Hairwald

W ciętej ranie obecności

Pociotkowie pisowców rwą się do koryta. Żony, kierowcy i wszyscy bliscy

Powoli ujawniane są listy wyborcze, a wraz z nimi odsłaniane są wszelkie powinowactwa i znajomości kandydatów z partią rządzącą. Interesująco prezentuje się lista PiS w warszawskim okręgu wyborczym na Mokotowie. Na trzecim miejscu pojawiło się nazwisko żony korespondenta TVP w Berlinie, Cezarego Gmyza, który to nazwał I Prezes Sądu Najwyższego „szlampą”.

Żona korespondenta, pani Elżbieta Wronowska-Gmyz – na co dzień zatrudniona w Narodowym Centrum Kultury – zaskarbiła sobie przychylność partii kiedy w 2016 r. zorganizowała w warszawskiej Kordegardzie wystawę o katastrofie smoleńskiej.

Na uwagę zasługuje numer jeden na wspomnianej liście kandydatów. Jest nim były kierowca Jarosława Kaczyńskiego, radny Warszawy Jacek Cieślikowski. Miesięczne zarobki radnego to niebagatelna suma 14 tys. złotych.

Jak podaje portal wiadomości.gazeta.pl, radny Cieślikowski w 2017 r. „zarobił dokładnie 169 tys. 209 zł. Na tę kwotę złożyło się 108 tys. i 18 tys. zł z dwóch umów o pracę, a dodatkowo Cieślikowski zainkasował 21,3 tys. zł z firmy Geranium (jest jej prezesem) oraz 18 tys. zł ze spółki Srebrna (zasiada w zarządzie).”

Lista wyborcza kandydatów PiS z okręgu Mokotów, to tylko jeden przykład układów i partyjnego kolesiostwa.

Wybitna pisarka Maria Nurowska komentowała w programie „Nie ma żartów” (Superstacja) politykę rządu PiS.

Single Post Navigation

1 thoughts on “Pociotkowie pisowców rwą się do koryta. Żony, kierowcy i wszyscy bliscy

  1. Dziwię się zdziwieniu ludzi, przecież inteligentnych, że w telewizja publiczna (nb. dobra nazwa – kojarzy się od razu z inną instytucją, gdzie te ż starają się, jak mogą, zrobić dobrze tym, którzy im płacą), to obecnie wzorzec najbardziej prymitywnej, chamskiej i – jak słusznie podkreśla prof. Matczak – z ducha faszystowskiej propagandy. To ostatnie, to już „zdobycz” PiS-u i zasługa „dziennikarzy” wychowanych przez szkółkę innego faszysty – niejakiego Rydzyka, ale publiczna, czyli państwowa TV zawsze wykonywała zadania zlecone (w mniej lub bardziej bezpośredni sposób) przez aktualną władzę i od samego jej powstania aż do opanowania mediów publicznych przez PiS do programów tzw. informacyjnych szli ludzie gotowi za pieniądze i inne korzyści, świecić twarzą opowiadając oczywiste kłamstwa czy tylko „naginając fakty” do oczekiwań mocodawców. Faktem jest natomiast, że taki wysyp nieuków, chamów, prymitywow i oszołomów jak dziś, dawniej byl czymś nieznanym i nie do przyjęcia. Niemniej, to kolejne katastrofalne zaniedbanie PO, że mimo obietnic nie zlikwidowała państwowej telewizji, bo uznała, że jej samej się ona przyda, a teraz widzimy tego skutki.

Dodaj komentarz