Hairwald

W ciętej ranie obecności

Archive for the tag “Stanisław Piotrowicz”

Wg klechów człowiek nie pochodzi od małpy

Kmicic z chesterfieldem

Pieniądze z Polskiej Fundacji Narodowej szły m.in. na przeloty i zakwaterowanie Edmunda Jannigera, byłego doradcy szefa MON Antoniego Macierewicza. OKO.press przypomina inne przypadki hojności Fundacji, a było ich wiele

Nowe fakty w sprawie PFN odkrył Andrzej Stankiewicz z Onetu.

„Za przelot do USA i zakwaterowanie Jannigera PFN zapłaciła w maju (2019 r.) 6 tys. 284 dolary, czyli niemal 25 tys. zł. Hotel kosztował ponad tysiąc dolarów (niemal 4 tys. zł), a bilet lotniczy — 5 tys. 280 dolarów (ponad 20 tys. zł)” – pisze Onet.

Według prawników wynajętych przez Jannigera, młody człowiek towarzyszył wówczas Macierewiczowi na konferencji: „Polska i USA w obronie wolności: od pokonania komunizmu do zachowania suwerenności narodowej”.

Problem w tym – jak wskazuje w Onecie Stankiewicz – że w maju br. Macierewicz od dawna nie był już ministrem.

„Nie wiadomo więc, czemu na wyjazd do USA zabrał na koszt PFN osobę towarzyszącą. Trudno też mówić o…

View original post 4 483 słowa więcej

 

Cudowna Olga Tokarczuk

Kmicic z chesterfieldem

Dlaczego PiS-owi podoba się instytucja Rechtsbeugung? Przy pewnej interpretacji nadaje się wręcz modelowo do politycznego sterowania wymiarem sprawiedliwości i tak też niekiedy była wykorzystywana w niemieckiej historii

Obecnie rządzący mają pewną dziwną manierę – dokonują w polskim systemie prawa pewnych, niekiedy bardzo kontrowersyjnych zmian, a następnie próbują na siłę udowodnić, że są to rozwiązania powszechnie stosowane w innych państwach europejskich. Takie uzasadnienie ma jakby dodatkowo legitymizować racjonalność tych legislacyjnych propozycji, a zwłaszcza podkreślać ich rzekomą zgodność z europejską kulturą prawną.

Zupełnie abstrahuje się jednak przy tym od tylko pozornego podobieństwa tych propozycji do regulacji przyjętych w innych państwach, a przede wszystkim od kontekstu tradycji i kultury politycznej, w których one tam funkcjonują.

Typowym przykładem było stworzenie nowego systemu kreacji sędziowskiej części Krajowej Rady Sądownictwa (słusznej nazywanej przez większość środowiska prawniczego neo-KRS), a w konsekwencji także do pewnego stopnia nowego systemu nominacji sędziów i oceny ich orzecznictwa.

Ostatnio ta perwersyjna implantologia…

View original post 2 529 słów więcej

 

Morawiecki jest cienkim bolkiem w stosunku do Leszka Balcerowicza

„Morawiecki podnosi akcyzę na alkohol i zapowiada podatek na cukier głosząc, że nie robi tego dla budżetu, ale dla zdrowia. Jeśli tak, to niech obniży inne podatki o szacowaną przez siebie kwotę, jaka ma wpłynąć do budżetu dzięki jego ‘prozdrowotnym’ ruchom” – napisał na swoim Facebooku były minister finansów Leszek Balcerowicz niedowierzając w szczere intencje rządzących.

Projekt „prozdrowotnej ustawy” przewiduje m.in. opłatę 1 zł za każdą sprzedaną butelkę alkoholu do 300 ml a także 70 lub 80 gr opłaty za słodzony napój (w zależności czy zawiera jedną czy więcej substancji słodzących). Ponadto zakłada też opłatę za reklamę suplementów diety. Zmiany mają wejść w życie 1 kwietnia 2020 roku.

Od 1 stycznia rządzący planują podwyższenie akcyzy na alkohol i papierosy oraz zapowiadają dodatkowy podatek nałożony na tzw. małpki – informuje „Fakt”.

Internauci nie zostawiają suchej nitki na nacechowanych hipokryzją intencjach rządzących. Nawiązując do wpisu Balcerowicza podpowiadają, że skoro tacy są wobec nas troskliwi to może by np. obniżyli VAT na zdrowe produkty. Zwracają uwagę, że np. niezdrowe frytki mają 8-procentową stawkę, podczas gdy wiele zdrowych produktów – 23 proc. Na 5 – i 8-procentowej stawce VAT w Polsce są też świeże warzywa i owoce.

Jeśli podwyżka jest dla zdrowia, to dlaczego nie podwyższyć akcyzy jeszcze bardziej?” – pyta się jeden z internautów. Jeszcze inna osoba zauważa, że powinno się w takim razie opodatkować inne produkty, w których jest cukier. Wskazuje na chipsy.

Projekt podwyższenia akcyzy na alkohol i papierosy na razie został odrzucony przez Senat, ale wróci do Sejmu, gdzie ostateczny głos będzie miała partia rządząca. Wygląda na to, że po podwyżce papierosy i alkohol wzrosną ponad 10 proc.

Kmicic z chesterfieldem

„Obecnie Polska, według wskaźnika Giniego, określającego poziom różnic społecznych, zajmuje jedno z najlepszych miejsc w Europie” – stwierdził Jarosław Kaczyński. Niestety, z niedawnych badań wynika, że nierówności dochodowe w Polsce należą do najwyższych w Europie

Rosnące nierówności dochodowe i majątkowe to jeden z najważniejszych tematów ekonomicznych i politycznych ostatnich lat. Na Zachodzie, bo w Polsce z wyjątkiem pozaparlamentarnej (do niedawna) lewicy mało kto interesował się problemem. Listopad 2019 przejdzie do historii jako miesiąc, w którym politycy rządzący naszym krajem nareszcie go zauważyli.

I od razu rozwiązali.

“Obecnie Polska, według wskaźnika Giniego, określającego poziom różnic społecznych, zajmuje jedno z najlepszych miejsc w Europie” – stwierdził Jarosław Kaczyński w opublikowanej 26 listopada rozmowie z „Gazetą Polską”.

Prezes PiS musiał zaczerpnąć tę tezę od premiera Mateusza Morawieckiemu, który w exposé tydzień wcześniej mówił, że obecnie w Polsce „poziom nierówności jest taki, jak w Danii, a niższy niż przeciętnie w Europie. Niższy niż we…

View original post 2 899 słów więcej

 

Coś w rodzaju Trybunału norymberskiego dla PiS? Wystarczy Trybunał Stanu i odsiadka za kratami

Wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej o wydarzeniach w Sejmie. Zdaniem polityka politycy PiS-u w przyszłości powinni zostać osądzeni tak jak najwięksi zbrodniarze w historii.

– Jeśli ustawą próbuje nam się zakazać wykonywania wyroków Trybunału i Sądu Najwyższego, to jest to sprzeczne ze wszystkimi zasadami obowiązującymi w Polsce i w Unii Europejskiej – komentuje ustawę PiS-u sędzia Dorota Zabłudowska (Stowarzyszenie Sędziów Iustitia) w rozmowie z Gazetą Wyborczą).

Na przyjęcie nowego prawa zareagował prawnik prof. Wojciech Sadurski. – Jeśli ustawa represjonująca wejdzie w życie, jakie podstawy zaufania do wyroków będę miał, jako pozwany/oskarżony w 3 sprawach o zniesławienie (PiS i TVP), skoro sędziowie będą mogli być poddani sankcjom za swe wyroki, nieodpowiadające władzy, a więc moim oskarżycielom? – pyta uczony.

– Przyjmując w barbarzyński sposób barbarzynską ustawę kagańcową pìsowcy liczą na to, że ich pokaz siły zniechęci obrońców państwa prawa. Mówimy im: niedoczekanie! Pamiętajmy, że na PiS głosowało w ostatnich wyborach mniejszość wyborców. I będzie się ona kurczyć – wypowiada się ekonomista prof. Leszek Balcerowicz.

Waldemar Kuczyński (publicysta): 25 lat życia zatruły mi represyjne służby PRL, ale dawało mi to niezwykłą satysfakcję, że nie klękam przed tymi służalczymi gnojami. To, czy tym dzisiejszym uda się zgiąć kolana sędziom, zależy od sędziów. Będzie to ich kosztować, ale na Boga, warto panie i panowie. Warto! Autorytety i środowiska sędziowskie, a także politycy opozycji powinni podjąć uroczyste zobowiązania, że każdy sędzia usunięty z zawodu przez tę mafię powróci do niego, a każdy, który przyłożył rękę do wyrzucenia, wyleci z zawodu. Niech prawo zawsze prawo znaczy, a nie PiS!”.

– Pawle, czy dobrze rozumiem, że oczekujesz żebym za wykonywanie mandatu posła zgodnie z oczekowaniami moich wyborców miał być powieszony lub rozstrzelany? Zastanów się jeszcze raz nad tym wpisem… – zareagował Kaleta.

Internauci odpowiadają Kalecie:

„W Norymberdze wszyscy oskarżeni też mówili, że tylko wykonywali rozkazy zgodnie z oczekiwaniami swoich zwierzchników. Od tamtego czasu to już nie działa. Spokojnie. Art. 127. KK – zamach stanu – to tylko od 10 lat wiezienia do dożywocia. Wieszać nikt nie ma zamiaru”.

„Źle Pan zrozumiał, tak samo źle jak podstawy prawa UE”.

„Przypomnę tylko, że Trybunał Norymberski uniewinnił trzy osoby…”.

„Hitler też miał swoich wyborców i tylko spełniał ich oczekiwania, umiejętnie je podkręcając”.

„Panie Sebastianie jest Pan jeszcze w miarę młody, starzy odejdą na „zasłużone ” emerytury, a Pan zostanie z ręką w nocniku. Warto? Przecież to się nie uda….”.

Więcej >>>

 

Protesty w obronie sądów

W obronie wolnych sądów (1) >>>

„Nazywam się Paweł Juszczyszyn, jestem sędzią Sądu Rejonowego w Olsztynie. Chcę przypomnieć: nam sędziom nie wolno się bać. Prawda i uczciwość ostatecznie zwyciężą. Apeluję do sędziów: bądźcie niezawiśli, odważni. Jesteśmy silni, nawet nie wiecie jak bardzo” – te słowa porwały tłum w Warszawie. W obronie sądów demonstrowała setka miast.

W obronie sądów (2) >>>

Olsztyński sędzia Paweł Juszczyszyn, który orzekał zgodnie wyrokiem TSUE, został bezpardonowo zaatakowany przez władzę: dostał zarzuty dyscyplinarne i został zawieszony. To jawne bezprawie sprowokowało ludzi do protestu.

W niedzielę 1 grudnia w obronie sędziów i sądów demonstrowało w Polsce tysiące obywateli w ponad setce miast. OKO.press było na demonstracji w Warszawie.

Białystok, Bydgoszcz, Drawsko Pomorskie, Gdańsk, Lębork, Łódź, Poznań, Rybnik, Szczecin, Warszawa i kilkadziesiąt innych większych i mniejszych miast – wszędzie tam protestowano w solidarności z sędziami i w imię niezależności polskiego sądownictwa. W manifestacjach wzięło udział tysiące obywateli, największe, kilkutysięczne demonstracje odbyły się w Warszawie i Poznaniu. Stolica dawno nie widziała tak dużej demonstracji prodemokratycznej.

Na miejscu byli Anna Wójcik i Maciej Piasecki z OKO.press.

„Frekwencja była dużo lepsza niż się wszyscy spodziewali, pod Ministerstwo Sprawiedliwości przyszło kilka tysięcy ludzi. Świetna atmosfera solidarności i jedności wśród ludzi zdeterminowanych, którzy doskonale wiedzą, dlaczego i po co tam są. Główny postulat to dymisja ministra Zbigniewa Ziobry, to wybrzmiewało najwyraźniej”

relacjonuje Anna Wójcik, w OKO.press specjalistka od prawa i Konstytucji, prowadząca też nasze Archiwum Osiatyńskiego.

„Ogromne wrażenie zrobiła krótka mowa sędziego Juszczyszyna, do boju skutecznie zagrzewał prof. Marcin Matczak. To była demonstracja mobilizacji i solidarności środowiska prawniczego. Jakie to ważne, było widać po przemówieniu studentki prawa, która mówiła, że protestujący są dla niej wzorem, ale zastanawia się, czy warto być sędzią w obecnej rzeczywistości”.

Protest był świetnie przygotowany. Przemówienia krótkie i treściwe, między nimi skandowaliśmy „Solidarność naszą bronią”, „Wolne sądy”, „Konstytucja” i szczególnie głośno „Zbigniew Ziobro musi odejść”.

Oto represje władzy

Olimpia Barańska-MałuszekKrystian MarkiewiczMonika FrąckowiakAlina CzubieniakWaldemar Żurek oraz inne osoby, ich bliscy i współpracownicy odczuwają codziennie skutki represji wobec sędziów. Ale bezpośrednia przyczyna demonstracji to represje wobec sędziego Pawła Juszczyszyna.

Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych sędzia Michał Lasota wszczął 28 listopada 2019 postępowanie dyscyplinarne przeciwko Juszczyszynowi. Powód? Sędzia z Sądu Rejonowego w Olsztynie jako pierwszy zastosował się do wyroku TSUE i 20 listopada wydał postanowienie, w którym nakazał Kancelarii Sejmu ujawnienie list poparcia dla sędziów-kandydatów do KRS.

W związku z tym działaniem Rzecznik Dyscyplinarny zarzuca Juszczyszynowi przekroczenie uprawnień. Zaś nominat Zbigniewa Ziobry na stanowisku prezesa olsztyńskiego sądu – Maciej Nawacki – zwiesił Juszczyszyna w prawie do orzekania.

Nie damy się zastraszyć, panie Ziobro!

„Nazywam się Paweł Juszczyszyn, jestem sędzią Sądu Rejonowego w Olsztynie. Chcę wszystkim przypomnieć: nam sędziom nie wolno się bać, nie możemy ulegać, bez wolnych sądów, nie ma wolnych obywateli” – mówił na demonstracji w Warszawie Juszczyszyn.

I dodawał: „Prawda i uczciwość ostatecznie zwyciężą. Apeluję do sędziów: nie dajcie się zastraszyć, bądźcie niezawiśli, odważni. Jesteśmy silni, nawet nie wiecie jak bardzo. Róbmy swoje, trzymajmy się razem”.

Prof. Marcin Matczak: – Przyszliśmy tutaj, bo jesteśmy zatroskani, że żyjemy w kraju na opak. Sędzia jest ścigany, bo wydał zgodny z prawem wyrok, a premier, który nie wykonuje wyroku – jest hołubiony. Ci, którzy organizują kampanię nienawiści przeciwko uczciwym ludziom są nagradzani, a ich ofiary są ścigane. Nie chcemy żyć w kraju na opak!

Przemawiał również Wojciech Hermeliński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku: „Pod adresem sędziów kierowane są haniebne słowa ze strony polityków. Nie jest winą tych sędziów, że rozpoczynali karierę w PRL-u. Proponuję tym politykom sprawdzić, czy na swoich dyplomach mają orła w koronie czy bez”.

Krystian Markiewicz ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia: „Sędzia Juszczyszyn stwierdził, że jego odpowiedzialnością jest wykonać wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE. Układ zamknięty stworzony przez tę władzę zadziałał.

Wszczęto wobec niego postępowanie, zarzuca mu się przestępstwo. Zabrano mu możliwość wydawania orzeczeń w imieniu RP. Zaczęto straszyć jego i wszystkich innych sędziów, którzy są gotowi wykonywać wyrok TSUE. Nie damy się zastraszyć, panie ministrze Ziobro”.

I dalej:  „Żądamy przywrócenia Pawła Juszczyszyna, powołania niepolitycznej KRS, likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, priorytetowego rozpoznawania spraw sędziów oraz żeby władza szanowała orzeczenia polskich i europejskich sadów, zwłaszcza TSUE”.

„Musimy to przejść, musimy nadejść, zostawić po sobie poświatę” – zaśpiewał Krzysztof Zalewski.

Jasny wyrok TSUE

OKO.press jako pierwsze medium poinformowało, że Sąd Okręgowy w Olsztynie nakazał Kancelarii Sejmu udostępnienie list poparcia sędziów-kandydatów na stanowiska w nowej Krajowej Radzie Sądownictwa.

Bezpośrednią przyczyną zarządzenia był wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który 19 listopada 2019 orzekł, że Sąd Najwyższy musi ocenić m.in. czy Izba Dyscyplinarna SN jest sądem niezawisłym i niezależnym w rozumieniu prawa europejskiego.

Kluczową kwestią przy badaniu tej sprawy jest także status KRS. TSUE wymienił, że Sąd Najwyższy będzie musiał ocenić m.in. takie czynniki, jak skrócenie kadencji poprzedniego składu Rady, wybór większości obecnego składu przez władzę ustawodawczą oraz utajnienie list poparcia dla kandydatów do KRS.

Ale sprawdzenie niezawisłości i niezależności wymaganej prawem europejskim leży także w gestii sądów powszechnych i administracyjnych. Co więcej, Trybunał wskazał, że:

„(…) sąd krajowy powinien, w ramach swoich kompetencji, zapewnić ochronę prawną przysługującą jednostkom na podstawie art. 47 karty praw podstawowych i art. 9 ust. 1 dyrektywy 2000/78 oraz zagwarantować pełną skuteczność tych artykułów, w razie konieczności poprzez odstąpienie od stosowania wszelkich przepisów prawa krajowego, które stoją z nimi w sprzeczności”.

W skrócie, jak ujęła to Ewa Siedlecka w „Polityce”, w razie niemożności pogodzenia prawa unijnego z krajowym, sędziowie powinni pomijać prawo krajowe i orzekać zgodnie z unijnym.

Aż 13 organizacji prawniczych (m.in. Archiwum Osiatyńskiego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka) wystosowało apel do sądów o odmowę stosowania przepisów polskiego prawa, których skutkiem byłaby możliwość rozpoznania spraw sądowych przez sędziów nominowanych przez neo-KRS.

Władza idzie w zaparte

To co jest jasne dla TSUE, wiekszości prawników i organizacji broniących praw człowieka, nie jest jasne dla władzy PiS. Premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z PAP 30 listopada przedstawił zdumiewającą interpretację wyroku Trybunału Sprawiedliwości. Oczerniał też sędziów, którym zarzucał politykierstwo i bronienie swoich przywilejów.

Morawiecki to kolejny obok prezydenta Andrzeja Dudy, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety polityk najwyższego szczebla, który nastawia opinię publiczną przeciwko sędziom stosującym się do wyroku luksemburskiego Trybunału.

Premier Premier Morawiecki stwierdził, że „Trybunał powiedział wyraźnie, że z prawa europejskiego nie wynika jeden konkretny model ustroju sądownictwa, a tym bardziej taki model, z którym polska KRS byłaby niezgodna”.

Pierwsza część tej wypowiedzi jest prawdziwa: nie ma jednego modelu ustroju sądownictwa, który musi obowiązywać w całej UE. Natomiast każdy kraj musi zapewnić, aby wypracowany w nim model zapewniał prawne i rzeczywiste przestrzeganie niezależności i niezawisłości sądownictwa.

Druga część jest fałszywa. TSUE w wyroku wymieniał, jakie kryteria trzeba wziąć pod uwagę do oceny nowej KRS. Wymienił okoliczności związane z jej powołaniem i udziałem w nim polityków, a także kwestie dotyczące funkcjonowania tego organu.

Rozmowa sędziów z obrazem

Morawiecki ujawnił, że rząd nie przygotuje żadnych propozycji zmian legislacyjnych w związku z wyrokiem. O nową ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa apelowała m.in. I Prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf, a także byli sędziowie TK i SN, m.in. Andrzej Rzepliński, Stanisław Biernat, Wojciech Hermeliński, Ewa Łętowska, Jerzy Stępień, Andrzej Zoll i Adam Strzembosz.

Premier stwierdził za to, że wątpliwości co do konstytucyjnego umocowania organów państwa – takich jak KRS – powinien rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny, a nie sądy powszechne czy nawet Sąd Najwyższy.

To zapowiedź, że po wydaniu orzeczeń przez Izbę Pracy SN – co ma się stać przed świętami Bożego Narodzenia – do Trybunału Konstytucyjnego zostanie skierowany wniosek w sprawie KRS. Nie można wykluczyć, że kwestię nowej KRS rozstrzygnie skład TK z nowym sędziami, Stanisławem Piotrowiczem lub prof. Krystyną Pawłowicz.

Kmicic z chesterfieldem

Mówiąc cynicznie, opozycja dziś powinna po cichu wspierać Banasia i trzymać za niego kciuki i mówić „Marian, nie poddawaj się”, bo to jest sytuacja niszcząca dla PiS-u – mówi prof. Marek Migalski. – Jesteśmy państwem rozchwianym, rozmontowywanym, wewnętrznie niespójnym. Nie mam poczucia powagi polskiego państwa w tej sytuacji, bo jeżeli to państwo dopuściło kogoś takiego jak pan Banaś na jeden z najwyższych urzędów państwowych, a teraz nie potrafi sobie z nim poradzić, to to nie buduje powagi Rzeczpospolitej – dodaje

JUSTYNA KOĆ: O co chodzi w tej grze Mariana Banasia z PiS-em? Dwa dni temu wyglądało na to, że mamy układ – Banaś oddaje NIK pod kontrolę PiS-u mianując polityków tej partii na wiceprezesów NIK-u, a PiS zostawia Banasia w spokoju.

MAREK MIGALSKI: Też miałem wrażenie, że został zawarty jakiś pakt między Banasiem a PiS-em, dlatego że nominacje na wiceprezesów musiały być konsultowane z Nowogrodzką, a po drugie politycy tej partii robili wszystko na komisji pod przewodnictwem posła Szaramy, żeby to zostało szybko i sprawnie przeprowadzone. Wyglądało, że został zawarty jakiś układ, który ma pozwolić obu…

View original post 3 724 słowa więcej

 

W obronie sędzi Olimpii Barańskiej-Małuszek

„Komitet Obrony Sprawiedliwości protestuje przeciwko praktykom, które pod pozorem legalizmu zmierzają do wyeliminowania z wymiaru sprawiedliwości niezawisłych i niezależnych sędziów.” „Zawieszenie Sędziego w czynnościach jest szykaną wymierzoną w tego sędziego ale i w obywateli i ich prawo do sądu. Sędzia Olimpia Barańska-Małuszek ma w referacie sprawy, na których rozstrzygnięcie czekają obywatele. Ewentualne zawieszenie w czynnościach […]


„Komitet Obrony Sprawiedliwości protestuje przeciwko praktykom, które pod pozorem legalizmu zmierzają do wyeliminowania z wymiaru sprawiedliwości niezawisłych i niezależnych sędziów.”

„Zawieszenie Sędziego w czynnościach jest szykaną wymierzoną w tego sędziego ale i w obywateli i ich prawo do sądu. Sędzia Olimpia Barańska-Małuszek ma w referacie sprawy, na których rozstrzygnięcie czekają obywatele. Ewentualne zawieszenie w czynnościach spowodowałoby znaczące opóźnienie w ich rozpatrywaniu.”

Zarzuty Rzecznika Dyscyplinarnego dotyczą nadużycia prawa do wyrażania opinii przy ocenie Ministra Sprawiedliwości i jego roli w tzw. aferze hejterskiej oraz ocenie prokuratora kandydującego do Sądu Najwyższego.”

Pełna treść opinii Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS 23(10)/2019 

PiS nie ogląda się na instytucje unijne, które wymagają trzymania się standardów demokratycznych. PiS się spieszy z zamordyzmem, aby twierdzić, że Polacy tak chcą. A co nam zrobicie? Oczywiście, zrobią Polexit.

„Prawo stron do rzetelnego procesu jest dla mnie ważniejsze od mojej sytuacji zawodowej” – ogłosił Paweł Juszczyszyn, sędzia z Olsztyna, który został w trybie natychmiastowym odwołany z delegacji po tym, jak wezwał Kancelarię Sejmu do ujawnienia list poparcia KRS. Jako pierwszy zastosował się do wyroku TSUE. Łętowska: władze próbują efektu mrożącego

(komentarz wpisu na kmicic z chesterfieldem >>>)

RozPiSdziaj 3. Nowe fakty z komuszego życiorysu Piotrowicza

W 1988 r. SB i milicjanci rozbili obóz młodych działaczy opozycji. Zatrzymanych przesłuchiwał w siedzibie SB w Jaśle prokurator… Stanisław Piotrowicz! – ujawniają działacze podziemnej „Solidarności”. Sprawa trafiła później do Warszawy.

Nieznaną dotąd aktywność Piotrowicza nagłośnił na swoim blogu Mariusz Ambroziak – za czasów PRL działacz podziemnej „Solidarności”, a potem poseł AWS. Informacje o udziale Piotrowicza w akcji przeciw Konfederacji Polski Niepodległej, ujawniło w listopadzie wydawnictwo Akces, publikując broszurę wspomnieniową o Wiesławie Gęsickim (zmarł w 2002 r.). To tam trafiamy na ślad historii z 4 lutego 1988 r. Wszystko wydarzyło się w Cieklinie koło Jasła.

Młodzi działacze KPN gościli u jednego z krośnieńskich opozycjonistów przy okazji obozu zorganizowanego w tych okolicach. Nagle do domu wpadli z rewizją milicjanci i esbecy. Przez trzy godziny szukali „bibuły”, czyli materiałów kolportowanych przez demokratyczną opozycję. „Jedną osobę zatrzymano na kilka godzin, reszta otrzymała następnego dnia wezwanie na przesłuchanie do RUSW (Rejonowy Urząd Spraw Wewnętrznych – przyp. red.) w Jaśle” – czytamy na łamach gazetki KPN sprzed ponad 20 lat. Zatrzymanym był właśnie Gęsicki.

– Wiesiek i dwie inne osoby były maglowane przez Piotrowicza. Rozmowa była dość sucha, nieprzyjemna – tak w rozmowie z Fakt24 historię kolegów wspomina Ambroziak. Zastrzega, że nie chce podawać nazwisk żyjących kolegów „ze względu na pracę, którą teraz wykonują”.

Czy Piotrowicz, jak deklarował w poniedziałek na konferencji, umorzył tę sprawę? Czy pomógł opozycjonistom? Nic z tych rzeczy. Działacze skarżyli się potem, że był bardzo ostry. – Po rozmowie z prokuratorem sprawa trafiła do Pałacu Mostowskich i znowu wezwano tam wszystkich – dodaje Ambroziak. Pałac Mostowskich był siedzibą Milicji Obywatelskiej w Warszawie.

Opowieść Ambroziaka potwierdza inny działacz Robert Nowicki, obecnie szef wydawnictwa Akces. – Kiedyś Wiesiek mi o tym opowiadał, nawet notatki robiłem. Mówił, że był zatrzymany, a potem trafił na przesłuchanie do prokuratora Stanisława Piotrowicza – mówi dla Fakt24 Nowicki.

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie Stanisław Piotrowicz oświadczył, że „nie ma powodu się wstydzić”. Zapewniał, że w PRL brał udział tylko w dwóch sprawach politycznych: Antoniego Pikula oraz Zofii Jankowskiej. Ten pierwszy twierdzi, że prokurator nigdy mu nie pomógł. Jankowska jest „wdzięczna” Piotrowiczowi choć według katalogów IPN, jedyną sprawę miała w 1985 r., a nie w czasie stanu wojennego jak opowiada poseł Piotrowicz.

W czasach stanu wojennego i do końca PRL Stanisław Piotrowicz był zastępcą szefa Prokuratury Rejonowej w Krośnie. Należał do egzekutywy PZPR wśród śledczych w miejscowej prokuraturze. Był nagradzany i awansowany, choć sam zapewnia, że za pomoc opozycji spotkała go degradacja.

Piotrowicz milczy na ten temat.

Kmicic z chesterfieldem

Po co w ogóle jest Sejm, skoro mamy pana prezesa na Nowogrodzkiej? Nie wiem, czy Łukaszenka nie śmieje się w kułak, bo nawet on robi to inteligentniej – po prostu nie dopuszcza opozycji do Sejmu i ma z głowy te wszystkie wystąpienia – mówi dr Mirosław Oczkoś, ekspert od wizerunku i marketingu politycznego. Pytamy też, czy prezydent zaprzysięgnie nowych sędziów TK. – Prezydent nie ma wyjścia w tej chwili, bo ktoś mu tę kampanię musi finansować. Gdyby prezydent fiknął, to prezes ma kim go zastąpić, ma w torebce jeszcze panią premier Szydło – „naszą Beatę” – mówi ekspert

JUSTYNA KOĆ: Pani marszałek, trzeba anulować, bo my przegramy – mówi jedna z posłanek PiS-u do marszałek Elżbiety Witek. Niezależnie od tego, czy system działał, czy nie, to takie słowa nie powinny paść na sali Sejmowej, a może rządzący już nas do tego przyzwyczaili?

MIROSŁAW OCZKOŚ: Mam wrażenie, że w PiS sami stracili nad tym kontrolę. To akurat były słowa do marszałka Terleckiego, ale bardzo blisko mównicy był…

View original post 4 028 słów więcej

 

RozPiSdziaj 2

Sąd Okręgowy w Olsztynie rozpatruje apelację w sprawie, w której w pierwszej instancji orzekał sędzia nominowany przez neo-KRS. Zgodnie z wyrokiem TSUE sąd postanowił sprawdzić, czy ów sędzia spełnia wymogi niezależności i niezawisłości. I nakazał Kancelarii Sejmu dostarczenie wciąż utajnionych list poparcia kandydatów do KRS. Dał tydzień, grozi grzywną

Po wyroku luksemburskiego Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada 2019 każdy sąd powszechny i administracyjny w Polsce powinien odmówić stosowania przepisów polskiego prawa, których skutkiem byłaby możliwość rozpoznania spraw sądowych przez sędziów nominowanych przez neo-KRS.

Tak uważa 13 organizacji broniących praworządności w Polsce we wspólnym Stanowisku, w którym wyjaśniają znaczenie i konsekwencje wyroku luksemburskiego Trybunału.

Sąd w Olsztynie właśnie to zrobił, 20 listopada, w dzień po wyroku w Luksemburgu.

Zażądał od szefowej Kancelarii Sejmu Agnieszki Kaczmarskiej przedstawienia oryginałów lub urzędowo poświadczonych odpisów list poparcia sędziów wybranych do neo-KRS, w tym sędziego, który orzekał w pierwszej instancji w sprawie rozstrzyganej przez olsztyński sąd.

Olsztyński sąd przeczytał w 143 punkcie wyroku TSUE, że przy powoływaniu członków neo-KRS mogły wystąpić „pewne nieprawidłowości”. Dlatego żąda dołączenia list poparcia do neo-KRS do akt swojej sprawy, grożąc szefowej Kancelarii grzywną, jeśli ich nie dostarczy.

Wyjaśnijmy po kolei.

Co TSUE wytknął KRS?

W środę 19 listopada TSUE wydał długo oczekiwany wyrok w odpowiedzi na pytania prejudycjalne zadane przez Izbę Pracy Sądu Najwyższego w trzech połączonych sprawach (C-585/18, C-624/18 i C-625/18).

Sednem wyroku TSUE jest to, że organizacja sądownictwa podlega ocenie z niewygodnego dla władz punktu widzenia: czy ma wpływ na niezależność i niezawisłość sądów. Dotyczy to także organów powołujących sędziów. Takim organem jest KRS.

W liczącym aż 172 paragrafy wyroku TSUE przedstawił przekrojowe, rozbudowane i szczegółowe kryteria, na które musi odpowiedzieć sobie sam sąd krajowy (czyli Izba Pracy SN), który zadał pytanie prejudycjalne.

W porównaniu z czerwcową opinią rzecznika generalnego TSUE Jewgienija Tanczewa, który uznał, że zarówno Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jak neo-KRS nie spełniają wymogów prawa unijnego, był to unik. Ale polskie sądy dostały narzędzie do oceny: szczegółowe kryteria podane przez TSUE, które można zastosować zarówno do oceny Izby Dyscyplinarnej, jak i KRS.

W punkcie 143 TSUE wymienił swoje główne wątpliwości dotyczące neo-KRS:

  • skrócenie kadencji poprzedniego składu KRS,
  • obsadzenie aż 23 z 25 miejsc w KRS przy pomocy sił politycznych, a wreszcie
  • „występowanie ewentualnych nieprawidłowości, jakimi mógł zostać dotknięty proces powoływania niektórych członków KRS w nowym składzie”. TSUE w swoim prawniczo zakręconym języku ma tu na myśli utajnione listy poparcia.

Wątpliwości TSUE istotne nie tylko dla Sądu Najwyższego

Wyrok TSUE  jest istotny nie tylko dla Izby Pracy Sądu Najwyższego, która zadała Trybunałowi pytanie prejudycjalne. Zdaniem ekspertów, zgodnie z wyrokiem TSUE

każdy sąd powszechny i administracyjny w Polsce powinien odmówić stosowania tych przepisów krajowych, które skutkowałyby możliwością rozpoznania spraw sądowych przez sędziów nominowanych przez neo-KRS.

Na efekty wyroku TSUE nie trzeba było długo czekać.

Zastosować się do niego zdecydował właśnie Sąd Okręgowy w Olsztynie, który rozpatruje apelację w sprawie cywilnej dotyczącej niedozwolonych klauzul w umowie kredytowej. To sprawa konsumencka, w której zastosowanie mają dyrektywy unijne.

Sędzia, który wydał wyrok w pierwszej instancji był nominowany przez neo-KRS.

Dlatego sędzia prowadzący sprawę w drugiej instancji 20 listopada 2019 roku wydał zarządzenie wzywające Kancelarię Sejmu do dostarczenia:

  • zgłoszeń oraz wykazów obywateli i wykazów sędziów popierających kandydatów na członków KRS, którzy zostali 6 marca 2018 roku wybrani do KRS przez Sejm;
  • oświadczeń obywateli lub sędziów o wycofaniu poparcia dla tych kandydatów.

Sąd powołał się na art. 248 kodeksu postępowania cywilnego, który nakazuje przedstawić na zarządzenie sądu dokument stanowiący dowód faktu istotnego dla rozstrzygnięcia sprawy.

Redakcja OKO.press otrzymała fragment zarządzenia olsztyńskiego sądu, odnoszący się do tajnych list poparcia, które stały się już symbolem prawnych manipulacji władz PiS.

Język jest trudny, ale warto się wczytać. Sąd postanowił:

„(…) nakazać Szefowi Kancelarii Sejmu Agnieszce Kaczmarskiej przedstawienie oryginałów lub urzędowo poświadczonych odpisów dokumentów

w postaci złożonych w Kancelarii Sejmu w związku z obwieszczeniem Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 4 stycznia 2018 r. o rozpoczęciu procedury zgłaszania kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa wybieranych spośród sędziów (M.P. poz. 10)

zgłoszeń oraz wykazów obywateli i wykazów sędziów popierających kandydatów na członków Krajowej Rady Sądownictwa,

o których mowa w art. 11a i art.11b ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o Krajowej Radzie Sądownictwa (t.j. Dz.U. z 2019 r., poz. 84 ze zm.), następnie wybranych do Krajowej Rady Sądownictwa na mocy uchwały Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej z dnia 6 marca 2018 r. w sprawie wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa (M.P. poza. 276) oraz oświadczeń obywateli lub sędziów o wycofaniu poparcia dla tych kandydatów i przesłanie tych dokumentów do Sądu Okręgowego w Olsztynie celem dołączenia ich do akt sprawy o sygn. IX Ca 1302/19 upr. –

w terminie tygodniowym od doręczenia Kancelarii Sejmu odpisu niniejszego postanowienia – pod rygorem skazania na grzywnę w przypadku nieuzasadnionej odmowy przedstawienia wszystkich wskazanych dokumentów”.

Sędzia, który rozpatruje sprawę w drugiej instancji jest w Sądzie Okręgowym w Olsztynie na delegacji z Sądu Rejonowego. Z informacji OKO.press wynika, że sam sędzia liczy się z tym, że delegacja zostanie mu cofnięta. Sprawa toczy się w trybie uproszczonym, więc prowadzi ją samodzielnie.

Tajne listy poparcia do neo-KRS

Według ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, znowelizowanej w grudniu 2017, pod kandydaturami sędziów starających się o miejsce w KRS, powinno podpisać się co najmniej 25 sędziów.

Zgłosiło się 18 kandydatów, z których Sejm – wbrew Konstytucji – głosami PiS i Kukiz’15 wybrał piętnastu członków Rady.

Podpisów pod kandydaturami nie ujawniono.

Ustawa pozwala na to, by podpisy sędziów powtarzały się pod różnymi kandydaturami. Jest więc możliwe, że cały sędziowski skład KRS, mający reprezentować 10 tysięcy polskich sędziów, wskazała grupa 25 osób.

Możliwe też, że PiS broni się przed ujawnieniem ich nazwisk, ponieważ okazałoby się, że wielu z nich jest powiązanych lub zależnych od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, co dodatkowo osłabiałoby legitymizację KRS.

Batalia o udostępnienie list poparcia toczy się od marca 2018 roku. Ostatecznie 28 czerwca 2019, po skardze Kamili Gasiuk-Pihowicz, posłanki PO-KO, Naczelny Sąd Administracyjny orzekł prawomocnie, że nazwiska sędziów, którzy poparli kandydatów do KRS, są informacją publiczną i nakazał ich udostępnienie.

Kancelaria Sejmu zwlekała jednak z wykonaniem wyroku, tłumacząc, że nadal „trwa zbieranie informacji”.

W lipcu sędzia Maciej Nawacki z KRS zawnioskował do Urzędu Ochrony Danych Osobowych, że ujawnienie tych danych może naruszać prawo.

Kancelaria Sejmu ogłosiła, że prezes UODO Jan Nowak wydał postanowienie, zobowiązujące ją do wstrzymania się od udostępnienia danych sędziów, popierających kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa. Prezes UODO wszczął postępowanie, które ma wyjaśnić, czy ujawnienie tych danych, jest zgodne z polskim prawem oraz unijnym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych (RODO).

W sierpniu grupa posłów PiS skierowała wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Twierdzili, że ustawowy nakaz ujawnienia list poparcia narusza konstytucyjną zasadę zaufania obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa.

Wniosek ten uległ dyskontynuacji 11 listopada 2019 roku z powodu upłynięcia VIII kadencji Sejmu. Po tym terminie TK nie rozpatruje już wniosków złożonych tylko przez grupę posłów, a tak było w wyżej opisanym przypadku.

Kmicic z chesterfieldem

W nocy z czwartku na piątek marszałek Elżbieta Witek nie podała w Sejmie wyników głosowania na czterech posłów członków Krajowej Rady Sądownictwa. Jak przyznaje jedna z posłanek na zarejestrowanym przypadkowo nagraniu, przegraliby je kandydaci PiS. „To łamanie zasad parlamentaryzmu. Żądamy ogłoszenia wyników!” – apelowała opozycja. Bezskutecznie

„Oszustwo, oszustwo!” – skandowali politycy opozycji na zakończenie I posiedzenia IX kadencji Sejmu w nocy z czwartku na piątek 22 listopada.

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek odmówiła podania wyników głosowania na posłów członków KRS. „Anulowała” je i zarządziła na nowo, choć takiej procedury nie przewiduje Regulamin Sejmu.

Dlaczego? Wszystko przez specjalne maszynki do głosowania, których obsługa nastręczyła trudności części posłów. Po głosowaniu w szeregach PiS zapanował chaos, a do mównicy sejmowej podszedł nawet Jarosław Kaczyński.

„Trzeba anulować, bo my przegramy” – mówi w opublikowanym nagraniu jedna z posłanek PiS, najpewniej Joanna Borowiak.

View original post 6 167 słów więcej

 

RozPiSdziaj

Kmicic z chesterfieldem

W nocy z czwartku na piątek marszałek Elżbieta Witek nie podała w Sejmie wyników głosowania na czterech posłów członków Krajowej Rady Sądownictwa. Jak przyznaje jedna z posłanek na zarejestrowanym przypadkowo nagraniu, przegraliby je kandydaci PiS. „To łamanie zasad parlamentaryzmu. Żądamy ogłoszenia wyników!” – apelowała opozycja. Bezskutecznie

„Oszustwo, oszustwo!” – skandowali politycy opozycji na zakończenie I posiedzenia IX kadencji Sejmu w nocy z czwartku na piątek 22 listopada.

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek odmówiła podania wyników głosowania na posłów członków KRS. „Anulowała” je i zarządziła na nowo, choć takiej procedury nie przewiduje Regulamin Sejmu.

Dlaczego? Wszystko przez specjalne maszynki do głosowania, których obsługa nastręczyła trudności części posłów. Po głosowaniu w szeregach PiS zapanował chaos, a do mównicy sejmowej podszedł nawet Jarosław Kaczyński.

„Trzeba anulować, bo my przegramy” – mówi w opublikowanym nagraniu jedna z posłanek PiS, najpewniej Joanna Borowiak.

View original post 6 167 słów więcej

 

Ośmieszanie Polski. Gadzinówka TVP w tym przoduje

– Materiał polskiej telewizji publicznej o „emocjonującej” i „historycznej” pierwszej podróży polskiego obywatela do Stanów Zjednoczonych bez konieczności posiadania wizy został wyśmiany, gdy widzowie zauważyli, że podróżnym był jeden z pracowników stacji – czytamy w depeszy AP. Znalazła się w niej także informacja, że Telewizja Publiczna jest wykorzystywana przez PiS do „trąbienia o sukcesach partii”, a właśnie za jeden z nich zostało uznane przystąpienie Polski do programu bezwizowego.

TVP zaprzeczyło, że materiał był zmanipulowany, nazywając sugestie o ustawce fake newsem oraz tłumacząc, że chciało pokazać widzom, w jaki sposób podróżować bez wiz do USA

– czytamy.

Associated Press wspomniało także o krytyce, jaka spadła na Andrzeja Dudę za to, że oficjalną informację o przystąpieniu Polski do programu bezwizowego przekazał 11 listopada, stojąc ramię w ramię z ambasador USA Georgette Mosbacher. Prezydent złamał w ten sposób protokół dyplomatyczny, zgodnie z którym głowa państwa nie powinna pojawiać się na wspólnych konferencjach z ambasadorami.

Materiał TVP o „pierwszym Polaku bez wizy”

W poniedziałek i wtorek w „Wiadomościach” TVP ukazały się materiały o zniesieniu wiz do USA. Okazało się, że ich bohaterem jest Marcin Bakalarski, były rzecznik PiS w Łowiczu oraz były asystent polityków tej partii: senatora Przemysława Błaszczyka oraz posła Marka Matuszewskiego. Następnie wyszło na jaw, że Bakalarski jest także pracownikiem Telewizji Publicznej. W żadnym z obydwu materiałów nie wspomniano o tym fakcie.

Kmicic z chesterfieldem

Szanowni państwo, trzymajcie się za kieszenie i portfele, bo PiS zaczyna realizować swoje obietnice wyborcze – mówi Izabela Leszczyna o projekcie likwidacji limitu 30-krotności przy składkach ZUS. Koalicja Obywatelska chce w tej sprawie zwołania komisji finansów.

Pierwszy projekt nowej kadencji

PiS wprowadza pierwszy projekt poselski – co oznacza krótszą ścieżkę legislacji – dotyczący likwidacji limitu 30-krotności przy składkach ZUS.

– Około 400 tys. pracowników zatrudnionych na umowę o pracę, ludzi dobrze wykształconych, innowacyjnych, czyli takich, którzy mają szanse sprawić, że polska gospodarka stanie się konkurencyjna i innowacyjna. Oni będą zarabiać mniej – tłumaczyła Izabela Leszczyna z KO.

– Mimo że w kampanii wielokrotnie słyszeliśmy, że tej ustawy nie będzie, pierwsza jest właśnie ta. Dlaczego PiS to robi? Powód jest tylko jeden – do budżetu musi wpłynąć ponad 5 mld zł więcej ze składek, bo budżet nigdy nie był zrównoważony – mówiła Leszczyna.

Szukanie pieniędzy w portfelach Polaków

Projekt zakłada likwidację od 2020 roku górny limit przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenie emerytalne i zdrowotne. Ten zabieg ma przynieść dodatkowe 7,1 mld zł więcej. PiS potrzebuje…

View original post 1 584 słowa więcej

Post Navigation