Hairwald

W ciętej ranie obecności

Archive for the tag “Piotr Wielgucki”

Jacek Kurski won! – zwolennicy „dobrej zmiany” chcą zmiany w TVP

Przyszła pora na szukanie kozła ofiarnego. Trzeba przecież wyjaśnić, dlaczego zwycięstwo PiS w wyborach samorządowych nie było tak miażdżące, jak śnił o tym prezes partii. Padło na prezesa TVP Jacka Kurskiego. W szeregach PiS telewizja publiczna jest obwiniana o … rozgrzanie atmosfery do tego stopnia w trakcie relacjonowania kampanii wyborczej, że zmobilizowała letni elektorat. A ten zaś poszedł głosować na opozycję (!). „Jeśli TVP się nie zmieni, to zapłacimy za to przy okazji kolejnych wyborów” – usłyszeli dziennikarze portalu „Wyborczej” od jednego z polityków obozu rządzącego.

Czy Kurski poleci? Dorzucanie Telewizji Polskiej do listy winnych wszelkich niepowodzeń PiS to nowość. Zazwyczaj bowiem to media prywatne są przez polityków obozu rządzącego powszechnie wytykane jako winne kolportowania fake newsów (np. o ryzyku polexitu) i nakręcanie antyprawicowych emocji – pisze cytowany portal. Z drugiej strony Kurskiego nie można jednak skreślać, bo jest zręcznym i inteligentnym politykiem, cenionym przez Jarosława Kaczyńskiego rozmówcą, a do tego (prywatnie) gawędziarzem i duszą towarzystwa – wylicza „Wyborcza”.

W Radiu Wnet prof. Waldemar Paruch mówił, że chociaż realne wyniki wyborów są dla Prawa i Sprawiedliwości bardzo korzystne, to jednak TVP ma znaczny udział w zaprzepaszczeniu szansy PiS na II turę w Warszawie i na większość w sejmiku Mazowsza.

Przypomnijmy: politolog Paruch jest głównym specem PiS od analiz socjologicznych i kampanii wyborczych, pełnomocnikiem premiera ds. utworzenia i funkcjonowania Centrum Analiz Strategicznych. Co zdaniem tego specjalisty sprawiło, że PiS nie ma 36 proc. w skali Polski w wyborach do sejmików? Dyskusja o polexicie i właśnie „rozhuśtane emocje”. Teraz wśród polityków PiS krążą plotki, że Kurskiego zastąpić go może prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. Wynikają stąd, że był on na spotkaniu ścisłego kierownictwa PiS tuż po wyborach samorządowych.

Tymczasem – jak za dotknięciem magicznej różdżki – „Wiadomości” TVP1 tuż po wyborach samorządowych złagodniały. „Dla Rafała Trzaskowskiego to niewątpliwie słodki poranek. Zwyciężył w I turze” – padło na antenie. Hannie Zdanowskiej oddano, że zdobyła 70 proc. głosów w Łodzi. A do tego głos w materiałach i kandydaci opozycji, i PiS (!). Generalnie temat wyborów samorządowych nie zajmował zbyt wiele czasu w programie.

– W zmienionej rzeczywistości PiS liczył, że da łupnia w tych wyborach Koalicji Obywatelskiej, a okazało się, że sam dostał łupnia. To, co się wszyscy kiedyś spodziewali, że następne wybory będą zwycięskie dla PiS-u, skończyło się w sumie wygraną Koalicji Obywatelskiej wspólnie z PSL-em – stwierdziła Katarzyna Lubnauer w rozmowie z Pawłem Lisickim w „Salonie politycznym Trójki”.

Holtei

Krzysztof Daukszewicz

Podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Niemczech gospodarze byli uprzejmi. Gospodarz, prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, zaznaczył, że „więcej nas łączy, niż dzieli”, ale trudne tematy we wzajemnych relacjach nie zostały przemilczane w rozmowach. Te trudne tematy to spór o sądownictwo, stosunek pisowskiej Warszawy do Unii Europejskiej, odbierany w Berlinie jako chłodny, oraz reparacje za zniszczenia wojenne.

Słabnie polsko-niemieckie zaufanie

Żaden z nich nie psuł stosunków polsko-niemieckich przed dojściem do władzy pisowskiej prawicy. Teraz psują, co berlińska gazeta „Tagesspiegel” podsumowała tak: „Duża część Niemców i Polaków stała się sobie w minionych latach obca. Nie rozumieją sposobu myślenia panującego w sąsiednim kraju i mają mu to za złe”. Innymi słowy, stosunki psują się nie tylko na górze, ale i na dole. A to już prawdziwy problem dla obu naszych krajów, bo oznacza, że słabnie po obu stronach wzajemne zaufanie.

Niektóre wypowiedzi i „bon moty” prezydenta Dudy na towarzyszącym jego wizycie Forum Polsko-Niemieckim potwierdzają to wrażenie. Prezydent nie zdobył się na…

View original post 3 299 słów więcej

PiS hoduje faszystów przeciw społeczeństwu obywatelskiemu

Biciem i kopaniem „okazywali tylko niezadowolenie”. Prokuratura umorzyła śledztwo

Prokuratura w Warszawie umorzyła wniosek o ściganie nacjonalistów, którzy pobili kobiety na Marszu Niepodległości. Prokuratur uznała, że tylko „okazywali niezadowolenie”, a ich zachowanie nie naruszyło interesu społecznego

11 listopada ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Na trasie przemarszu stanęło 14 kobiet z transparentem „Faszyzm stop”. Wśród nich były działaczki ruchu Obywatele RP (organizatorki protestu), Warszawskiego Strajku Kobiet oraz płockiej inicjatywy Jedzenie zamiast Bomb. Kobiety były przez narodowców szarpane, kopane, bite i oplute. Zostały wyniesione z trasy pochodu przez jego uczestników – jedną z nich upuszczono, rozbijając jej głowę. Konieczna była pomoc pogotowia.

Duży Format: 14 kobiet na Marszu Niepodległości

W poniedziałek 10 kwietnia otrzymały z warszawskiej prokuratury pisma, informujące o umorzeniu śledztwa przeciwko organizatorom demonstracji, czyli Stowarzyszeniu Marsz Niepodległości, związanemu z Ruchem Narodowym, ONR i Młodzieżą Wszechpolską. W uzasadnieniu przeczytały, że celem bijących, kopiących, wyzywających nie było pobicie, lecz okazanie niezadowolenia, a umiejscowienie obrażeń pokazuje, że przemoc nie była wymierzona w newralgiczne punkty ciała. Wprawdzie prokuratura uznała rzucane w kierunku kobiet obelgi za znieważenie, ale nie dopatrzyła się naruszenia interesu społecznego. Pod dokumentem podpisała się prokurator Magdalena Kołodziej.

Elżbieta Podleśna, psychoterapeutka, kierowniczka ośrodka terapii uzależnień zaraz po wydarzeniu opowiadała Dużemu Formatowi, że parokrotnie dostała kopniaka w plecy, po nerkach, bo bohaterowie lubili zachodzić od tyłu. – Zostałam też czymś oblana po twarzy. Nie chcę się domyślać, co to było. Miałam chusteczki, to się wytarłam – mówiła. Dziś nie kryje rozczarowania. – Pani prokurator wywodzi, że nikt nie chciał zrobić mi umyślnej krzywdy. Jasne. Słowa „żebyś zdechła” to takie zwyczajne zwroty towarzyskie.A moje obrażenia są nieistotne (…) Wszystko dziś wróciło. Moment, gdy ocieram twarz ze śliny. Gdy czuję, jak Kinga drga od kopnięć. Jak nachyla się nade mną ten brzuchaty facet. Jak znika z zasięgu wzroku Wierzba. Wszystko wróciło, gdy opluła mnie prokuratorka Rzeczypospolitej Polskiej. Gdy stwierdziła, że faszyzm, rasizm, nienawiść i przemoc to moja sprawa prywatna – napisała na Facebooku.

Krystyna Zdziechowska, lekarka anestezjolog opowiadała w listopadzie ubiegłego roku, że protest na trasie marszu narodowców był krzykiem rozpaczy. – Poszłyśmy tam z poczucia beznadziejności, bo widziałyśmy, że instytucje do tego powołane – policja, urząd wojewody, urząd miasta – nie reagowały na hasła neofaszystowskie i rasistowskie wznoszone na wcześniejszych Marszach Niepodległości – opowiadała. Dziś twierdzi, że spodziewała się takiej decyzji prokuratora, ale – jak napisała na FB – „uzasadnienie powala”.

– Ta decyzja to bezpośredni dowód na przyzwolenie wobec działań skrajnej prawicy – uważa Zofia Marcinek, antyfaszystowska działaczka. Na Facebooku komentuje:

Odczłowieczyć przeciwnika – jakże to znana strategia. Wynaleźć przyczyny, dla których nie zasługuje na taką samą sprawiedliwość (…) Możesz kopać, pluć, deptać. Grozić śmiercią, wyzywać, głośno marzyć o komorach gazowych. Możesz wreszcie za ręce, nogi i szyję wlec kogoś po asfalcie. Jeśli jesteś neofaszystą, nie masz się czego bać. Nie będzie to przecież agresja, tylko niezadowolenie. Nie będzie to przemoc. A na pewno nie będzie to naruszać interesu ogółu. Masz na to dowód w postaci orzeczenia prokuratury. (…) Faszyści nie przestaną karmić się strachem i przyzwoleniem. I za którymś razem głowę takiego głupka idealisty, siedzącego na trasie marszu umysłowego chamstwa i podłości, rozbiją. I wtedy będzie już za późno na orzeczenie o społecznej szkodliwości czynu. Boję się dzisiaj, nie ma powodu udawać, że tak nie jest. I czuję, że ktoś tym wściekłym facetom, od których 11 listopada słyszałam życzenia śmierci, oddał kolejny kawałek przestrzeni.

Na trasie marszu narodowców 11 listopada ubiegłego roku stanęły: Kinga Kamińska, Elżbieta Podleśna, Krystyna Zdziechowska, Ewa Błaszczyk, Beata Geppert, Maria Bąk-Ziółkowska, Zofia Marcinek, Izabela Możdrzeń, Monika Niedźwiecka, Agnieszka Wierzbicka, Katarzyna Szumniak, Katarzyna Kwiatkowska, Lucyna Łukian, Agnieszka Markowska.

Wiemy, że są tacy, którzy nie będą mogli spać spokojnie. Niebezpieczny obywatel, Jerzy Owsiak, znów na wolności!

Tym razem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył bloger „Matka Kurka”, który jak się okazuje od dawna ma Jurka na oku i nie spocznie zanim nie doprowadzi szefa Wielkiej Orkiestry, za kraty.

Według Piotra Wielguckiego, czyli blogera „Matka Kurka”, przy organizacji Przystanku Woodstock miało dochodzić do łamania prawa. W 2015 donosił, że festiwal zorganizowano bez odpowiednich zezwoleń, że dochodziło do zaniżania liczby uczestników, a nadzór nad bezpieczeństwem był fikcją. Zgłaszał jeszcze inne „przestępstwa”, a to, że na Przystanku Woodstock miano nadużywać alkoholu i środków odurzających, no i skutkiem tego były cztery zgony, itd…

Tymczasem Prokuratura Okręgowa w Koszalinie „nie dopatrzyła się znamion przestępstwa”

Zastępca prokuratora okręgowego w Koszalinie pani Zuzanna Ostrowska, powiedziała PAP: „W śledztwie analizie poddano dokumentację administracyjną powstałą w związku z wydawaniem pozwoleń na organizację tego typu imprez w kontekście szczegółowych aktów wykonawczych obowiązującej ustawy, w tym warunków, jakie musi spełniać organizator, począwszy od sanitarnych wymagań, a skończywszy na bezpieczeństwie. Nie dopatrzono się znamion czynu zabronionego”.

Co za pech, pani „Matko Kurka”!

Pech tym większy, że to umorzenie kończy postępowania ws. Przystanku Woodstock. Albowiem „Osoba, która złożyła doniesienie nie jest pokrzywdzoną, więc nie będzie jej służyło zażalenie”.

Oto filmik z „dialogu” Mateusza Morawieckiego z rolnikami. Zareagował m.in. prezydent Lech Wałęsa.

Post Navigation