Nigdy nie graliśmy dla pieniędzy – mówią Brylewski i Magura.
Nigdy nie graliśmy dla pieniędzy – mówią Brylewski i Magura. Fot. Robert Sobociński

– W naszym przypadku nigdy nie chodziło o natrzaskanie kasy – mówi Robert Brylewski z Kryzysu. A Maciej „Magura” Góralski, autor większości tekstów Kryzysu, dodaje: robiliśmy to z potrzeby serca. Chcieliśmy być najlepsi, nie myśleliśmy o pieniądzach. Właśnie ukazała się reedycja kultowej płyty Kryzysu „78-81”. Z tej okazji rozmawiamy o muzyce, pieniądzach, buncie, buddyzmie i… Naomi Klein.

Artyści i ich odjazdy

Otwarcie mówisz o swojej depresji.

Robert Brylewski: Lubię rozmawiać o depresji, bo to leczy, kiedy mówi się o tym otwarcie. Jestem fanem dr. Kazimierza Dąbrowskiego, który właściwie jest w Polsce ojcem nowoczesnej psychiatrii – takiej bez elektrowstrząsów. Napisał piękną książkę „Trud istnienia” – jest tam trochę o artystach i ich odjazdach. Jak zobaczyłem, jakiego formatu ludzie mieli takie problemy jak ja, poczułem się jak w niebie (śmiech). To pomaga, żeby się nie załamywać. Wrażliwe osoby mają silny mechanizm krytyczny i to się często przeradza w traumę. Nic dziwnego.

Zawsze się z tym zmagałeś?

Robert Brylewski: Nie, dopiero po 40. I po rozwodzie. Rozpadła mi się rodzina i nie było łatwo. Wcześniej miałem dolce vita.

Teraz masz to pod kontrolą?

Robert Brylewski: Nie bardzo, nie ma tak, że to jest pod kontrolą. Moim zdaniem to bardziej polega na próbie kontrolowania swoich myśli. Jak widzisz, że idą w złą stronę, to najlepiej jak najszybciej przerwać ten trop, tylko to jest trudne do opanowania, bo te myśli są natarczywe. Posunąłem się nawet do autosugestii – wcześniej bym się o to nie posądzał. Za fajny byłem, żeby sobie tresurę wprowadzać. A okazuje się, że w ten sposób można sobie pomóc. Tak samo jak z nałogiem.

Zdarzają Ci się dni, że nie możesz wstać z łóżka?

Robert Brylewski:Tak. Teraz mniej niż kiedyś. Pamiętam takie momenty, że czułem, że to już totalne dno. Ja już chyba miałem szajbę, słyszałem głosy i potrafiłem spędzić pół dnia na bluźnierstwach.

Próbowałeś sobie „pomóc” narkotykami?

Robert Brylewski: Narkotykami wrzucają w zupełnie inny świat niż ten, w którym tkwią wszyscy dookoła. To potrafi być bardzo przyjemne i przez jakiś czas mieć dobry wpływ, ale nie wierzę w kontrolowane branie dragów.

Ale brałeś.

Robert Brylewski:Oczywiście.

Niekontrolowanie?

Robert Brylewski: Nie wierzę w taką absolutną kontrolę. Od wielu lat staram się tak działać, żeby jak najmniej substancji psychoaktywnych przyjmować. Chodzi głównie o to, żeby utrzymać dość sprawny organizm, tym bardziej, że nie mam ubezpieczenia zdrowotnego.

***

Płyta prawdziwa jak tatar i wódka

Reedycja płyty po latach po pomysł marketingowy?

Maciej „Magura” Góralski: Ja jestem mało inteligenty i nie bardzo mi to wszystko idzie, ale przygotowałem się do wywiadu i wziąłem książkę z wywiadami Andy’ego Warhola. Dlatego będę cytował jego odpowiedzi, a potem napiszemy, że to moje własne. A odpowiadając na pytanie – pieniędzy z tego żadnych nie ma. Musieliśmy to zrobić, bo to od dawna ciągnęło się za nami.

Robert Brylewski: To jest jakieś podsumowanie. Zakończyliśmy archiwizowanie materiałów – choć są jakieś nagrania Kryzysu, które nie były publikowane – i to jest całość.To jest esencja, która mówi o kapeli.

Maciej „Magura” Góralski: Wszystkie te nagrania są niedoskonałe, ale totalnie autentyczne, począwszy od nagrań z koncertu, gdzie graliśmy na sprzęcie Perfectu – bo wtedy były trzy zespoły: Perfect, Manaam i Kryzys.

Jak my zaczynaliśmy, to oni wydawali się nam starymi wyjadaczami. Hołdys wydawał nam się trochę śmieszny, bo grał w Ameryce do kotleta, żeby sprzęt kupić. A my mieliśm po 18-20 lat i chcieliśmy robić coś zupełnie innego. My nie jesteśmy klasycznym punk rockiem, nowa fala, którą my w Polsce zaczęliśmy, to był ruch artystyczny, bardzo bogaty. Każdy inaczej wyglądał, każdy miał inny styl.

Robert Brylewski: Oni nie byli nową falą. Wszyscy wtedy próbowali naśladować The Police.

Maciej „Magura” Góralski: Nagraliśmy też płytę w 2010 roku i ona się ludziom podoba, ale to już zupełnie co innego. Wtedy to była eksplozja spontanicznego grania.

Wasi fani czekali na tę płytę. „Surowizna, prawdziwe jak tatar i wódka”, „Powinni grać to w radiach”, „Genialna muzyka o czymś, nie to co teraz”, „Jakie to nadal aktualne” – to tylko niektóre z komentarzy. Nie macie hejterów.

Robert Brylewski: Za starzy jesteśmy na hejterów. Mamy za to dużo obrońców, więc jak ktoś nam wymyśla w komentarzach, to ktoś od razu mu odpowiada. Załoga zainteresowanych.

Teksty Kryzysu są wciąż aktualne.

Maciej „Magura” Góralski: Tak wyszło.

Robert Brylewski: Tu pieniądze są bardzo ważne. A właściwie nieważne – w naszym przypadku nigdy nie chodziło o natrzaskanie kasy, chociaż popularność jest przyjemna i się przydaje.

Maciej „Magura” Góralski: Robiliśmy to z potrzeby serca. Chcieliśmy być najlepsi, nie myśleliśmy o pieniądzach.

Robert Brylewski: Sława też się liczyła.

Nie tak dawno Robert napisał na swoim Facebooku, że po 30 latach na scenie bywa, że nie ma na chleb i fajki.

Maciej „Magura” Góralski: My obydwaj tak żyjemy. Ja pracuję w Muzeum Azji i Pacyfiku na pół etatu. Czasem gram, daję sobie radę. Żyję skromnie i dobrze mi z tym. Miałbym być jakimś bogatym alkoholikiem? Wolę nie.

Ale u Ciebie wynika to po części z buddyzmu, który praktykujesz.

Maciej „Magura” Góralski: No tak, ale teraz przeczytam Warhola. Pytanie: Czego potrzebujesz? Warhol: Niczego. Skąd powinno pochodzić to, czego potrzebujesz? Od Boga.Kim jesteś? Człowiekiem. Co wiesz? Nic. Cieszysz się, że to wiesz? Tak. To się opłaca? Tak. Ile? Nic. Powinno się opłacać? Tak. O czym chciałbyś zapomnieć? O wszystkim. To czysty buddyzm.

Jak się ma buddyzm do punk rocka, kontestacji?

Maciej „Magura” Góralski: Bardzo dobrze się ma, bo Budda był przede wszystkim buntownikiem, tak jak Jezus. Wbrew pozorom ludzie, którzy grają bardzo ostrą muzykę, często medytują, żeby trzymać się w kupie i przetrwać. Często wyglądają może dziwnie, ale wewnętrznie są bardzo poukładani. I taki jest cel buddyzmu.

Robert Brylewski: Ja się na buddyzmie nie znam.

Maciej „Magura” Góralski: Robert jest spontanicznym mistykiem.

Robert Brylewski: Jak śpiewam, to inaczej oddycham. Dwie godziny na scenie to dużo więcej niż jakieś siłownie, mam taką wentylację i taką medytację, że żadne dragi ani ćwiczenia tego nie dadzą. Do tego dochodzi adrenalina, która daje potężnego kopa. Osoby w moim wieku, z doświadczeniami z substancjami psychoaktywnymi, potrafią to docenić.

***

Bunt i Naomi Klein

Przeciwko czemu buntują się ponad 50-letni przedstawiciele nowej fali w Polsce dziś?

Maciej „Magura” Góralski: Życie nie ma sensu i przeciwko temu się buntujemy, bo tak naprawdę nie możemy powiedzieć, jaki jest jego sens. To, co wydaje nam się szczęściem czy przyjemnością, na ogół zmienia się w ból. Masz ochotę i zjadasz ciastko – ok. Zjadasz drugie – ok. Ale jak zjesz pięć czy sześć ciastek, zaczynasz się kiepsko czuć. Po dziesięciu chorujesz.

Chorujemy od nadmiaru i nie wiemy, gdzie znaleźć szczęście. Przeciwko temu się buntujemy – że każe nam się wierzyć, że ten świat jest spełnieniem naszych marzeń. Wszystkie reklamy nam to wpychają, co uważam za wielką przemoc.

Czyli, w dużym skrócie, krytykujecie globalizację i to, co się z nią wiąże. Czysta Naomi Klein.

Maciej „Magura” Góralski: To nasza kobieta! My naprawdę nie buntowaliśmy się przeciwko komunizmowi tak bardzo, bo wtedy nie było tak źle. Było biednie, szaro, ale ludzie żyli nie męcząc się specjalnie. Buntowali się przede wszystkim intelektualiści, bo oni chcieli wolności wypowiedzi.

***

Zupa kwantowa

Słuchacie radia?

Maciej „Magura” Góralski: Teraz nie ma żadnej muzyki. Po grunge’u wszystko się skończyło. Jest papka, zupa kwantowa. Jest dużo drgającej energii, która na nic się nie przekłada. Kiedyś, jak wychodziła płyta jakiegoś zespołu, to było jak Biblia, jak książka, jak wydarzenie. Hip hop był ostatnią spójną falą, teraz czegoś takiego nie ma i pewnie już nie będzie. Będą tylko powroty.

Recykling?

Maciej „Magura” Góralski: Wygląda to niedobrze. Wszystko coraz bardziej się rozpędza i szatkuje na kapustę kiszoną. Nie ma potraw, jest miks. Może jutro będzie armagedon.

Robert Brylewski: Już z dziesięć lat temu mieliśmy taką koncepcję, że dajmy na to sklepowa ze sklepu mięsnego z dozorcą z parteru mają laptop, robią sobie libację alkoholową, potem w zwidzie naciskają przypadkowo różne klawisze i wychodzi z tego utwór. Ktoś ich weźmie do telewizji i będą gwiazdami.

Maciej „Magura” Góralski: Andy Warhol to przewidział – mówił o tym, że w przyszłości każdy będzie gwiazdą. Powiedział to w latach 60., kiedy założył Factory.

Gwiazd pełno, tylko artystów mało. Celebryci wszędzie.

Maciej „Magura” Góralski: Ja od 30 lat pracuję w muzeum i nigdzie nie bywam.

Robert Brylewski: A ja od 30 lat mam etykietkę legendy i ikony (śmiech).

Maciej „Magura” Góralski: Umysł tworzy rozróżnienia. Dozorca u mnie w domu sprząta tak ładnie i artystycznie, że można powiedzieć, że jest jak Brylewski miotły. Teraz alternatywa jest bardzo smętna, to jacyś hipstersi, którzy nie są wyrazem żadnego pokolenia. To indywidualne projekty, którym w dodatku brakuje oryginalności.

Masz pomysł, dlaczego tak się dzieje?

Maciej „Magura” Góralski: Słaba żywność i słabe powietrze. Brak energii życiowej. Karma.

Robert Brylewski: Ja to odbieram tak, że brak im świadomości środowiskowej, są nakręceni, żeby indywidualnie przeć naprzód.

Maciej „Magura” Góralski: To źle pojmowany indywidualizm, który nie ma nic głębokiego do przekazania. Bruce Springsteen to indywidualność, ale wiadomo, jakie są jego korzenie. My mieliśmy to szczęście, że uniknęliśmy celebryctwa.

Robert Brylewski: Zawsze mieliśmy obok Lady Pank i Oddział Zamknięty, zawsze sobie piątkowaliśmy w przejściu, ale to była zupełnie inna droga. Nawet inna kultura, bez urazy.

Maciej „Magura” Góralski: Mieliśmy też inne wzorce. Ja wtedy jeździłem do Londynu i z pierwszej ręki przywoziłem płyty, więc byliśmy na bieżąco z tym, co się działo na scenie londyńskiej, nie warszawskiej. Dlatego wyprzedziliśmy wszystkich o lata świetlne. Lady Pank to wieśniaki z Warszawy, najlepsze, co ich spotkało, to Warszawa albo Green Point w Nowym Jorku.

Robert Brylewski: Ciechowski też się inspirował płytami, które przywoził Maciek.

Moglibyście dyskontować swoją popularność.

Maciej „Magura” Góralski: Nie bardzo, bo tych fanów już nie ma tylu, co kiedyś. Zespół rozpadł się już dawno. Ja w tym czasie pracowałem w muzeum, ale Robert nie był na etacie.

Robert Brylewski: Robiłem w tym czasie różne rzeczy. Nie jest tak, że narzekam na brak pieniędzy ogólnie, najbardziej brakuje mi na działalność. Kiedyś miałem swoje studio , a teraz wszystkie instrumenty mam w darowiźnie. Gdyby nie support grupy znajomych, jeszcze gorzej bym funkcjonował.

Masz żal?

Nie, to nie jest żal.

Wkurzenie?

Robert Brylewski: Wymagam przede wszystkim od siebie, nie obwiniam więc świata, tylko zastanawiam się, co zrobiłem źle.

Masz więc żal do siebie?

Robert Brylewski: Nie, bo wprawdzie czegoś tam nie zrobiłem, ale udało mi się zrobić inne rzeczy, które były bardzo ważne.

Czyli co?

Robert Brylewski: Kontynuować działalność. Nie stoczyć się po 30 latach, być zadowolonym z tego, co się robi. A to nie jest łatwe. Poza tym staram się nie myśleć indywidualistycznie, tylko środowiskowo.

Maciej „Magura” Góralski: Można powiedzieć, że Robert jest społecznikiem, a ja jestem eremitą. Nie lubię należeć do żadnej grupy, a Robert zawsze tworzył wokół siebie mandalę. Punk rock był też dla nas wyzwaniem etyczno-moralno-światopoglądowym. To był powrót do korzeni.

Czyli idealiści.

Maciej „Magura” Góralski: Realiści. Nie jesteśmy ani idealistami, ani nihilistami.

****

Hippisi w polityce

Obserwujecie to, co się dzieje w polskiej polityce?

Maciej „Magura” Góralski: Zawsze jest tak samo. To, co jest teraz, niczym nie różni się od tego, co było. Zawsze się kotłuje. Jedyna różnica jest taka, że kiedyś Kaczyńscy byli hippisami i nosili długie włosy, a Andrzej Gwiazda podczas internowania najbardziej podobno bał się, że nie będzie miał trawki. Polityka to targowisko próżności, nie jest ani gorzej ani lepiej.

Robert Brylewski: Pewne demony padły.

Maciej „Magura” Góralski: Wiele się zmieniło na lepsze, ale wiele też na gorsze. Ja walczę o wolność dla drzew, bo wycinają je na potęgę. To samobójstwo, bo drzewa to życie.

Robert Brylewski: Marsz 13 grudnia to kolejny demon.

Maciej Magura Góralski: Oni są tak naprawdę celebrytami, którzy odgrywają teatr. Jarek Kaczyński jest gwiazdą pop na występach. I 13 grudnia to był jego performance. Zawsze komentowaliśmy rzeczywistość i nadal nas ona interesuje. Pewnie wydamy też nową płytę.

Chodzą słuchy, że zamierzacie nagrywać z Muńkiem Staszczykiem.

Maciej „Magura” Góralski: Tak. Zobaczymy, jak to będzie. Może nagramy płytę o miłości. Na Walentynki (śmiech).