Kaczyński jak katastrofa
Przewodniczący Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich Ryszard Petru odmówił Jarosławowi Kaczyńskiemu udziału w debacie gospodarczej, którą prezes PiS zapowiedział po swoim niefortunnym kontrexpose. Petru wystosował list do Kaczyńskiego.
Ocenił, że debata jest udawaną, to tylko ustawka, aby oszukać wyborców, że coś oryginalnego Kaczyński ma do powiedzenia oprócz Smoleńska.
Nie jest to debata ekonomiczna, ale zatwierdzenie przez autorytety ekonomiczne populistycznej kiełbasy prezesa dla ogłupionego elektoratu prawicy.
Aby debatować uczciwie o sytuacji Polski, należy pozbyć się wszelkich kostiumów ideowych. Najpierw postawić diagnozę, a następnie wypracować skuteczne środki realizacji wizji rozwoju kraju.
Można zrobić to w uczciwej dyskusji ekspertów wszystkich opcji, a tego Kaczyński unika, gdyż zwykle wszystkie dyskusje przegrywa, bowiem posługuje się manipulację danych i z góry przyjętą diagnozą, która ma się tak do rzeczywistości, jak pięść do nosa. Jest tylko zwykłe mamienie wyborców.
Petru był tak łaskawy, że nakreślił ramy możliwości Polski, jakie w sytuacji kryzysu są do wyzyskania, ale trzeba debatować, a nie markować dyskusję.
Wielkość polityka polega na tym, że nie boi się wymiany poglądów z nikim. A Kaczyński rejteruje z każdego pola debaty, bo jego diagnozy są fałszywe, a wizja do tego stopnia populistyczna, że gdyby tylko część jej zastosować, byłaby jedna wielka katastrofa.
Kaczyński u władzy to katastrofa polityczna i gospodarcza. Nikogo, kto posługuje się racjonalizmem, nie trzeba do tego przekonywać. Prezes PiS za cenę krachu Polski chciałby osiągnąć to, co mu się marzy, a do czego nie ma predyspozycji, władzy.
To jedyna żądzą tego niezrealizowanego człowieka – władza. Po trupie Polski i brata.