Kościoła walka o brzuchy kobiet
Wanda Nowicka w „Dzienniku Opinii” omawia dwie strategie ludzi Kościoła, którzy walczą z brzuchami kobiet, czyli z aborcją.
Pierwsza strategia jest klasyczna, to zmiana prawa, zmiana Konstytucji. Zakazać aborcji. Do tej pory się nie udaje, lecz przyjdzie taki dzień, jak przy odebraniu immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu, kogoś tam zabraknie – i się uda:
Nie dopilnuje Tusk, nie spojrzy groźnie… Ktoś by nie przyszedł, ktoś by się wstrzymał od głosu, ktoś by się ‚pomylił.
Druga strategia uległa ostatnio zmianie. Najpierw polegała na psychologicznym strachu:
Zaczęto przekonywać kobiety, żeby nie przerywały ciąży, bo pociąga to za sobą traumę, uszkodzenie ich organizmu, uszkodzenie ich psychiki”
Była nieskuteczna, więc weszła nowa odmiana strategiczna: skłonienie lekarzy, by nie przerywali ciąż:
Żeby to lekarze odbierali kobiecie możliwość wyboru. I to w miarę możliwości maksymalnie szczelnie. Teraz ta strategia się nasiliła, ponieważ lekarze katoliccy nabrali wiatru w żagle, nie wstydzą się, nie chowają, nie unikają konfrontacji. Słyszeliśmy profesora Chazana, który w swoich wypowiedziach publicznych jawnie przyznał sobie prawo do łamania prawa.
Jest ona nieprawna, ale rozgrzesza poprzez wszelkie klauzule sumienia i ostatni „sukces”: Deklarację Wiary Lekarzy.
Walkę o owoc brzuchów kobiet niedawno zdefiniował bp Dydycz:
Dziecko nie jest własnością matki i rodziców.
A kogo?
Boga, czyli funkcjonariuszy Kościoła. A stąd do Iranu – blisko.