Hairwald

W ciętej ranie obecności

Kompromitacja PiS w Europie. Prześladowanie Kozłowskiej

Ukraińska szefowa Fundacji Otwarty Dialog Ludmiła Kozłowska od dwóch dni jest w Berlinie, gdzie weźmie udział w wysłuchaniu w Bundestagu o łamaniu praworządności w Polsce i na Węgrzech. Zastosowany przez polskie władze wpis do Systemu Informacyjnego Schengen, który uniemożliwiał Kozłowskiej powrót do UE, działał niecały miesiąc.

  • Od rana 11 września wydalona z Polski i UE Ludmiła Kozłowska przebywa w Niemczech
  • Kozłowską zaprosili niemieccy parlamentarzyści na wysłuchanie w Bundestagu zatytułowane „Prawa człowieka w niebezpieczeństwie – demontaż praworządności w Polsce i na Węgrzech”
  • – Opowiem, jak polskie władze za pomocą dezinformacji, personalnych ataków i całego aparatu państwowego chciały wyrzucić mnie z Polski – zadeklarowała ukraińska prezes Fundacji Otwarty Dialog w rozmowie z Onetem
  • Jak dowiedział się Onet, podstawą wydania wizy był „interes narodowy Niemiec”

Wczesnym rankiem we wtorek 11 września Ludmiła Kozłowska wylądowała w Berlinie, gdzie w czwartek 13 września weźmie udział w wysłuchaniu w niemieckim parlamencie. Niecały miesiąc wcześniej, 14 sierpnia, ukraińska szefowa Fundacji Otwarty Dialog została deportowana z terytorium Unii Europejskiej na skutek wpisania do Systemu Informacyjnego Schengen (SIS) przez władze polskie.

Wpis do SIS nastąpił wskutek negatywnej opinii ABW dotyczącej wniosku Kozłowskiej o zezwolenie na pobyt rezydenta długoterminowego w UE. Jak stwierdził Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, negatywna opinia ABW związana jest „z poważnymi wątpliwościami dotyczącymi finansowania kierowanej przez Ludmiłę Kozłowską Fundacji Otwarty Dialog”.

W rozmowie z Onetem, Kozłowska stwierdziła wówczas, że działania ABW są „osobistą polityczną zemstą Mariusza Kamińskiego na moim mężu Bartoszu Kramku” za jego działalność w antyrządowych ruchach obywatelskich. – To już kolejna próba ABW atakowania i zdyskredytowania Fundacji Otwarty Dialog – powiedziała wtedy. – Wcześniej Mariusz Kamiński zlecił szefom MSZ ogólną kontrolę fundacji oraz przymusową wymianę zarządu. Później była kontrola celno-skarbowa fundacji, która miała na celu doszukanie się nieprawidłowości w naszych działaniach. Sprawdzano, dlaczego jednej lub drugiej osobie, przesiedleńcom i wojskowym z Ukrainy, wydawaliśmy pomoc humanitarną lub kamizelki kuloodporne. Tu też niczego się nie doszukano, bo to jest normalna działalność takich organizacji jak nasza.

Po niecałym miesiącu Kozłowska powróciła na terytorium UE w związku z wysłuchaniem w Bundestagu, o którym jeszcze w lipcu rozmawiała z dwoma niemieckimi parlamentarzystami, Frankiem Schwabe i Andreasem Nickiem.

– Po deportacji sprawy się skomplikowały, ale w ubiegłym tygodniu dostałam oficjalne zaproszenie na wysłuchanie w niemieckim parlamencie – powiedziała Onetowi Kozłowska. – 10 września otrzymałam krótkoterminową, specjalną wizę do Niemiec. Znamienne, że były szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski w niedawnym wywiadzie przyznał, że w moim wydaleniu chodziło o zablokowanie „antypolskiej” działalności fundacji w Europie, w tym kontaktów z zagranicznymi politykami – dodała Kozłowska.

Jak dowiedział się Onet, podstawą wydania wizy był „interes narodowy Niemiec”.

Wysłuchanie zatytułowane „Prawa człowieka w niebezpieczeństwie – demontaż praworządności w Polsce i na Węgrzech” odbędzie się 13 września w Bundestagu. – Opowiem na nim, jak polskie władze za pomocą dezinformacji, personalnych ataków i całego aparatu państwowego w postaci służb specjalnych, prokuratury, policji i przy pomocy kontroli celno-skarbowych, próbowały wyrzucić mnie z Polski. Obecna władza twierdzi, że szkodzę interesowi Polski. Ja uważam, że bronię interesu Polski i Europy, które nie są zbieżne z interesem PiS – powiedziała Kozłowska.

W rozmowie z Onetem Kozłowska dodała, że jest poruszona możliwością powrotu do Europy, szczególnie, że to wyjątkowy moment. – Wracając do Unii Europejskiej, odczuwam ogromną nadzieję i wzruszenie – powiedziała. – Wracam w symbolicznym okresie. Po pierwsze, przesłuchanie odbędzie się równo miesiąc po tym, jak zostałam wydalona z Belgii na żądanie polskich władz. W ten sposób PiS próbowało mnie uciszyć, ale to im się nie udało. Na spotkaniach w Bundestagu wyjaśniam, co ze mną zrobiono i jak PiS próbował rozdzielić mnie z mężem. Ten okres jest symboliczny jeszcze z jednego powodu. Kiedy dowiedziałam się, że otrzymam wizę do Niemiec, Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło projekt rezolucji, która jest rekomendacją dla wszystkich narodowych parlamentów, aby przyjęły globalną ustawę Magnickiego, o co moja Fundacja Otwarty Dialog walczyła od lat. W najbliższym czasie zamierzamy także kontynuować działania na rzecz utrzymania sankcji wobec Rosji na forum Rady Europy.

Ustawa Magnickiego wzięła swą nazwę od nazwiska rosyjskiego prawnika Siergieja Magnickiego, który wykazał korupcję na najwyższych szczeblach władzy w Rosji. Na podstawie sfałszowanych przez prokuratorów dowodów Magnicki trafił do aresztu, gdzie zmarł pobity przez strażników w listopadzie 2009 r.

Ustawa wprowadza osobistą odpowiedzialność konkretnych urzędników za łamanie praw człowieka i nadużycia władzy. Osoby objęte ustawą Magnickiego nie będą mogły wjeżdżać na teren krajów, które ją przyjęły, będą blokowane także ich konta bankowe. – Do tej pory myślano o stosowaniu ustawy Magnickiego pod kątem takich krajów, jak Rosja, Kazachstan czy Mołdawia – powiedziała Kozłowska. – Lecz jeśli polskie władze będą zachowywać się tak, jak do tej pory, sankcje mogą kiedyś dotyczyć także ich. Przykro mi to mówić, ale Mariusz Kamiński i cała ekipa, która łamie konstytucję i swobody obywatelskie, podąża w podobnym kierunku.

Wydanie wizy Ludmile Kozłowskiej jest kolejnym sygnałem ze strony Niemiec, że ich zdaniem Polska nadużywa furtki, jaką jest wpis do Systemu Informacyjnego Schengen, do wyrzucania z kraju lub nie wpuszczania do niego niewygodnych osób. W listopadzie 2017 r. Polska w podobny sposób zablokowała wjazd na teren Polski i całej strefy Schengen Światosława Szeremety, sekretarza ukraińskiej Komisji ds. Wojen i Represji Politycznych. Szeremeta znalazł się na tzw. czarnej liście Waszczykowskiego.

Dwa tygodnie po zablokowaniu przez Polskę wjazdu Szeremety do strefy Schengen, mężczyzna opublikował na Facebooku zdjęcie z lotniska w Berlinie z „pozdrowieniami dla Waszczykowskiego”. Wizę wydała mu ambasada Niemiec.

Jak wschodnie reżimy wykorzystały polskie media prorządowe po deportacji Kozłowskiej

Ministrowie tego rządu bez przerwy w trakcie uroczystości powtarzają, że trzeba być gotowym, by ponieść najwyższą ofiarę i zginąć za ojczyznę. Przywołam George’a Pattona, który tłumaczył: „Celem wojny nie jest śmierć za ojczyznę, ale sprawienie, aby tamci skurwiele umierali za swoją”.

Paweł Wroński: Minister obrony Mariusz Błaszczak powołał do istnienia czwartą dywizję Wojska Polskiego. Mówił, że w ten sposób zapewnione będzie bezpieczeństwo Polski wschodniej. Cieszy się pan?

Gen. Mirosław Różański: Nie, wcale się nie cieszę. Uważam to za propozycję irracjonalną. Sam gest utworzenia nowej dywizji nie jest dla mnie działaniem strategicznym, ale populistycznym gestem przedwyborczym. Nie zwiększa się liczba żołnierzy, nie zwiększa się bezpieczeństwo Polski.

Błaszczak stworzył nową dywizję. Ale żołnierzy nam nie przybyło

Zapewne większość społeczeństwa odebrała to działanie pozytywnie. Ludzie uznali, że mamy więcej wojska i możemy się czuć bezpiecznie.

– Nieporozumienie. Ta dywizja jest tworzona z dwóch brygad już istniejących i zapowiedzianej nowej brygady, której jeszcze nie ma. Przypomnijmy, co ostatnio ustalił szczyt NATO w Brukseli. Zdecydował on o utworzeniu sił składających się z 30 batalionów, 30 eskadr lotniczych, 30 okrętów zdolnych do przerzucenia w rejon konfliktu w ciągu 30 dni. Jeśli dziś zgodnie z tymi ustaleniami MON zamiast ogłaszania budowy czwartej dywizji zaproponowałby stworzenie przez Polskę dziesięciu takich nowoczesnych batalionów, tobym gorąco przyklasnął i sam bym się do tej roboty zgłosił na ochotnika. Zamiast tego zaproponowano twór papierowy.

– Jeżeli chodzi o panią Gersdorf to jest prezesem Sądu Najwyższego. Jest, bo taki jest zapis w konstytucji. Do 2020 roku jest. Można było wprowadzić wiek emerytalny, ponieważ ustrój sądów reguluje ustawa, więc tutaj zgodne z prawem, z konstytucją jest obniżenie wieku emerytalnego do 65 lat. Można się z tym zgadzać bądź nie. W konstytucji, która jest ustawą zasadniczą i nawet jeśli jest źle napisana, to napisane w niej jest, że pierwszy prezes Sądu Najwyższego ma taką, a taką kadencję – mówił Paweł Kukiz w rozmowie z Beatą Michniewicz w „Salonie politycznym” radiowej Trójki.

Single Post Navigation

Dodaj komentarz