Hairwald

W ciętej ranie obecności

Nowy biskup Kuchciński. Po PiS trzeba zdjąć krzyże z miejsc publicznych, szpecą wolność

Proboszcz niewielkiej wsi Tuligłowy na Podkarpaciu jest pomysłodawcą pomnika dla uczczenia 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Pomnik, którego budowa została zrealizowana dzięki hojności liczącej 800 mieszkańców parafii i wsparciu finansowemu Fundacji PGE, został w sobotę uroczyście odsłonięty przez Marszałka Sejmu, Marka Kuchcińskiego i oczywiście poświęcony przez metropolitę przemyskiego abp Adama Szala.

Oświetlony pomnik został usytuowany na najwyższym wzniesieniu w okolicy. Na postumencie w kształcie kielicha i chrzcielnicy stoi 25 metrowy krzyż z 32 metrowym masztem flagowym, na którym powiewa polska flaga. Wdzięczność mieszkańcom Tuligłów, za taką formę uczczenia rocznicy niepodległości kraju, wyraził Kuchciński, a także sam prezes Jarosław Kaczyński, który napisał w liście: „Jestem bardzo wzruszony, że Tuligłowy pamiętają, że w tak szczególny chwytający za serce sposób upamiętniają to niezwykłe wydarzenie sprzed wieku, jakim było odrodzenie się niezależnego państwa polskiego. […] Wielkość tego górującego nad okolicą pomnika symbolizuje moc wiary naszych przodków. Niezłomną ufność, że Ten, co Polskę przez tak liczne wieki otaczał blaskiem potęgi i chwały raczy przywrócić nam wolną Ojczyznę.”

Nie wszyscy jak się jednak okazuje podzielają zachwyt prezesa PiS. Część mieszkańców, a także internauci nie kryją swego oburzenia. „Lepiej niech wymieniają słupy energetyczne”, „Ile ludzi to nakarmi?” – można przeczytać w licznych komentarzach.

Przewyższający swymi rozmiarami krzyż na Giewoncie, monument w Tuligłowach stał się kolejnym dowodem, że Polska pod dyktatem partii PiS, pomnikami stoi.

Analitycy z portalu politykawsieci.pl poinformowali, że po raz pierwszy od 2014 r. Prawo i Sprawiedliwość odnotowuje poważne straty w social mediach.

To ważna informacja, bo kampania przed wyborami samorządowymi nabiera tempa i jak się okazuje opozycja chyba odrobiła lekcje z poprzednich wyborów. Kilka lat temu PiS przejęło rząd dusz na portalach społecznościowych. Było to możliwe dzięki całej rzeszy ludzi zatrudnionych wówczas do obsługi social mediów.

Po wygranych wyborach „trutni, których wielką pracą wystukano, wyklikano i wylajkowano dominację PiS w sieci wynagrodzono posadami w administracji rządowej czy propagandowych mediach, a ich nieoficjalnego szefa Pawła Szefernakera zrobiono nawet wiceministrem, co miało dać gwarancję, że kontrola nad prawicowymi trollami internetowymi, wspierana pieniędzmi z KPRM pozwoli trwale wygrywać potyczki w sieci z pozostającą w tej materii w lesie opozycją.”

Ale jak pokazują wspomniane wyżej analizy ciepłe posadki rozleniwiły pisowców, a opozycja zrozumiała znaczenie mediów społecznościowych. Po ubiegłotygodniowej konwencji partii rządzącej, pomimo „świetlanych” haseł wyborczych, to nie one królowały w sieci, a billboardowe hasło opozycji #PiSWziąłMiliony.

Bitwa hasztagowa #PiSwziąlmiliony zasięg w sieci 9,1mln / 6,4K wzmianek #KonwencjaPiS zasięg w sieci 8,5mln / 9,7 wzmianek #DotrzymujemySłowa zasięg w sieci 5,5mln / 3,9 wzmiankę” – czytamy wpis politykawsieci.pl. Różnica ta jeszcze się powiększyła po sobotnim konwencie wyborczym Koalicji Obywatelskiej w Warszawie i zorganizowanym równolegle evencie PiS we Wrocławiu.

Wychwalana „dobra zmiana” ponownie przegrała bitwę w mediach społecznościowych. „Zasięg 19 mln haseł Koalicji Obywatelskiej w porównaniu do ok. 6 mln partii Kaczyńskiego to prawdziwy łomot.” Pocieszający jest również fakt, że kierujących pisowską kampanią cechuje brak mobilizacji i brak pomysłów.

– Te wybory musimy wygrać, żeby w Polsce nie rozlała się krew. Mówię to z perspektywy mojego pokolenia, które widziało krew na polskich ulicach – podkreśla Bogusław Stanisławski, współzałożyciel Amnesty International. To jeden z uczestników Kongresu Obywatelskich Ruchów Demokratycznych, na który przyjechała „opozycja uliczna” z całej Polski.

„Moja ulica murem podzielona” – śpiewał Kazik w utworze „Arahja”. Odegrany po raz pierwszy ponad 30 lat temu protest song dotyczył muru berlińskiego. Dzisiaj można byłoby napisać go ponownie. Takiego rozłamu w Polsce nie było od dawna.

Ale podziały nie przebiegają jedynie na linii PiS – opozycja. Podzieleni są także ci, którzy od dawna protestują przeciw obecnemu rządowi właśnie na ulicach. Choć każdy robi to na swój sposób, cel mają jednak wspólny: walka o przywrócenie demokracji i praworządności. Jak wspólnie osiągnąć ten cel, zachowując jednocześnie swoją autonomię? I jakiej Polski chcemy, gdy rządy PiS dobiegną końca? Właśnie nad tym debatować będzie „opozycja uliczna” z całego kraju, która przyjechała w niedzielę do Łodzi na Kongres Obywatelskich Ruchów Demokratycznych.

https://twitter.com/ObywateleRP/status/1038817983634841601

Zjednoczeni w celu, nie pod szyldem

– Ten Kongres jest od nas, przez nas i dla nas. Gdyby nie działalność opozycjonistów na ulicy, gdyby nie troska i miłość do naszej ukochanej, domowej, ciepłej i demokratycznej ojczyzny, tobyśmy tutaj nie byli. Korzystajmy więc z tego, że jesteśmy tutaj razem. Myślę, że większość z nas bardzo martwi, kiedy widzi, jak często i z jaką łatwością potrafimy się ranić i dotykać. Ale my idziemy w tym kierunku, żeby w naszej kochanej ojczyźnie panował pokój, żebyśmy z dumą patrzyli w oczy światu i mówili: „tak, jesteśmy z Polski”. Zróbmy, co w naszej mocy, żebyśmy wyjechali z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku – rozpoczął kongres Robert Hojda, pomysłodawca KORD i uczestnik wielu akcji protestacyjnych.

>>>

Single Post Navigation

Dodaj komentarz