Hairwald

W ciętej ranie obecności

PiS bez skrupułów grabi Polskę

Brak skrupułów rządu PiS i powściągliwość u Tuska

Duchowny Stanisław Walczak na temat ustawy mającej zaostrzyć prawo aborcyjne w Polsce w kontekście postawy Kościoła.

Poseł Marcin Kierwiński i inni o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat przejmowania nielegalnie majątków.

Stanisław Lem był wielkim pisarzem i wizjonerem.Udało mu się nawet przewidzieć, że coś takiego jak PiS powstanie, a członkowie tej sekty będą dość charakterystyczni.😂

Bożena Chlabicz-Polak na koduj24.pl pisze o Godek.

Według PiS – nie ma takiego urzędu, resortu czy instytucji, którymi nie potrafiłby kierować absolwent podstawówki, a co dopiero anglistka Godek!

Na biedną Kaję Godek posypały się medialne gromy. Pismaki-lewaki wyszperały, że aktywistka firmująca kolejne ustawy „za życiem” dorabia w radzie nadzorczej spółki skarbu państwa, w firmie mającej do czynienia z „układami wtryskowymi” czy jakoś podobnie. Posada w sam raz dla dyplomowanej filolog angielskiej.

No, ale czy to wina pani Kai, że w edukacji człowiek jest skazany na klepanie biedy? A przecież już pod reżimem PO niektórzy humaniści dorobili się majątku, dostając za zasługi w walce z komunizmem intratne posady tam, gdzie płaci się realne pieniądze. Był, na przykład, taki jeden historyk, co został dyrektorem banku. I to od razu komercyjnego. I proszę – dał radę, śpiewająco!

Więc fala hejtu na Bogu ducha, a kobietom nakaz rodzenia zdeformowanych płodów winną panią Kaję to nic, tylko zawiść, że już nie wspomnę o porażającym chamstwie. Oj, nieładnie, zazdrośnicy, oj nieładnie… Przecież to wszystko legalnie wypłacone z budżetu!

Czyż nie po to była zresztą dokonująca się od dwóch lat „kontrrewolucja moralna”, żeby rewolucjoniści, dotąd tyrający za średnią krajową, teraz mogli żyć co najmniej tak godnie, jak liberały-aferały i ujadające lewactwo, co się nakradło wcześniej? Sam pan prezes był łaskaw wyjaśnić wreszcie tę kwestię, popierając stanowisko premier Szydło w kwestii nagród, a konkluzja tej wypowiedzi brzmiała: Się Należy!

To po prostu twórcze, na skalę wyborczego zwycięstwa, rozwinięcie znanej koncepcji autorstwa partii aktualnie rządzącej – znane bardziej w formie akronimu TKM. Nagroda za postawę, po prostu. Za skromność. Za pracowitość wreszcie, w dziele umacniania „zmiany”, która z definicji miała być dobra, ale wyłącznie – i to już było drobnym drukiem – dla jej (zmiany, znaczy) zwolenników.

Wobec powyższego kwalifikacje na wszelkie urzędy, stanowiska, rady i temu podobne też trzeba teraz mieć głównie moralne. A co do reszty, to w każdej spółce, urzędzie, ministerstwie i czego tam jeszcze nie poobsadzano zwolennikami partii władzy, zawsze znajdzie się jakiś niedobitek ze słusznie minionej epoki, fachowiec z dyplomem odpowiedniej uczelni, który to wszystko ogarnie. W czasach słusznie minionych mówiło się o takich „dobry fachowiec, ale bezpartyjny”, co znaczyło, że trudno, niech pracuje, bo ktoś musi, ale kariery finansowej to taki na pewno nie zrobi.

Dzięki temu w radach nadzorczych czego bądź mogą zasiadać – i zasiadają – całe zastępy takich państwa z państwa PiS. I to już reguła. Symbolem tego typu polityki kadrowej jest słynny pomocnik aptekarza z Łomianek. Pani Kaja i tak wyróżnia się na tle tego egzotycznego grona, bo się legitymuje dość przyzwoitym wykształceniem. Tymczasem w radach nadzorczych potrafią sobie doskonale radzić (zwłaszcza finansowo) także panie i panowie ledwie po maturze. A nawet i bez.

Partia aktualnie rządząca realizuje w ten sposób swoje obietnice wyborcze. Po pierwsze – następuje oto zapowiadana „wymiana elit”. Po drugie – uciera się nosa wykształciuchom i pokazuje im, gdzie ich miejsce. Bo – okazuje się – nie ma takiej dziedziny gospodarki, takiego urzędu, resortu czy instytucji – którymi nie potrafiłby kierować absolwent podstawówki! W końcu frakcja władzy dała suwerenowi słowo, że odtąd już państwo będzie świetnie zorganizowane. A – dla przypomnienia – dobrze zorganizowane państwo jest wtedy i tylko wtedy, kiedy – by zacytować klasyka – może nim sprawnie zarządzać nawet… kucharka.

No i jest jeszcze coś. Jak powiedział pan prezes w komentarzu do sprawy nagród w rządzie premier Szydło – zanim do Polski wróciła wolność, „nie takie majątki były przejmowane”. Teraz nastąpił więc czas wyrównywania tych rachunków. Z tym, że nie ma już mowy o żadnym uwłaszczaniu się pod stołem. Teraz pierwszego miliona już nie trzeba kraść. Wystarczy go sobie „uczciwie wypłacić z budżetu”!

„Najpierw pod pretekstem religijnym szczuje się i zniesławia ludzi. Później pod pretekstem kłamstwa, że plac ma służyć obronności, przejmuje się go i stawia pomniki, w tym brata. To budzi najwyższy niesmak” – powiedział Radosław Sikorski w TVN 24.

Sikorski dodał, że stawiając w całym kraju pomniki Lecha Kaczyńskiego, prezes PiS „nie zmusi Polaków do szacunku” wobec brata. – „Prezes Kaczyński używa brata do dzielenia Polaków i robi mu krzywdę. Były rzeczy, które Lech Kaczyński robił dobrze, jak stosunki z Izraelem czy Ukrainą” – podkreślił były minister spraw zagranicznych.

Odniósł się także do wysokich nagród dla ministrów rządu Beaty Szydło i jej samej. – „Myślę, że wszyscy jesteśmy zniesmaczeni kontrastem między tym, co mówili: „skromność”, „służba Polsce”, a tym, co robią, czyli czerpaniem szeroką garścią. To nie były de facto nagrody. Nagroda to jest coś, co ma uzasadnienie, a to był system drugich pensji. Sądzę, że tam puściły hamulce” – skonstatował Sikorski.

Przyznał, że w rządzie Donalda Tuska przyznano nagrody wiceministrom. – „Za wynegocjowanie pakietu energetyczno-klimatycznego i za sukces w sprawie największego w historii budżetu Unii Europejskiej dla Polski. To rzeczywiście wymagało nagród, bo to były wieloletnie negocjacje. Wyliczyłem, że gdyby koledzy z PiS-u byli tak długo w rządzie jak ja – 14 lat – to według tych stawek, które sobie płacą, wyszłoby milion złotych na osobę” – podsumował Radosław Sikorski.

„Projekt PiS w sprawie nieopublikowanych wyroków Trybunału Konstytucyjnego z 2016 r. jest zbędny, zaś zmiany zaproponowane w projekcie Prawa i Sprawiedliwości odnoszące się do procedury odwoływania prezesów sądów mają charakter iluzoryczny” – czytamy w opublikowanych dziś opiniach Sądu Najwyższego na temat tych projektów.

Zdaniem sędziów z SN, PiS-owski projekt ustawy o TK ma „wywołać przekonanie, że rozstrzygnięcia w powyższych sprawach nie były orzeczeniami TK w rozumieniu Konstytucji”. W opinii napisano, że „jest to założenie wewnętrznie sprzeczne”.

SN zwrócił też uwagę, że Komisja Europejska uznaje orzeczenia jako wyroki TK i zaleca ich opublikowanie. Niepotrzebna jest więc ustawa przygotowana przez PiS. Szydło, a potem Morawiecki na podstawie Konstytucji powinni opublikować orzeczenia Trybunału z 9 marca, 11 sierpnia i 7 listopada 2016 r.

W drugiej opinii Sąd Najwyższy odniósł się do projektu zmian ustaw o sądach. – „W większości mają one charakter iluzoryczny. Zakładane w projekcie zmiany nie eliminują zasadniczych zastrzeżeń konstytucyjnych wobec obecnego kształtu ustaw o Sądzie Najwyższym i sądach powszechnych” – czytamy w opinii.

SN zaznaczył też, że zaproponowane przez PiS zmiany nie realizują zaleceń Komisji Europejskiej, która wskazała m.in. na potrzebę wyeliminowania swobody decyzyjnej ministra sprawiedliwości w zakresie powoływania i odwoływania prezesów sądów oraz zmiany podjętych już decyzji. – „Omawiane zmiany w ogóle nie dotyczą zaś procedury powoływania prezesów i decyzji już podjętych” – podkreślono.

Ze stopnia starszego posterunkowego na sierżanta awansował jeden z policjantów, który podczas czerwcowej kontrmiesięcznicy wynosił, a później legitymował Władysława Frasyniuka. Podwyższono też pensję funkcjonariusza – z ok. 2,5 tys. zł do 3,1 tys. zł miesięcznie – twierdzi wp.pl.

– „To była nagroda za interwencję wobec Frasyniuka. Mógł sobie wybrać jednostkę, w której chce służyć i awansował na stanowisko dowódcy drużyny” – stwierdził informator wp.pl. Kolejny też mówi, że to nagroda i dodaje, że nie każdy funkcjonariusz miałby szanse na taki awans. – „Rzecz jasna w dokumentach nie będzie śladu, jaki był faktyczny powód awansu. Zawsze to można uzasadnić inaczej” – powiedział wp.pl. funkcjonariusz. No i „jak na zamówienie” – rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak zaprzeczył, że awans był nagrodą za interwencję wobec Frasyniuka.

– „Trzeba karmić dłoń, którą się podnosi na obywatela. Mam postawiony zarzut o naruszenie nietykalności funkcjonariuszy. Dwóch policjantów zeznawało. Być może to jeden z nich” – skomentował w rozmowie z wp. pl. Władysław Frasyniuk.

Waldemar Mystkowski pisze o pieniądzach PiS.

Nieprofesjonaliści, niedołędzy zawsze więcej kosztują. Wszak nie płacimy im za potrzebną pracę, ale za to, że szkodzą. PiS dzisiaj nas ogromnie wiele kosztuje, ale gdy zostaną odsunięci od władzy, koszty wzrosną jeszcze bardziej. Szkodnika zawsze trzeba poprawiać, mimo że zawyżone koszty za jego obecność już ponieśliśmy. To tylko sfera materialna, a gdzie duchowa, psychologiczna?

Wypadek Beaty Szydło może posłużyć za przykład, jak to wygląda i będzie wyglądało. Skasowany został samochód z kolumny konwojującej byłą premier na odpoczynek, przez rok grupa śledczych do niczego nie doszła, pobierała pensje i za nią, i wszelakie ekspertyzy zapłacono 154 tys. zł.
To jednak nie koniec, bo młody kierowca seicento nie godzi się być kozłem ofiarnym, aby za nim ciągnął się smród polityków, którym wystaje słoma z pantofli. Koszty procesowe znowu spadną na państwo.

Pod tym względem Szydło ma rację: – „Ministrowie i wiceministrowie otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze im się po prostu należały”. Może nie jest tak ciężko coś zepsuć – limuzynę rządową bądź prawo konstytucyjne i sądownictwo – ale ciężko jest prowadzić felerne śledztwo i ustanawiać felerne ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, sądownictwie, KRS i Sądzie Najwyższym.

Napracowali się. To jednak nie wszystko, bo rzeczywiste koszty przed nami. Nadszarpnięta została reputacja Polski, szkodnicy nie uzyskają adekwatnych pieniędzy z budżetu unijnego. Więc zasadne jest dzisiaj pytanie: Czy PiS zapłaci Polsce reperacje za swoje szkodliwe nieudacznictwo?

Jeden z funkcjonariuszy PiS Marek Suski przynajmniej potrafił się zachować. Gdy dowiedział się o nagrodzie, że została przelana z automatu, oddał ją: – „Poszedłem do banku i odesłałem – 31 tys. zł”. Dobrze wiedzieć, że w PiS działa automat, który przelewa szmal o takiej wysokości. Suski jest szefem gabinetu politycznego Morawieckiego ledwie trzy miesiące, a już automat mu przelewa. A przecież nie jest jakimś Stańczykiem, lecz zwykłą „kupą śmiechu”. Ile zatem automat przelewa bardziej zasłużonym szkodnikom, hę?

Po PiS zostaną do zapłacenia ogromne rachunki i ten startup: automat przelewający szmal na konto.

Single Post Navigation

Dodaj komentarz