Hairwald

W ciętej ranie obecności

Polski Kościół zdemoralizowany do szpiku kości

Krytyka dziennikarza Konrada Piaseckiego (TVN24) za jego rozmowę w programie „Piaskiem po oczach” z posłanką Joanną Scheuring Wielgus.

Prof. Tadeusz Gadacz i inni o strajku osób niepełnosprawnych w Sejmie oraz Kościele katolickim.

TOK FM

Trudno się dziwić, że w tej sytuacji Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zwrócił się do ministerstwa z prośbą o wyjaśnienie tego zjawiska, pytając jaka działalność tych podmiotów uzasadniała przyznanie im środków z Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

Mimo ubiegłorocznych zmian w zasadach funkcjonowania funduszu nadal jest on „ukierunkowany na pomoc pokrzywdzonym i świadkom, przeciwdziałanie przestępczości oraz pomoc postpenitencjarną”.

Zmiana, na którą wskazuje rzecznik pojawiła się tymczasem w rozdziale „Pozostałe zadania finansowane ze środków Funduszu Sprawiedliwości”. I właśnie zgodnie z nimi, środki mogą być przeznaczone m.in. na finansowanie robót budowlanych, zakup urządzeń i wyposażenia, zakup wartości niematerialnych i prawnych czy zakup środków transportu.

Teoretycznie biorąc jest więc wszystko w porządku i nikt nie może się „przyczepić”, że np. są przeznaczone m.in.  na modernizacja zaplecza sportowo-rekreacyjnego Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu, na wsparcie dla fundacji Lux Veritatis i Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, czy na zakup sprzętu dla jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej (na co resort zamierza przeznaczyć ponad 100 milionów zł), lub na ustawową działalność Centralnego Biura Antykorupcyjnego, co pochłonąć ma 13 milionów zł.

Nie da się ukryć, że Rzecznik Praw Obywatelskich ma „uzasadnione wątpliwości”, czy środki są przeznaczane na cele, o których mowa w rozporządzeniu. Zwrócił się do ministra o przedstawienie pełnego wykazu podmiotów, które były beneficjentami ubiegłorocznego Funduszu. Ponadto poprosił ministra o przedstawienie wyników konkursów już rozstrzygniętych w 2018 r. – ze wskazaniem działalności wygrywających podmiotów, która uzasadnia przyznanie im środków z Funduszu Sprawiedliwości.

– Istotą chrześcijaństwa jest ekspansja. A mówienie o miłości, jej marketingowym narzędziem – ocenił w Godzinie Filozofów dr hab. Tadeusz Bartoś, filozof i teolog, publicysta, były dominikanin.

Waldemar Mystkowski pisze o ojcu PiS.

Jarosław Kaczyński szukał ojcostwa dla swej partii. Wcale nie od razu padło na redemptorystę Tadeusza Rydzyka, o którym miał w latach 90-tych złe mniemanie. Zaliczał Rydzyka do Targowicy, ale przytulił się do niego, aby sięgnąć po władzę.

Spin doktorzy PiS – Adam Bielan i Michał Kamiński – przekonali prezesa, aby skorzystać z wpływów mediów toruńskich. W połowie pierwszej dekady XXI wieku Rydzyk udzielił PiS błogosawieństwo ojcostwa, acz na swoich zasadach.

Cokolwiek ojciec zarządzi, należy mu się podporządkować. Ojciec ma zdanie decydujące i ma prawo do obrugania, do inwektyw, poniżania swego przychówku. I tak żona prezydenta Lecha Kaczyńskiego Maria została nazwana czarownicą, po Jarosławie Kaczyńskim takie deprecjonujące porównanie bratowej spłynęło jak woda po kaczce.

Ojciec Rydzyk co rusz wysyła podobne nieprzyjemne sygnały, bo mu wolno jako ojcu wyznającemu tradycyjne wartości. Ojciec dał PiS propagandę, poprzez nią władzę, więc żąda w zamian bardzo konkretnego zadośćuczynienia, bo ojciec jest ambitny.

Rydzyk jest twórcą dzieł: radia, telewizji, szkoły, geotermii, które są w różnym stadium powstawania, wszystkie klasyfikują się poza normalnym rynkiem medialnym, ekonomicznym i pozarozumowym.

Dzieła Rydzyka są na garnuszki łaski władzy. Co łaska – wyciąga ręce ojciec PiS Rydzyk – i jego przychówek daje z tego, co nie swoje, co wspólne. Innymi słowy, łaska dla Rydzyka jest darowana ze wspólnej kasy Polaków, z podatków wszystkich rodaków, czyli z budżetu państwa.

Jak na ambitnego ojca przystało, Rydzyk kręci nosem i ciągle mu mało. Lecz te ambicje ojca PiS pozwoliły mu wejść do elitarnego grona 100 najbogatszych Polaków.

Oko.press dokonało skrupulatnych obliczeń co do złotówki, ile też dostało się ojcu, gdy jego przychówek jako „dobra zmiana” objął władzę w kraju. Otóż Rydzyk nachapał się  80.921.021 złotych z publicznych pieniędzy. To są pieniądze udokumentowane, czyli takie, jakby złodziej włamał się do naszego sejfu i zostawił pokwitowanie kradzieży.

Ojciec PiS jest drogi do utrzymania przez wszystkich Polaków, który niczym Budda ze złota świeci nam w oczy niewypracowanym bogactwem.

Irlandia dołącza właśnie do grupy europejskich państw, w których aborcja jest jest legalna – pokazują referendalne wyniki exit polls. Jednak piątkowe referendum tak naprawdę nie jest o tym, czy pozwolić na przerywanie ciąży. Bo już dziś tysiące Irlandek to robi – tyle że za granicą. Zwolennikom liberalizacji chodzi o skończenie z hipokryzją i złamanie dominacji Kościoła.

Janet Ní Shuilleabháin od dziecka marzyła o podróży samolotem. Pech chciał, że gdy pierwszy raz wsiadła na pokład, musiała skupić się na tym, by przezwyciężyć poranne mdłości. Miała 18 lat i była w drodze do Londynu, by przerwać niechcianą ciążę. W jej rodzinnej Irlandii za aborcję groziło wtedy dożywocie. – Pracowałam, oszczędzałam na studia. Antykoncepcja zawiodła. Nie byliśmy gotowi na dziecko – opowiada 40-letnia dziś Ní Shuilleabháin „Independentowi”. Poleciała wraz z partnerem; rodzinie i znajomym skłamali, że to romantyczny wypad do Londynu.

Kiedy siedem lat temu Siobhan Donohue dowiedziała się, że jest w ciąży, najpierw się ucieszyła. Niestety w 20. tygodniu USG pokazało, że płód ma bezmózgowie. Z ciężkim sercem Siobhan z mężem podjęli decyzję o przerwaniu ciąży. Ponieważ irlandzkie prawo nie zezwalało na aborcję z powodu ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu (co wciąż dozwolone jest w Polsce), kobieta poleciała na zabieg do Liverpoolu. Wsiadając do samolotu pełnego weekendowych turystów, czuła się strasznie. Wszyscy lecieli, by się zabawić, zaś ona przeżywała życiowy dramat.

Według badania Ipsos dla „Irish Times” 68 proc. wyborców poparło zmiany, a zaledwie 32 proc. było przeciw.

Od dziś takie kobiety jak Janet czy Siobhan nie będą musiały wybierać między więzieniem a tragedią. W przeprowadzonym w piątek referendum Irlandczycy zdecydowali o uchyleniu tzw. ósmej poprawki do konstytucji, która kilka dekad temu zrównała prawa płodu z prawami matki i uczyniła aborcję legalną tylko w jednym przypadku: gdy zagrożone było życie matki. Według badania Ipsos dla „Irish Times” 68 proc. wyborców poparło zmiany, a zaledwie 32 proc. było przeciw.

Centroprawicowy rząd premiera Leo Varadkara obiecał liberalizację przepisów, uzależniając to od wyniku głosowania. Uzgodniony wstępnie projekt zakłada, że kobiety będą mogły „na życzenie” przerwać ciążę do 12. tygodnia, zaś w bardziej zaawansowanym stadium – po uzyskaniu pozytywnej opinii lekarzy. Przed zabiegiem będą miały 72 godziny na ostateczne przemyślenie decyzji.

rp.pl

Single Post Navigation

Dodaj komentarz