Kaczyński odchodzi. Czas na walkę buldogów
Aktor Cezary Żak odniósł się do milczenia Episkopatu Polski ws. strajku osób niepełnosprawnych w Sejmie.
„Upolitycznienie Policji przez #PiS skutkuje tysiącami wakatów. Mam info, że z desperacji obdzwaniani są kandydaci, którzy oblali testy psychologiczne (nakłanianie, by zdawać raz jeszcze). I to nie pomaga. Teraz wymyślili akcję #naklejki na radiowozy” – poinformował na Twitterze poseł PO Krzysztof Brejza.
Do wpisu dołączył skan pisma Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie z poleceniem, dotyczącym oklejenia radiowozów policyjnych nalepkami „Zostań policjantem” z odnośnikiem do odpowiedniej strony internetowej. Akcja ma trwać prawie cały maj. Na chętnych czeka 360 etatów; w całym kraju brakuje ponad 5000 policjantów.
– „Kiedyś za mądrych władz ciężko było dostać się do firmy”; – „Mierne pieniądze, brak szacunku dla policji oraz wykorzystywanie do obstawy Kaczyńskiego przez PiS nie czyni tej służby prestiżowej, dlatego tak masowo odchodzą, a nowych brak, bo nikt nie chce być zomowcem”; – „Kolegi nie chcieli przyjąć, bo jego ojciec za komuny znał się z Frasyniukiem. Policjant powiedział mu, że jest duże prawdopodobieństwo, że kolega odmówi wykonania rozkazu” – komentowali internauci.
Poseł Brejza podsuwa na Twitterze jeszcze jeden pomysł. – „Proponuję akcję naklejki na limuzyny b.BOR „Zostań kierowcą SOP. Bez doświadczenia i prawa jazdy pojeździsz pancerną limuzyną!”.
„Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej odmówiło patronatu naszej konferencji promującej wsparcie rodziny w wychowaniu bez przemocy. Natomiast objęło nim niedawno wydarzenie, podczas którego podważano zasadność przepisu zakazującego bicia dzieci” – poinformowała fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. – „Przez pierwszych dziewięć edycji zawsze mieliśmy patronat ministerstwa. Po raz pierwszy odmówiono nam w ubiegłym roku, o czym jednak nie informowaliśmy. Sytuacja powtórzyła się teraz” – powiedziała „ Gazecie Wyborczej” Renata Szredzińska z zarządu fundacji.
Resort Rafalskiej nawet się nie wysilił, żeby napisać, dlaczego odmawia patronatu nad konferencją „Ostrożnie – dziecko! Profilaktyka krzywdzenia małych dzieci”. – „Decyzja o odmowie udzielenia patronatu jest uznaniowa, ostateczna, nie wymaga uzasadnienia i nie przysługuje od niej odwołanie”– napisano do fundacji.
Trzeba dodać, że organizatorzy konferencji nie chcieli od ministerstwa wsparcia finansowego. –„Chodzi tylko o symbol, wsparcie wizerunkowe, pokazanie, że prawa dzieci do życia bez przemocy, do wychowania bez przemocy są bliskie tak samo nam, jak i ministerstwu. Nie widzimy racjonalnego wytłumaczenia takiej decyzji. Możemy się jedynie domyślać, w jakim kierunku zmierza polityka obecnego rządu, przypuszczać, że chęć ochrony dziecka stoi – według jego członków – w sprzeczności z ochroną rodziny. Nie rozumiemy tego, bo dla nas prawa dziecka są tożsame z prawami rodziny, jedno drugiego nie wyklucza” – zauważyła Szredzińska.
Fundację Dajemy Dzieciom Siłę założyła 27 lat temu Alina Margolis-Edelman. Organizacja zajmuje się problemem przemocy wobec dzieci. Odmowa patronatu to kolejny przejaw mało przychylnego nastawienia obecnej władzy do tej fundacji. Na początku roku resort Zbigniewa Ziobry odmówił przyznania dotacji na prowadzenie bezpłatnego telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży. Gdyby nie darczyńcy indywidualni i biznesowi, telefon by zamilkł.
Grudzień 2017 r. Trwa gala 25-lecia Polsatu. Na scenie Robert Górski jako prezes i Cezary Pazura jako wicepremier Gliński. – Jest taka telewizja Polsat – zaczyna Pazura-Gliński. – Różnie by o nich mówić, ale od nich wychynął nasz wiceminister kultury. No i oni zapraszają, czyby prezes nie zaszczycił. Byliby tacy szczęśliwi.
– Osobiście to nie – mówi prezes – ale skoro oni dali nam kogoś od siebie, to i my im damy kogoś od siebie – dodaje. Sala umiera ze śmiechu. – Przyjdzie czas, a Zbyszek [zapewne: Ziobro] kogoś tam uruchomi – dorzuca prezes.
Dziś w Polsacie dziennikarze puszczają sobie ten skecz, ale już się nie śmieją. – Prorok, no prorok po prostu – mówią o Górskim.
Wojciech Maziarski na koduj24.pl pisze o sytuacji w PiS.
Politycy PiS wmawiają nam, że kłopoty prezesa to nic takiego: wiosenna infekcja, atak alergii, zwyrodnienie kolana… Ale sami już toczą wojnę o podział tortu, który zostanie na stole.
W miarę jak okresy nieobecności chorego Jarosława Kaczyńskiego w życiu politycznym stają się coraz częstsze i dłuższe, w szeregi jego armii wkrada się chaos. Pytanie, czy to jeszcze spójna armia, czy już tylko kłębowisko zaciekle walczących ze sobą koterii, których liderzy przygotowują się do rywalizacji o schedę po prezesie.
Oto ośrodek prezydencki występuje z inicjatywą jesiennego referendum konstytucyjnego. Propozycja nie była uzgodniona z kierownictwem PiS i ma na celu wzmocnienie pozycji Andrzeja Dudy jako samodzielnego gracza.
Oto ośrodek skupiony wokół Zbigniewa Ziobry wymierza cios w Pałac Prezydencki, aresztując jego doradcę, adwokata i byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego za rzekomą współpracę z klientem przestępcą i udzielanie mu pomocy w ukrywaniu środków pochodzących z wyłudzeń VAT. Oskarżenia, o których plotkowano od dawna, wydają się dęte i najprawdopodobniej jest to raczej demonstracja siły ziobrystów, przygotowujących się do zgarnięcia jak największej części tortu, który zostanie na stole po odejściu prezesa.
Oto „Gazeta Polska” przypuszcza bezpardonowy atak na Andrzeja Dudę, zarzucając mu zdradę. W tym akurat przypadku redakcja Tomasza Sakiewicza okazuje się sojusznikiem ziobrystów, ale to tylko taktyczny, chwilowy alians. W istocie „Gazeta Polska” to zbrojne ramię Antoniego Macierewicza, który ostatnio wypadł z łask i poszedł w odstawkę. – Macierewicz do wora, wór do jeziora” – takie wytyczne mieli usłyszeć funkcjonariusze rządowego aparatu propagandy w TVP (choć oczywiście później pojawiły się oficjalne zaprzeczenia: skądże znowu, broń Boże, takie słowa nie padły, my w ogóle nie używamy takich sformułowań, bo u nas kwitnie miłość bliźniego).
Dziwnym jednak trafem w tym samym czasie kontrolowane przez Mariusza Kamińskiego specsłużby biorą na celownik czołowego pupila Antoniego Macierewicza Bartłomieja Misiewicza, ujawniając nieprawidłowości, jakich miał się dopuścić on sam i jego ludzie, zgarniając góry szmalu w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. O sprawie z lubością rozpisuje się propagandowy biuletyn braci Karnowskich, a Antoni Macierewicz protestuje: – „Chodzi o napiętnowanie Bogu ducha winnego Misiewicza”. Oczywiście, mówi nieprawdę. Doskonale wie, że nie chodzi o napiętnowanie nieistotnego chłopaczka z apteki w Łomiankach, lecz o dopadnięcie jego samego: „Macierewicz do wora, wór do jeziora”.
W grze jest jeszcze ośrodek toruńskiego oligarchy Tadeusza Rydzyka, który w ostatnim okresie też poniósł poważne straty. Jego czołowy przedstawiciel w rządzie, Jan Szyszko, został zdymisjonowany, a lansowana przez Radio Maryja i biskupów inicjatywa zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej napotyka na trudności i jest spychana na boczny tor. Rydzyk i Szyszko podszczypują więc centralę PiS-u, krytykując ją np. za brak sprzeciwu wobec idei zakazu hodowli zwierząt futerkowych.
Wiadomo, kto tak naprawdę jest tu obiektem krytyki – wszak wszyscy pamiętamy słowa miłośnika kotów Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane przez niego na otwarciu wystawy pt. „Niech futra przejdą do historii”: – „Chodzi o to, aby cierpienia zwierząt było mniej na świecie, a cierpienie zwierząt futerkowych to jedno z tych najgorszych, które mają miejsce”. Nic dziwnego więc, że politycy PiS dostali oficjalny szlaban na udział w organizowanym przez rydzykowców sobotnim marszu leśników i hodowców zwierząt futerkowych. W stosunkach między Toruniem a Nowogrodzką słychać coraz głośniejsze trzaski i zaczynają się sypać iskry.
Taki jest stan spraw w obozie „dobrej zmiany” w pierwszej połowie maja. A wkrótce będzie jeszcze gorzej, bo starzejący się i schorowany wódz znika coraz częściej i na coraz dłużej. Jego propagandyści wmawiają opinii publicznej, że to nic takiego: wiosenna infekcja, atak alergii, zwyrodnienie kolana… Do tej operacji propagandowej wciągnięto nawet dyrektora wojskowego szpitala, który przywiózł prezesowi PiS kule ortopedyczne. Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że chodziło wyłącznie o to, by dowiedziała się o tym opinia publiczna, by uprawdopodobniało to wersję ze schorzeniem kolana. Że kule były w istocie niepotrzebne, bo zdrowotne problemy Jarosława Kaczyńskiego mają inny charakter.
Przygotujmy się więc, że w najbliższej przyszłości walka PiS-owskich buldogów jeszcze bardziej się zaostrzy i przeniesie się spod dywanu na jego powierzchnię. Nie pocieszajmy się jednak zanadto. Historia uczy, że zmiana warty w obozie dobrej zmiany wcale nie musi być zmianą na lepsze. Wszak po Leninie przyszedł Stalin.
Waldemar Mystkowski pisze o leczącym się Kaczyńskim.
Kolano Jarosława Kaczyńskiego zaprowadziło go do szpitala. Za kolanem prezesa poszła polityka, a w każdym razie sprawujący władzę. Media donoszą, że po błogosławieństwo przybywają do szpitala przy Szaserów wszystkie najważniejsze aktualnie osoby w państwie – z premierem Mateuszem Morawieckim włącznie.
Podobno też przybył na Szaserów prezydent Andrzej Duda, który w odległości 100 metrów od prezesa robił przegląd garnituru zębów, bo te ponoć go bolały. Interesująca może być ze względów sensacyjnej narracji odpowiedź na pytanie: jakimi kanałami Duda dostał się do prezesa, bo kolano Kaczyńskiego leży w innym budynku, a Duda otwierał buzię przed stomatologiem w jeszcze innym bloku.
Kaczyński w odgradzaniu się od społeczeństwa ma praktykę godną Kim Ir Sena czy też jego następcy Kim Dzong Una. Tysiące policjantów i setki metrów barierek chronią go na miesięcznicach, do Sejmu wchodzi w otoczeniu zgrai ochraniających osiłków, którzy kosztują przeszło milion zł rocznie. Klejnoty Korony Brytyjskiej nie mają takiej ochrony, o czym mogliśmy się przekonać w filmie z Jasiem Fasolą.
Obywatele RP wraz ze społeczeństwem obywatelskim wygrali na Krakowskim Przedmieściu, nie ma już barierek i tysięcy policjantów podczas miesięcznicy. Właśnie funkcjonariusze przenieśli się na Szaserów.