzieci specjalnie, by mocniej siać strach. Pamiętam Kurdyjkę, która krzyczała do mnie: Turcy nas zabijają, Państwo Islamskie, a dopiero dziecko na waszej plaży tak was poruszyło? Ona widziała wiele dzieci okrutnie mordowanych. Te, które przeżyły, mają śmierć z tyłu głowy, ale potrafią też na chwilę przypomnieć sobie, że są dziećmi. W obozie w Suruç widziałem, jak chwytają za poduszki, by bawić się nimi w wojnę. Kilka tygodni wcześniej część ich rodzin zginęła w Kobane, a dzień później wybuchła bomba.

Piszesz o jednej z Kurdyjek z obozu dla uchodźców: „Państwo Islamskie było coraz bliżej, (…) urodziła córeczkę, nie miała mleka…”

– Piszę o takich kobietach, bo dość mam pornografii przemocy, trupów, okrucieństwa. A i ludzie już na to nie reagują. To, że nie miała mleka, mogło wydać się banalne, ale działało na wyobraźnię. To kobiety wojny, zwłaszcza matki, które chcą wrócić do swoich domów, a nie chcą szukać socjalu, bogactwa na Zachodzie. Są bezradne, bo ich domów najczęściej już nie ma.

Mają w sobie olbrzymią odwagę. Spotkałem w Republice Środkowoafrykańskiej taką, która jeździła po wioskach edukować inne kobiety, a cały czas mocowała się ze śmiercią, bo tam wojna domowa. Co ją napędza, myślałem, bo nie jest bojowniczką, ale feministką. W jej domu zobaczyłem ją jako matronę, matkę ośmiorga dzieci, w pięknej sukni.

Niesamowite są Kurdyjki, wyuczone walki, bezpaństwowe. Gdy Turcy zabiją Kurdyjkę, rozbierają jej ciało do naga i zdjęcia wrzucają do sieci, by upokorzyć. A ich rodziny, ze śmiercią za pan brat, nie mogą tego znieść.

W Turcji spotkałem kobietę, która prowadziła mnie ulicami miasta do miejsca, gdzie został zastrzelony jej przyjaciel, Hacik. Rozpłakała się, a ja pierwszy raz widziałem płaczącą Kurdyjkę, choć widziałem kurdyjskie matki zabitych dzieci. Płakała, bo po zastrzeleniu jej przyjaciela tureccy wojskowi przywiązali go za głowę do samochodu i ciągnęli przez miasto. Zacząłem się modlić razem z nią. Ona muzułmanka, ja z krzyżem na szyi, po katolicku.

Jesteś katolikiem?

– Tak. Prawica mnie zewangelizowała, jestem teraz w neokatechumenacie.

Dlaczego?

– To świetne dla ludzi, którzy odpadli, jak ja. Przyjaźnię się z Darkiem Malejonkiem [muzyk rockowy] i jego żoną. Po jednej z podróży zobaczył mnie w nie najlepszym stanie i mówi: idź na rekolekcje. Nie chcę być znów pensjonarski, ale jak kule świszczą, percepcja życia się zmienia.

Kiedy ci się zmieniła?

– Poszedłem na Majdan, gdy snajperzy rozwalali ludzi, gdy zakatowano kilkadziesiąt osób w parku Maryjskim. Krew, trupy. Miałem też dziwne postrzeganie pewnych zjawisk: płonął potężny budynek, pas barykad, ogień, śnieg, krew, a ja pomyślałem, że to najpiękniejsza rzecz, jaką widziałem. Wracam do Polski, no i piję. Malejonek mówi: ogarnij się, idź na rekolekcje. Jest dla mnie ważny, bo są z żoną szczerzy, żywiołowi wiarą, z miłością do drugiego człowieka. Słabo się znaliśmy, ale mi zaimponował na Majdanie. Podczas koncertu w Kijowie, gdy zaczęły się starcia, samoobrona chciała przerwać jego koncert, ale wyszedł i zaśpiewał trzy kawałki.

Nie bliżej ci do judaizmu?

– Mam w sobie Żyda w 25 proc., bo tylko po dziadku. W domu nie było religii, ojciec raczej agnostyk, żadnych szabasowych świec. Kościół katolicki znałem architektoniczne, turystycznie. Fascynuje mnie kultura żydowska, piękna, bogata, zgłębianie jej było dla mnie przeżyciem, ale na poziomie intelektualnym. Na studiach z filozofii zaczytywałem się we Franzu Rosenzweigu, który napisał książkę w okopach, podczas I wojny światowej. Opisuje w niej koegzystencję chrześcijaństwa i judaizmu, myśli, by się ochrzcić, ale idzie w judaizm.

Na poziomie duchowym miałem to jednak gdzieś. Dopiero gdy nie mogłem się pozbierać, dzięki Malejonkowi poszedłem do kościoła przy Długiej w Warszawie na rekolekcje i zobaczyłem ludzi, którzy opowiadają o Piśmie Świętym w sposób głęboki, ale i przystępny, i to do mnie trafia. A jeszcze religia na wojnie.

?

– Widzę mszę prawosławną pod ostrzałem, gdy żołnierze ukraińscy mówią sobie: wybaczamy naszym nieprzyjaciołom. Widzę księdza greckokatolickiego, który na Majdanie wyprowadza spod kul snajperów rannego, trzymając nad sobą obraz Matki Boskiej. W środku buszu widzę sierotki, które słuchają misjonarzy, klaszczą, śpiewają „Alleluja”, choć ich rodzice zostali wyrżnięci przez bojówki. Jeśli ludzie w piekle odwołują się do takich wartości, to i na mnie miało to wpływ.

Może się ochrzcisz?

– Ochrzciłem się, jak miałem dziesięć lat, po powrocie z rodzicami do Polski z emigracji we Francji. To była moja decyzja.

Co to znaczy?

– Powiedziałem, że chcę się ochrzcić i już, jakoś w 1993 roku. Pamiętam kościół Dominikanów w Krakowie, blisko Rynku. Ojcem chrzestnym był Roman Graczyk [wtedy wiceszef krakowskiego radia publicznego, którego szefem był B. Wildstein]. Miałem nawet fajnego katechetę.

Tata agnostyk i Żyd, twoja mama też chyba niewiele miała z Kościołem wspólnego, a ty do chrztu?

– Nie pamiętam dlaczego. Na religię chodziłem, choć szkoła tego nie wymagała. Może pod wpływem otoczenia… nie wiem. Ale potem duchowość we mnie zamarła, aż do Malejonka, do prawicy, która mnie zewangelizowała.

Teraz sam ewangelizujesz prawicę. Piszesz do niej na Facebooku: „Jeszcze nawet żaden uchodźca się nie pojawił na naszej ziemi, a już wrzaski wyjęte jak z jakichś naziolskich mokrych snów. „Brud”, „Bydło”, „Robactwo”, „zaleją i zjedzą”, „niech zdychają daleko”. (…) No i oczywiście, jakżeby inaczej, wśród mądrali od tego typu tekstów, jak się wejdzie na ich profile – ciągłe wycieranie sobie gęby chrześcijaństwem. (…) Obowiązkiem każdego prawicowca jest ciągła i stanowcza reakcja na ten wylew nienawiści i jadu i odczłowieczania innego”.

(Wzdycha) A kogo mam ewangelizować, skoro lewica mnie nie interesuje… To oczywiste, że bardziej cię obchodzi to, co się dzieje po stronie, z którą się identyfikujesz, którą kochasz. Warto by było, by i lewa strona tę zasadę zrozumiała.

Pamiętam historię uchodźcy z obozu w Suruç. Dostał telefon, by wracał do domu, bo tam tragedia. Jedzie do wioski, widzi, że wyrżnięto jego 16-osobową rodzinę. Państwo Islamskie przyszło w nocy, przebrane za kobiety. Chodzili od drzwi do drzwi, umalowani, w chustach. Wchodzili i zabijali. I on mówi mi: chcę zemsty, chcę walki, chcę umrzeć za chrześcijan.

Chcę pokazać mojej prawicy, że jeśli tak bardzo zajmuje się losem chrześcijan, to powinna pamiętać, że gdyby nie tacy ludzie jak tamten, którzy stanęli do walki, to wielu chrześcijan byłoby zamordowanych. By nie wrzucali wszystkich do jednego wora. Ale nie rób ze mnie bata na ludzi mojego otoczenia.

Państwo Islamskie. Dlaczego oni wygrywają

Sam to robisz. Piszesz, że ktoś ma na zdjęciu Jana Pawła II, a o uchodźcach pisze „bydło”.

– Wszedłem z nim w długą dyskusję, tłumacząc, że tego nie da się pogodzić z katolicyzmem, że coś mu się pomyliło. Nawet jeśli się boi, to taki nazistowski hejt jest niedopuszczalny, obraża JP2, mnie i całą formację.

W Paryżu właśnie doszło do dramatu. Terroryści zabili na miejscu 129 osób. Czytałeś komentarze internautów?

– Narracja, że każdy śniady czy muzułmanin to terrorysta, to największy prezent dla Państwa Islamskiego. Będę to powtarzał do znudzenia.

Jarosław Kaczyński mówi przed wyborami o „pierwotniakach”, które roznoszą uchodźcy, a ty prosisz, by nie odczłowieczać. Szef PiS psuje ci pracę?

– Ta wypowiedź była fatalna. Nie w warstwie semantycznej, bo tu jest zasadna. Nawet w przypadku uchodźców ukraińskich robi się badania, bo stan sanitarny uchodźców to problem. Ale jako polityk bardzo wysokiej klasy powinien mieć świadomość, że część ludzi odbierze to jako argument za nienawiścią, że na forach zostanie odebrane jako potwierdzenie wyimaginowanych zagrożeń.

Grał świadomie na elektorat? Powiedział to tuż przed wyborami.

– To dobry polityk, więc pewnie grał, chciał przyciągnąć elektorat PO.

PO?

– Bo swój ma zdyscyplinowany, tam nie trzeba tego mówić. Ale uważam to za margines. Lewica jest też współodpowiedzialna za ten język, bo stosowała szantaż moralny, mówiąc: kto nie chce przyjąć pewnych rozwiązań związanych z uchodźcami, jest nazistą.

Ale piszesz: „To, co stało się z prawą stroną, to koszmar”. Czujesz się bezradny?

– Tak, bo co można czuć? Może też bym w to poszedł, byłbym „anty”, gdybym nie spotkał tych ludzi w realu.

Dla polskich mężczyzn perspektywa obrony kobiet przed uchodźcami to symboliczna wyprawa krzyżowa

Twój ojciec wyemigrował z matką w 1980 roku. Osiadł we Francji. Urodziłeś się trzy lata później, mieszkałeś tam siedem lat.

– Pamiętam, jak ojciec dawał mi jako dziecku książki filozoficzne, bym czytał o teoriach epistemologicznych.

I co?

– Sadyzm (śmiech). Mówię ojcu, że tego się nie da czytać, a on: czytaj, czytaj, bo to dobre. Pamiętam nasze cudne mieszkanie koło cmentarza, na którym leży Chopin, Edith Piaf. To część starego Paryża, architektura pamiętająca rewolucję osmańską. W mieszkaniu był duży salon, dwa pokoje. Do dziś Paryż mnie uwodzi, uspokaja. Lubię siąść tam w kafejce i czekać, aż dopadną mnie spokój, harmonia. Warszawę też kocham, ale to eklektyzm, dzika walka architektury.

Szkoła w Paryżu?

– Zwykła, państwowa, gdzie mówi się po francusku. Miałem kolegów z całego świata, także imigrantów z Afryki, którzy razem ze mną czytali w podręcznikach, że naszymi przodkami byli Galowie (śmiech). Gadam po francusku, a w domu ojciec krzyczy: masz mówić po polsku! To mnie strasznie wkurwiało, bo wolałem mówić językiem podwórka. Ale pieruńsko tego pilnowali, więc jestem dwujęzyczny.

Kogo miałeś na paryskim podwórku?

– Większość to dzieciaki emigrantów. Był Żyd, dwójka Polaków, Portugalczyk, dwóch czarnoskórych z Afryki, jeden ziom z Gujany i Francuz. Dobrze nam było razem. Ale pewnego dnia zobaczyłem, jak na nasze podwórko wchodzi islam i zabiera kolegów, których wszyscy mieli w dupie, a ludzie islamu mieli pieniądze i mówili: szanujemy cię, jesteś coś wart, jesteś godny.

To źle?

– Mam negatywny stosunek do islamu, ale robi dobrze to, czego nie potrafi Kościół katolicki we Francji.

Tam, we Francji, odkrywasz swoją żydowskość?

– Odkrywam?

Twój ojciec mówi w książce, że powiedziała mu o tym matka dopiero w 1968 roku, po śmierci ojca. Że jego świadomość to bójka z kolegą, który krzyczy za nim „parszywy Żydzie”.

– Na imię mam Dawid, nazwisko Wildstein i to ustawia sprawę. Zawsze to wiedziałem, ojciec mi o tym opowiadał. Czuję się Polakiem, ale nie mam zamiaru wstydzić się części mojej żydowskiej krwi. Nigdy jednak nie szukałem w sobie duchowego judaizmu, nie robiłem sobie wiwisekcji.

We Francji łatwiej było być Żydem?

– Byłoby łatwiej, gdybym był Żydem ortodoksyjnym, bo są tam silne wspólnoty religijne. Szkoła była wieloetniczna, relacje arabsko-żydowskie nie były wtedy tak zaognione. Teraz we Francji jest większy antysemityzm niż w Polsce. Żydzi emigrują do Izraela, boją się zamieszek, ostatnich morderstw. W Polsce antysemityzm nie jest istotną składową refleksji Polaka, często jest przejaskrawiany.

Nawet na twoim Facebooku czytam antysemickie komentarze.

– Zawsze można mieć pecha i trafić na bandę nazistowską. Polak sobie na Żyda pomarudzi, ale ma na tyle zdrowego rozsądku, że poza słowa nie wyjdzie. Dlatego partie prawicowe, marginalne, które próbują grać antysemityzmem, nie mają w Polsce popularności.

Chyba nie nadążasz. Z partii Kukiza do Sejmu weszli działacze Młodzieży Wszechpolskiej wyedukowani na antysemityzmie Dmowskiego. Narodowcy nawet na twoim profilu piszą: „pejsata gnida”, „żydowski ch…”. Znaleźli teraz nowych Żydów, uchodźców.

– Trochę się wymiksowałem z polskiej polityki, ale nie mam grama sympatii do polskich narodowców, oni do mnie też. Podzieliła nas Ukraina, bo u nich silny jest nurt prorosyjski i ten ich religijny endecki model, że można plastycznie modelować naród. Ale nie dramatyzowałbym. Polacy potrafią na Żydów powarczeć, ale antysemityzm nie wróci do dyskursu narodowego, bo na tym nie wygrają.

Młoda Polska prawicowa

Rafał Ziemkiewicz podczas wykładów dla studentów mówił, że przed wojną Żydzi tworzyli sitwy, które utrudniały Polakom dostęp do miejsc pracy, uczelni. Ty piszesz do niego list: „Dowiedziałem się, że międzywojenni Żydzi, w tym moi przodkowie na wyższych uczelniach, to była skorumpowana sitwa zdegenerowanych karierowiczów. Dowiedziałem się, że cudowna endecja była wolna od wszelkiego rasistowskiego zła, a jak już robiła coś źle, to z przymusu społecznego”. Dlaczego to twój ojciec nie napisał do przyjaciela?

– Pytaj ojca. Zobaczyłem film z wykładu Ziemkiewicza i napisałem, że to, co mówi, jest fałszywe. Wracasz do sprawy sprzed pieprzonych dwóch lat. To była sytuacja polemiczna, a nie walka z demonami. Po co do tego wracasz?

Bo próbuję zrozumieć, jak Żydowi się żyje w bliskim środowisku, które ma problem z antysemityzmem.

– Jaja sobie robisz?! Piotrek Zaremba czy Ziemkiewicz pisali kiedyś teksty „Antysemici won z prawicy”.

„Kiedyś”. A teraz pytasz Ziemkiewicza, „jaką drogą idzie?”. Jesteś chyba jedynym człowiekiem, który zwrócił mu uwagę.

– Czepiasz się jakiejś marginalnej sprawy i wykorzystujesz moją osobę do piętnowania środowiska!

Napisałeś mu: uderzyłeś w moich przodków.

– Nie chcę o tym gadać, są ciekawsze sprawy. Moje emocje to sprawa banalna. Robisz ze mnie pieprzonego mesjasza, męczennika prawej strony, który chce ewangelizować, a dla mnie to oczywiste, że polemizuję z moim środowiskiem.

Wiele twoich postów to apele do prawicy, by przestała używać „nazistowskiego hejtu”.

– Ale moje odczucie jest jednak takie, że ten nazistowski hejt na prawicy jest marginalny. To wy go eksponujecie. A może skupcie się na tysiącach ludzi, którzy wpłacali na akcje pomocowe, na Kurdów, na uchodźców syryjskich, na „moherach”, które pomagały misjonarzom ratującym życie Afrykanom.

Skoro margines, to po co się z tym zmagasz?

– Bo uważam, że należy to tłamsić w zarodku, że każdy po prawej stronie powinien o tym mówić, bo to groźne. Odczłowieczanie prowadzi do nienawiści, potem do Holokaustu. Przerobiliśmy to na historii. Nie ma na to zgody ani na prawicy, ani na lewicy.

Rodzina twojego dziadka zginęła w Holokauście.

– Mam jego zdjęcie, bo zmarł w latach 60.

Był komunistą. Masz z tym problem?

– Nie. Nie znałem go, ale mój ojciec go szanował. Jak chodzę na jego grób, to sprzątam.

A byłeś ciekaw, skąd ten komunizm?

– Pytałem o to ojca, ale nie wiem, ile mogę mówić. Nie wiem, co w tej sprawie jest publiczne, a co prywatne.

Twój ojciec w książce „Niepokorny” też niewiele o tym mówi. Twierdzi, że twój dziadek był komunizmem rozczarowany, że żona antykomunistka robiła mu o to awantury, ale sama też wstąpiła do PZPR. Wstydzisz się tu czegoś?

– Nie.

Byłeś ciekaw?

– Jasne, że byłem.

Może za mało wiem o rodzinie, może nie było z kim rozmawiać? Przed wojną było w Polsce 12 tys. Wildsteinów, po wojnie zostało chyba sześciu. Zginęła cała rodzina dziadka, a miał gigantyczną, ze wsi, choć nie był to żydowski sztetl. Walczył w Wojsku Polskim, wylądował w niemieckim obozie jenieckim. Przetrwał, bo dopiero pod koniec wojny zaczęły się czystki w obozach. Ale nie wiem, co dokładnie robił przed wojną. Jego komunizm i ta żydowskość… Ale w ogóle dlaczego ma to kogokolwiek obchodzić, czy mój dziadek był komunistą?

Może Dorotę Kanię.

(Patrzy w sufit z wyrzutem ). Nie no, błagam!

Gdyby twój ojciec nadal pisał dla „Gazety Wyborczej”, a ty poszedłbyś w jego ślady, to życiorys twoich potomków idealnie by pasował do „Resortowych dzieci” [książka Doroty Kani, w której potomków działaczy komunistycznych oskarża o konserwowanie systemowych przywilejów. Nawiązuje też do ich żydowskich korzeni]. Twój ojciec był jeszcze wielkim mistrzem masońskim w Paryżu. Do „Resortowych dzieci” jak znalazł.

(Uśmiecha się z politowaniem)W rozliczaniu ludzi, którzy konserwują pewien układ, nie chodzi o pochodzenie, ale o reprodukowanie statusu społecznego, który został uzyskany przez rodziców w sposób niesprawiedliwy. To jak spadek po paserach, posługiwanie się czymś „kradzionym”. I to jest interesujące – czy ten status uzyskany przez dzieci jest związany z patologią. A mnie nie wydaje się, bym był utajonym komunistą, nie czuję się też ukrytym masonem. Kania pytała w książce o kłamstwa dzieci, które chronią rodziców.

Wierzysz w to?

– A dlaczego nie? Struktury trzymające władzę przekazały ją dzieciom i to trwa od 1989.

A talent, przedsiębiorczość, zaradność tych dzieci – w to nie wierzysz?

– Dopuszczam, ale nie interesuje mnie, jak oni do tego doszli, tylko skutki. Widzę konserwowanie pewnego układu. To jest dla mnie najważniejsze.

Tomasz Lis to taki układ?

– Nie bardzo.

Jacek Żakowski?

– Bardziej, ale nie chcę trafić do sądu.

A bezdyskusyjny przykład?

– Pewne postacie związane choćby z telewizją publiczną. Tam są całe klany, które uwłaszczyły się za PRL-u.

Zbigniew Stonoga, który po wyrokach za przestępstwa pospolite dorwał się do YouTube’a, przemawia do ludzi językiem rynsztoka, a ty na swoim profilu piszesz, że to retoryka Żakowskiego, Lisa. Jak możesz to porównywać?

– Pamiętasz tekst Marcina Króla, który w „Wyborczej” pisał o rezerwacie dla wyborców PiS? Albo autorytety, które postulowały, by ci, co głosowali na PiS, emigrowali?

Stawiasz tu znak równości?

– No jasne, że Żakowski czy Król nie przeklinają jak Stonoga, ale semantycznie to ten sam hejt: gdy coś nie spełnia oczekiwań salonu, to pojawia się retoryka w typie, że ci, którzy głosowali na PiS, powinni spadać, bo nie są godni żyć w jednym państwie z takimi mądralami jak np. Tomasz Lis. Spoty Platformy Obywatelskiej pokazywały oszalałych, podpitych ludzi, którzy pójdą na wybory, a w domyśle – będą głosować na PiS.

Tomasz Lis: Mogą wygrać wybory, ale nie mogą nam zabrać Polski

A „tępe lemingi”?

– Tu nie ma symetrii. Leming to określenie paternalistyczne, a nie agresywne. Nikt nie krzyczał „lemingi na stos”, a były „mohery na stos”. Pod krzyżem, na Krakowskim Przedmieściu, po śmierci Lecha Kaczyńskiego padło jedno z najgorszych haseł: „Jeszcze jeden”.

Tak samo krzyczeli na stadionie kibice Legii związani z prawicą, gdy zmarł współzałożyciel TVN. Można się tak licytować w nieskończoność.

– Ale miejsce stadionowe nastawione jest na sytuację radykalnie konfliktową. Co innego, gdy sankcjonuje to zestaw autorytetów.

Mówiłeś, że masz interes. Dawaj.

– Zbieram na dary dla ofiar wojny, jadę z kolejnym kontyngentem. Dacie ogłoszenie?

CV
Dawid Wildstein
ur. 1983 w Paryżu, od w 1990 r. mieszka w Polsce. Studiował filozofię. Pracuje dla „Gazety Polskiej Codziennie”, korespondent zagraniczny, związany z Forum Żydów Polskich, Twórca inicjatywy „Warszawa – miasto dwóch powstań”. Jest synem Bronisława Wildsteina, opozycjonisty, b. szefa TVP, publicysty prasy prawicowej

Dawid Wildstein organizuje pomoc dla ofiar wojny na Kaukazie, na Bliskim Wschodzie, w Afryce. Pomóc można, wpłacając pieniądze na „Stowarzyszenie Pokolenie”. Konto ING Bank Śląski o/Katowice: 46 1050 1214 1000 0023 2833 5191

Wideo „Dużego Formatu”, czyli prawdziwi bohaterowie i prawdziwe historie, Polska i świat bez fikcji. Wejdź w intrygującą materię reportażu, poznaj niezwykłe opowieści ludzi – takich jak Ty i zupełnie innych.

W ”Dużym Formacie” czytaj:

Victoria Modesta: Zapomnij wszystko, co wiesz o niepełnosprawnych
Marzyłam o amputacji tak, jak – wyobrażam sobie – ludzie transseksualni marzą o zmianie płci. Rozmowa z Victorią Modestą

Praca w szpitalu i prywatna praktyka? W Szwecji? Nie do pomyślenia
Gdzie pan się tutaj pcha! Pacjenci nie mają tu prawa wchodzić! To jest pokój lekarski! Proszę wyjść! Z Karolem Żyto, emigrantem z 1968 roku, ortopedą, o szwedzkiej i polskiej służbie zdrowia rozmawia Krystyna Naszkowska

Dawid Wildstein o hejcie na prawicy
Narracja, że każdy śniady czy muzułmanin to terrorysta, to największy prezent dla Państwa Islamskiego. Rozmowa z Dawidem Wildsteinem

Zatoka świń. Sopot. Krew za krew
Armen, widziałam tego bydlaka, wiem, jak wygląda. Nie rób nic głupiego

A jak u ciebie z seksem? Pierwsze lekcje niemieckiego dla uchodźcy pod Dreznem
Nigdy w życiu nie rozmawiałem z obcą kobietą o seksie

Wspólnota na słowackim odludziu. Sklep bez sprzedawcy, domy ze słomy
Pierwsi przyjechali z romantycznym marzeniem o prostym życiu w małej komunie na łonie natury, ostatni po prostu w poszukiwaniu spokoju

Ukraińscy wypaleni [FOTOREPORTAŻ]
Czołg z daleka wygląda jak blaszana zabawka. Kiedy go „neutralizujesz”, nie myślisz o tym, że w środku jest pięciu ludzi. Rozmowa z fotografką Wiktorią Wojciechowską

Przeciw światu, czyli kultura godnościowa [VARGA]
Nie jest wykluczone, że cały rząd z premier Szydło, ministrami Macierewiczem, Ziobrą, Kamińskim oraz naturalnie prezesem Kaczyńskim i prezydentem Dudą słuchają pasjami patriotycznego rocka

Świat według Orlińskiego. Czternaste piętro, czyli jak mieszkają Szwedzi
Szwed nie może liczyć na to, że dzieci po nim odziedziczą mieszkanie – ale za to wie, że bez trudu jakieś sobie wynajmą

DWildsteinwWyborczej

wyborcza.pl

publikujemyMateriały

Raport Millera nie zginie…

katastrofa22015-11-24

Przed kilkunastoma minutami (piszę ten tekst o 17:13) poinformowano, że z Sieci zniknęła strona rządowa, zawierająca raport Komisji Millera o tragedii smoleńskiej. Mnóstwo osób się z tego powodu wściekło – zapominając, podobnie jak różne utytułowane i dostojne niedouki – że, jak mawiał mój przyszywany dziadek –nic w Przyrodzie nie ginie, tylko niektóre rzeczy zmieniają właściciela albo miejsce pobytu. Wiedział to już mój dziadek przed kilkudziesięciu laty; a przecież wtedy nie było jeszcze Internetu, w którym – wie to podobno każdy idiota – już z całą pewnością absolutnie nic nie ginie. Od momentu uzyskania przeze mnie tej wiedzy, popartej panipremierowym kategorycznym oficjalnym stwierdzeniem no nie ma i nie będzie – doprawdy, paniusiu? – nie upłynęło nawet 5 minut, a już miałem ten dokument na pulpicie.

Sądzę, że udostępnienie go naszym Czytelnikom jest w tej sytuacji oczywistym obowiązkiem. Proszę swobodnie czytać i kopiować. Radzę komu trzeba zapamiętać te słowa: to my damy radę. Nie wy.

No to cześć i czołem, jak mówi klasyk. Bujajcie się. Możecie sobie zakazywać, nakazywać i cenzurować oraz ukrywać. Dowolnie.

Bogdan Miś

Tu do pobrania: 
RaportKoncowyTu-154M

Na ogólne życzenie PT Publiczności poniżej są te „zlikwidowane” strony rządowe…

 

Studio Opinii >>>

CZWARTEK, 26 LISTOPADA 2015 00:59

„Ręce precz od Trybunału”. Posłowie Nowoczesnej wyszli do protestujących pod Sejmem

protes3

„Ręce precz od Trybunału”. Posłowie Nowoczesnej wyszli do protestujących pod Sejmem

8 posłów Nowoczesnej – w tym Adam Szłapka, Monika Rosa, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Krzysztof Mieszkowski – spotkali się z protestującymi pod Sejmem ludźmi, którzy sprzeciwiają się decyzjom ws. TK. „Ręce precz od Trybunału” to najczęściej powtarzane hasła w grupie ok. 40 osób. Z protestującymi rozmawiała też Agnieszka Pomaska z PO.

protest1

protest5

Z protestującymi rozmawiała też Agnieszka Pomaska z PO:

marekŁapiński1

 

300.poplityka.pl